W czasach, gdy ochrona środowiska i adaptacja do zmian klimatu wymagają wzmożonej aktywności i wysiłku, wiele działań ogranicza się jedynie do symbolicznych odpowiedzi, do tymczasowych dekoracji i zielonych sloganów. Mimo szlachetności wielu z nich, to nie wystarczy, by wprowadzić realne zmiany na rzecz poprawy jakości środowiska.
Często też brakuje refleksji o tym, jak my, jako ludzie, traktujemy środowisko, jakie są nasze wobec niego obowiązki. W końcu brakuje odpowiedzi na pytanie: co dla nas oznacza ochrona środowiska? Czy to tylko segregacja śmieci, odnawialne źródła energii czy miejskie łąki? A może tę refleksję warto pociągnąć dalej: jakie jest miejsce ludzkości w świecie?
Wiele odpowiedzi na te pytania daje ekologia integralna, a więc szerokie spojrzenie na kulturę, naturę, duchowość, edukację.
Z racji zaproszenia na V Festiwal Ekologii Integralnej pozwolę sobie zatrzymać się na wymiarze relacji kultura – natura, przy czym pojęcie „kultura” warto rozpatrywać również w szerszym kontekście cywilizacyjnym; relacji, w obrębie których kultura rozwija się z poszanowaniem spraw natury, a natura wzbogaca kulturę.
Takie podejście nie oddziela człowieka od natury ani nie przeciwstawia kultury środowisku naturalnemu. Wręcz przeciwnie – pokazuje, jak głęboko są one splecione. Natura i kultura to nie dwie konkurujące rzeczywistości. To dwa aspekty jednego świata, który dzielimy.
Nie ma kultury bez natury. Można to sprowadzić do pewnego banału: gdzie byliby wielcy malarze bez światła i cienia, bez nieba i drzew? Gdzie byłaby literatura bez opowieści o lasach, jeziorach, zwierzętach i ludzkim zdumieniu wobec ogromu świata? Gdzie byłaby muzyka, gdyby nie ptaki, szum wiatru czy rytm deszczu? Natura nie tylko dostarcza tematów – ona kształtuje naszą wyobraźnię, nasz język, nasze emocje. Kultura nie rośnie na betonie, ona wyrasta z krajobrazu, z wód jezior i korzeni drzew. Kultura rodzi się w zagajnikach, wśród drzew gęstych lasów i na otwartych przestrzeniach łąk, jezior i morskiego wybrzeża, na górskich zboczach i dolinach. Wystarczy popatrzeć na lokalne zróżnicowanie kultury – „od Bałtyku po gór szczyty”, różne języki, różna mentalność, różne języki. Ale wokół natury buduje się pewna wspólnotowość: inspiracja naturą.
Dzięki kulturze naturze nadajemy znaczenia. Wielu znaczeń. W kulturze zapisujemy nasz zachwyt nad światem, ale też lęki, pytania, granice. W niej decydujemy, czy Ziemia to dar, czy tylko zasób. Czy las to święta przestrzeń, czy powierzchnia do eksploatacji. Kultura formuje nasze wartości – a wartości formują nasze decyzje ekologiczne.
Ekologia integralna – tak jak opisuje ją papież Franciszek w encyklice Laudato Si’ – mówi wprost: nie da się oddzielić kryzysu ekologicznego od kryzysu kulturowego i duchowego. Jeśli tracimy kontakt z naturą, tracimy też zdolność do głębokiej refleksji o sensie życia, o wspólnocie, o odpowiedzialności. Tracimy szansę na odpowiedź na pytanie o jakość naszej cywilizacji.
I odwrotnie, autentyczna odnowa kultury musi zakorzeniać się w szacunku do przyrody. Dziś potrzebujemy nie tylko nowych technologii, ale nowej wyobraźni. Takiej, która nie traktuje świata jako obiektu do wykorzystania, lecz jako wspólny dom, który współtworzymy razem z innymi istotami.
W tym sensie ekologia integralna nie jest fantazją, jest realistyczną drogą – która nie odrzuca rozwoju, ale przypomina, że rozwój bez duchowej głębi i kulturowego zakorzenienia i zdrowego środowiska staje się ślepy. I że nie naprawimy świata bez uzdrowienia naszych relacji – nie tylko z naturą, ale i z samymi sobą.
Natura i kultura nie stoją po dwóch stronach barykady. Są jak dwie ręce tej samej istoty. A jeśli jedną z nich zignorujemy – druga też zacznie obumierać. Dlatego dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy patrzeć na świat integralnie. I zacząć mówić o ekologii językiem nie tylko nauki, ale i poezji, sztuki, modlitwy, literatury, muzyki, malarstwa… Ale językiem kultury mówić o naturze, o ekologii. Bo to właśnie tu, na skrzyżowaniu słów, między drzewem a myślą, zaczyna się prawdziwa troska.
W tym spojrzeniu niezwykle ważna staje się lokalność. To, co dzieje się tu, w moim krajobrazie – w moim mieście i mojej gminie, nieodległej dolinie, na łące, nad rzeką – ma znaczenie. Kultura, która rodzi się z miejsca, potrafi lepiej o nie zadbać. Dlatego tak istotne są regionalne opowieści, wspomnienia, nazwy, które niosą pamięć o relacjach z naturą. Jeśli je zgubimy – zgubimy też język troski. A bez języka nie da się budować więzi. Ekologia integralna przywraca wagę temu, co bliskie, co znane, co własne – ale nie w sensie posiadania, tylko odpowiedzialności.
Co ciekawe, to właśnie dziś – w epoce cyfrowej, oderwanej od rytmu pór roku – wielu ludzi zaczyna na nowo szukać kontaktu z naturą. Wspólnoty ogrodnicze, powrót do tradycyjnych rzemiosł czy świętowanie naturalnych cykli – wszystko to jest wyrazem potrzeby głębszego sensu. Kultura zaczyna sięgać do natury nie z nostalgią, ale z ciekawością i szacunkiem. To powrót nie tyle do przeszłości, co do źródeł.
I może właśnie w tym jest nasza nadzieja. Że nie musimy wybierać między światem przyrody a światem kultury. Że nie jesteśmy wygnani z ogrodu, tylko zaproszeni do jego współtworzenia. Ekologia integralna nie narzuca gotowych rozwiązań – raczej stawia pytania. Prowokuje do dialogu, do refleksji, do działania. I daje to, czego dziś najbardziej potrzebujemy: sensowną wizję świata, w którym życie – wszelkie życie – ma wartość nie dlatego, że jest użyteczne, ale dlatego, że jest.
fot. Debashis RC Biswas





