Wszyscy się zgodzimy z twierdzeniem, że ochrona środowiska jako obszar zagadnień jest nierozerwalnym elementem polityki gospodarczej i rozwojowej społeczeństw. Każda działalność człowieka oddziałuje na środowisko, ale też w coraz większym stopniu stan środowiska ma wpływ na jakość życia ludzi i poziom rozwoju kraju.

Trudno jest jednak określić ten poziom rozwoju w aspekcie środowiskowym według obecnie obowiązujących wskaźników. PKB to najbardziej znany w tej chwili i ustandaryzowany wskaźnik rozwoju gospodarczego. Najbardziej znany, ale czy w obecnych realiach wystarczający?

Wskaźnik PKB został przyjęty jako ogólnoświatowy wskaźnik makroekonomiczny

i – choć jest uznawany także za ogólny wskaźnik rozwoju społecznego – nie może, ze względu na swoją specyfikę, być uznany za wskaźnik wystarczający. PKB to, mówiąc w skrócie, wskaźnik określający tzw. spożycie prywatne wraz z poziomem inwestycji i konsumpcją zbiorową społeczeństw. Nie ma w nim, jak widać, parametrów środowiskowych, które mogłyby określać np. stan środowiska, w którym społeczeństwa funkcjonują.

Komunikat Komisji Europejskiej do Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego z 2009 r., pt. „Wyjść poza PKB” określa potrzebę skorygowania i uzupełnienia ocen postępu we współczesnym świecie. W innym dokumencie Komisji Europejskiej – pt. „Europejski plan naprawy gospodarczej” z 2008 r. – czytamy m.in., że jednymi z elementów polityki naprawczej Unii Europejskiej są gospodarka niskoemisyjna, zwiększenie efektywności energetycznej, wdrożenie odpowiednich norm regulujących wpływ na środowisko oraz umiejętne korzystanie z zasobów. To jeden z wielu głosów i stanowisk najwyższych ciał politycznych Unii Europejskiej w tej sprawie.

Autorzy tytułowego Komunikatu piszą w nim:

coraz więcej uwagi zwraca się na związek między wykluczeniem społecznym a brakiem dostępu do środowiska o wysokiej jakości. Czyste powietrze i woda, nienaruszone krajobrazy i bogata różnorodność biologiczna z jednej strony, a z drugiej strony zanieczyszczenia i hałas nie są równo rozłożone w społeczeństwie”. Jedno z badań KE „potwierdziło, że uboższe osoby – mimo że powodują mniej zanieczyszczeń – żyją w obszarach o niższej jakości środowiska, czego skutkiem jest często gorszy stan zdrowia, stres i narażenie na klęski żywiołowe”.

Nie bardzo wiem, jakimi wskaźnikami posłużyli się badacze stwierdzający, że osoby uboższe powodują mniej zanieczyszczeń, skoro z obserwacji prowadzonych w biedniejszych dzielnicach polskich miast i biedniejszych regionach kraju wynika jasno, że w wielu wypadkach taka teza nie ma uzasadnienia w rzeczywistości. W biedniejszych społecznościach lokalnych pali się odpadami w piecach, nie segreguje odpadów, nierzadko woda pobierana ze studni jest „oddawana” wprost do gruntu bez pośrednictwa żadnych instalacji oczyszczania wód, o systemach kanalizacyjnych nie mówiąc. To jednak pokazuje, że skoro istnieje spór co do wyników takiego badania, oznacza to, że nie ma obecnie zgody co do wartości wskaźnikowych ani nawet co do metodyki ich opracowywania.

Omawiany tu Komunikat KE nie jest pierwszą ani nawet jedyną próbą opracowania „wskaźnika ekologicznego”. Swoje propozycje przedstawiał Bank Światowy, pewne propozycje składała też OECD. Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju opracował wskaźnik rozwoju społecznego, w którym zostały skompilowane: wskaźnik PKB, wskaźnik zdrowia i edukacji. Organizacje ekologiczne od pewnego czasu operują wskaźnikiem „śladu ekologicznego” lub „śladu węglowego”, a poszczególne państwa pracują nad swoimi wskaźnikami uwzględniającymi aspekt ekologiczny.

Polski rząd w 2009 r. odniósł się do Komunikatu, pisząc o zasadności wypracowania nowych wskaźników i że działania na szczeblu krajowym i wspólnotowym

„powinny uwzględniać potrzebę ochrony najbardziej narażonych na skutki kryzysu członków społeczeństwa, a także odpowiadać na wyzwania związane z gospodarką niskoemisyjną i efektywnie wykorzystującą zasoby środowiska”.

Zgodzimy się, że nie ma obecnie całościowego wskaźnika środowiskowego współokreślającego poziom rozwoju państw. Jednak mówiąc o poszerzeniu, uzupełnieniu, dodaniu wskaźnika, musimy pamiętać o obszarze badania, którym chcemy objąć wskaźnikowanie – czy ma to być tylko określenie stanu obciążenia środowiska, czy może pełniejszy indeks jakości środowiska. I, na początku, czy mówimy o modyfikowaniu wskaźnika PKB, czy o zastąpieniu go całkowicie nowym wskaźnikiem.

Obracając się tylko w środowiskowym obszarze badania, można zaryzykować tezę, że zapewne będzie zgoda co do tego, by „środowiskowymi obszarami wskaźnikowymi” były np.:

  • powietrze,
  • efektywność energetyczna,
  • różnorodność biologiczna, ochrona przyrody, gospodarka leśna,
  • woda i gospodarka wodna,
  • gospodarka odpadami i gospodarowanie zasobami,
  • poziom zdrowia.

Musimy jednak już na początku pracy nad nimi określić „pojemność” tych wskaźników: czy mamy na myśli poziom skażenia, czy szerzej – jakość ocenianych komponentów środowiska.

Jeśli mówimy o wskaźniku „powietrze”, oceniany jest tylko poziom skażenia i wpływ na zdrowie człowieka, czy oceniamy też jakość powietrza i wskazujemy np. „koszty uniknięte” w jego oczyszczaniu? Wskaźnik „bioróżnorodność” to ocena stopnia degradacji czy może poziomu bogactwa przyrodniczego i poziomu świadczenia ekosystemowego? Jak rozumiemy wskaźnik „woda” – tylko poziom skażenia czy też zasobność zasobów wodnych i ich wpływu na poziom zdrowia, stopień i koszty rozwoju lokalnej gospodarki? Inny przykładowy wskaźnik, „lasy”, ma obejmować wartość produkcyjną drewna czy raczej wartość związaną z bioróżnorodnością?

Jak podejść do wskaźnika oceniającego „poziom zdrowia”? Wiemy, że jakość zdrowia zależy od jakości takich komponentów środowiska jak woda i powietrze. Ale nie wiemy w tej chwili, jak to oceniać – oddzielnie, a może łącznie w zestawieniu z oceną parametrów zdrowotnych społeczeństwa? I w końcu, co robić ze wskaźnikami społecznymi? Czy wykluczenie społeczne jest – poza trudnymi aspektami pomocy rodzinom i ludziom – czynnikiem zwiększającym degradację środowiska, czy nie ma nań wpływu? Badacze KE stwierdzają, że – mówiąc w dużym skrócie – biedniejsi mniej szkodzą środowisku, ja uważam, że jest wręcz odwrotnie. Oczywiście, ilość odpadów wzrasta w społeczeństwach bogatszych, ale wzrasta też świadomość ich racjonalnego zagospodarowania. I nie jest to jedyny wskaźnik oceny wpływu biedniejszych społeczności na stan środowiska, bo uwzględniać powinien też ich wpływ na jakość wód, powietrza i otoczenia przyrodniczego.

Jak widać, droga do wypracowania zadowalającego wskaźnika środowiskowego, adekwatnego dla rangi PKB, jest jeszcze długa. Dokumenty, o których wspominam, powstały w 2008 i 2009 r., a więc przeszło 15 lat temu. W przypadku dynamicznych scenariuszy politycznych, ekonomicznych i społecznych to przepaść nie tylko czasowa.

Brak nowych wskaźników – tych „poza PKB” – oznacza, że politycznie są nieopłacalne czy to dowód na pewną bezradność? Kto zatem ma nadać tym rozważaniom nowy impuls?

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!