Nic w przyrodzie nie ginie – to powiedzenie, które zna chyba każdy. Czasem powtarzane z lekkim uśmiechem, gdy szukamy zagubionych kluczy, czasem jako gorzka refleksja, kiedy stajemy się świadkami kolejnych strat, zmian czy zjawisk, nad którymi nie mamy kontroli. Zawiera jednak znacznie więcej niż ludową mądrość.

W rzeczywistości to esencja jednej z najważniejszych zasad rządzących światem – zasady zachowania materii i energii. Czy naprawdę coś w przyrodzie może zniknąć bez śladu? Odpowiedź brzmi: nie! Materia i energia są jak wieczni podróżnicy – zmieniają swoje formy, kształty i miejsca pobytu, ale nigdy nie przepadają. Stara szklana butelka, która ląduje na wysypisku, wcale nie znika. Rozpadnie się na maleńkie fragmenty, stanie się piaskiem albo zostanie poddana recyklingowi, wracając do obiegu jako element kolejnego przedmiotu. Przemiana trwa nieustannie, choć nie zawsze przebiega tak, jakbyśmy sobie tego życzyli.

Nie tylko przedmioty codziennego użytku podlegają tej zasadzie – dotyczy to również każdego pierwiastka obecnego w środowisku. Krążenie węgla, azotu, fosforu czy siarki to podstawa funkcjonowania każdego ekosystemu. Pierwiastki te podróżują od organizmu do organizmu, krążąc między powietrzem, wodą i glebą. To wielki cykl, który trwa od miliardów lat. W nauce mówi się o „resilience” – zdolności systemu do powrotu do równowagi po zakłóceniu. Im krócej pierwiastek lub substancja krąży w systemie, tym bardziej odporny jest ekosystem. Liść spadający jesienią z drzewa nie znika bez śladu – rozpoczyna swoją nową przygodę jako nawóz. Substancje odżywcze trafiają do gleby, a potem stają się częścią nowego życia – trawy, krzewów czy potężnych dębów.

W oceanach gigantyczne ciała martwych wielorybów, opadające na dno, tworzą unikalne ekosystemy. Przez dziesięciolecia takie podwodne oazy obfitują w bioróżnorodność, a krążące pierwiastki umożliwiają rozwój kolejnych pokoleń organizmów. To samo dzieje się na sawannie – martwe ciało słonia to początek nowego cyklu. Stałymi mieszkańcami tych naturalnych stacji przemiany materii są padlinożercy i niezliczone mikroorganizmy. Życie buduje się z życia, a przyroda nieustannie recyklinguje wszystko, co ma do dyspozycji.

Myślisz, że wyrzucona kanapka to tylko zmarnowany obiad? Nie do końca. Może stać się posiłkiem dla dzikich zwierząt albo podstawą mikroświata bakterii i grzybów. Z czasem jej składniki wrócą do obiegu i trafią na nasze stoły – choć w zupełnie innej formie. Warto jednak pamiętać, że każda przemiana ma swoje konsekwencje. Wyrzucanie żywności na masową skalę prowadzi do emisji gazów cieplarnianych – rozkładające się resztki uwalniają metan, znacznie bardziej szkodliwy dla klimatu niż dwutlenek węgla. W naturze nic nie ginie, ale nie każda przemiana wychodzi nam na dobre. Warto na chwilę zatrzymać się przy tej myśli: jeśli wszystko w przyrodzie jest poddane przemianie, to czy kiedykolwiek coś naprawdę tracimy? Niekoniecznie. Nasza planeta to zamknięty system. Coś, co kiedyś miało swoją wartość użytkową, może zyskać nowe życie w zmienionej formie. A co z nami? Człowiek także podlega tym samym prawom. Nasze ciała po śmierci stają się częścią obiegu materii – powracają do ziemi, by napędzać życie kolejnych pokoleń. W kontekście ekologii można spojrzeć na to jako piękny symbol odwiecznego cyklu życia, choć trudno mówić o tym bez odrobiny nostalgii. Właśnie dlatego śmierć wieloryba lub słonia może być symbolem początku. Na ich ciałach rozwija się nowe życie, a pierwiastki wracają do obiegu – krążą przez kolejne dekady, stając się częścią nowych organizmów. Dla ekosystemu to naturalna zmiana. Życie i śmierć, wzrost i rozkład są częścią tego samego procesu, który w mikroskali dotyczy każdego z nas.

I tak docieramy do puenty. W naturze naprawdę nic nie ginie – najwyżej zmienia właściciela. Powietrze, którym dziś oddychasz, mogło kiedyś należeć do starożytnych dinozaurów. Woda w twojej szklance mogła być częścią wielkiego oceanu sprzed milionów lat. Wszystko krąży, zmieniając swoją postać, ale nigdy nie znika. W tym szalonym tańcu przemian jedyną stałą rzeczą jest ruch. Czy to pocieszająca myśl? To już zależy od ciebie. Ale następnym razem, gdy zgubisz skarpetkę w pralce, pamiętaj: nic w przyrodzie nie ginie – nawet jeśli czasem zmienia właściciela. 

 

Warto poczytać: DeAngelis, D. L. (1980). Energy flow, nutrient cycling, and ecosystem resilience. Ecology61(4), 764-771.

fot. Lidia Stawińska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

jeden × 2 =