Sto lat temu powstała Państwowa Rada Ochrony Przyrody. 70 lat temu powstał Tatrzański Park Narodowy. Prawie 100 lat temu powstała Liga Ochrony Przyrody, pierwsza na ziemiach polskich organizacja proprzyrodnicza. Niedawno obchodziliśmy 100-lecie Lasów Państwowych…

Gdy do tej, częściowej wyliczanki dołożymy starania Władysława hr. Zamoyskiego sprzed stu lat, któremu zawdzięczamy coś, co dziś nazywamy zrównoważoną gospodarką leśną i „polskie Morskie Oko”, starania wielu znakomitych przyrodników w okresie międzywojennym pracujących jednocześnie nad odbudową Polski po zaborach i nad założeniami pierwszych parków narodowych i rezerwatów, to układa nam się niezwykle cenna perspektywa ciągłości organizacyjnej i koncepcyjnej, z których korzystają współcześni obrońcy przyrody.

No OK, przez lata komuny Liga Ochrony Przyrody przez swój oportunizm zrobiła wiele, by zniechęcić do siebie (dziś mozolnie próbuje odbudować zaufanie), łatwo znajdziemy ostrych krytyków dzisiejszych Lasów Państwowych, ale czy wyobrażamy sobie polską przyrodę bez lasów, parków narodowych i organizacji przyrodniczych?

Przygotowuję się do wystąpienia na kwietniowej konferencji „Natura i Kultura” (24 kwietnia w Poznaniu, zapraszam!), gdzie będę mówić o przesłaniu Jana Gwalberta Pawlikowskiego zawartym w jego memoriale Kultura a natura. Czytam o jego nauczycielach i uczniach, o jego współpracownikach, inspiratorach i kontynuatorach i często gardło mi się ściska ze wzruszenia, gdy uświadamiam sobie niezwykłość ich zaangażowania. Krótko mówiąc, bez nich nie byłoby ochrony przyrody w dzisiejszym rozumieniu. Bylibyśmy jako kraj znacznie ubożsi – i w tereny chronione, i w wizje ochrony.

Jan Gwalbert Pawlikowski pisał: Kultura współczesna mieści w sobie pierwiastki przyczyniające się do degeneracji człowieka w stopniu daleko wyższym, niż to było w czasach dawniejszych. […] Przeciwdziałanie tym wpływom degenerującym jest niewątpliwie najważniejszym zagadnieniem społecznym naszych czasów.

Albo: Jednym z powodów współczesnego rozniecenia uczucia dla przyrody jest obudzenie się świadomości jak bardzo oddaliliśmy się od niej. Jest to ów rys, który widzieliśmy u Rousseau. Ale coraz natarczywiej zaczyna nasuwać się obawa innej jeszcze straty. Oto jakby nagle zbudzeni ze ślepoty i obojętności, spostrzegamy niespodzianie z przerażeniem, jak na onym matczynym obliczu zanika piękność, a pada na nie blady cień choroby znękania. Trwoga niepowrotnej utraty bezcennego skarbu roznieca przygasłą iskrę miłości… Człowiek odkąd pojawił się na ziemi, począł „ujarzmiać” przyrodę. Aż nareszcie ujarzmił ją tak gruntownie, że poczynają mu włosy wstawać z przerażenia, aby w pustce przestrzeni nie został sam na sam – z trupem

Dzisiaj za takie twierdzenia, oryginalnie autorstwa Pawlikowskiego, można co najwyżej otrzymać etykietkę lewactwa i pogaństwa, a Jan Gwalbert był … endekiem.

W roku 2025 obchodzimy Rok 100-lecia Fundacji Zakłady Kórnickie (w przyszłym tygodniu konferencją i koncertem rozpoczynamy cykl wielu wydarzeń jubileuszowych), którą finalnie Zamoyski ofiarował narodowi polskiemu. Wraz z gruntami zostawił bogatą bibliotekę, zakład dendrologiczny, pomysły na zrównoważoną gospodarkę rolną, leśną i wodną, odnowione Zakopane, Morskie Oko w granicach Polski i wiele innych wartości, z których – intelektualnie i fizycznie – korzystamy nadal. A wyobraźcie sobie, że Zamoyski te 100 lat temu postanawia inaczej…

Tradycja ma sens. Piszę o tym trochę niesiony wzruszeniami przy odnajdywaniu wiekowych mądrości, aktualnych po dziś dzień, w wielu momentach zbieżnych z tym, jak sam tę misję ochroniarską rozumiem; piszę w roku 100-lecia FZK, która szczęśliwie – poprzez Drzewo Franciszka, choć nie tylko – chce przypominać początki wielu inicjatyw nadal żywych.

Bez tamtych ludzi i idei, bez przypominania o tym, bez tradycji przypominania i wskazywania wartości kontynuacji, wiele dzisiejszych aktywności nie tyle nie miałoby sensu, co w ogóle nie byłoby możliwych.

Współtwórcy wolnej Polski i autorzy „wielkiego sklejania kraju” po zaborach jednocześnie zaangażowani w ochronę środowiska to nie przypadek, bowiem już wtedy działalność proekologiczną uznawano za działalność na rzecz narodu, za pracę państwowotwórczą. To też dziś warto przypominać…

Grafika ilustrująca 100-lecie FZK. Materiały własne.

 

fot. główne: Mikita Karasiou /unsplash.com/

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

dziewiętnaście + czternaście =