A czy wy wiecie, że istnieje coś takiego jak edukacja ekonomiczna? A czy wiecie, że w 2024 r. obchodzimy Rok Edukacji Ekonomicznej? A czy zastanawiacie się, Państwo, po co o tym pisać w felietonie o ekologii? Ano dlatego, że bardzo sensowne jest łączenie edukacji ekonomicznej z edukacją środowiskową. Wyobrażam sobie bowiem, że obok „klasycznej ekonomii”, bankowości, finansów, przedsiębiorczości czy innowacyjności przedmiotem zainteresowania powinna być również edukacja o ekonomii środowiskowej, uwzględniająca między innymi świadczenia ekosystemowe!
Tak, tak, znam te opowieści, że „ekologia zawsze blokuje rozwój gospodarczy”, że „nie da się pogodzić interesów ekologicznych z interesami ekonomicznymi”, że „albo ekologia, albo rozwój”. Jednak jest to bardzo stare, nieadekwatne do współczesnych wyzwań podejście i w sumie kompromitujące głosicieli takich poglądów.
Przyrodnicy nie zawsze zgadzają się z argumentami ekosystemowymi, mówiąc zresztą bardzo słusznie, że przyroda jako taka jest cenna i tylko jej podstawowe wartości wystarczą, by ją ochronić. Prawda! Ale jednocześnie jest kategoria ludzi, którym potrzeba innych argumentów – np. takich o potencjale przyrody do dostarczania usług dla ludzi. Tylko ta argumentacja wystarczy, by zrozumieć, że degradując środowisko, ograniczamy jego potencjał do dostarczania nam usług.
Co to takiego w ogóle te świadczenia ekosystemowe?
W największym skrócie, to koncepcja ekonomiczna, ekonomii środowiskowej polegająca na wyliczaniu znaczenia ekonomicznego naturalnych ekosystemów, wyliczenia ekonomicznych korzyści dla dobrobytu człowieka; to pewna koncepcja wskazania wartości przyrodniczych przeliczalnych na finanse.
Koncepcja świadczeń ekosystemowych przypomina, że potencjał przyrody do dostarczania usług zależy od stanu ekosystemów, pokazuje wyraźnie, że degradując środowisko, ograniczamy jego potencjał; że zyskując coś dzięki degradacji środowiska, coś też tracimy. Przy czym, owo „zyskujemy” (np. przestrzeń do zabudowy) jest niewspółmiernie mniejsze od tego, co tracimy (np. zasoby wody, obszary leśne pełniące wielorakie funkcje itp.).
Ekonomiści środowiskowi rozróżniają cztery kategorie usług ekosystemowych:
– usługi produkcyjne, czyli produkcja dóbr ekosystemowych, takich jak żywność, woda, surowce, zasoby genetyczne, zasoby medyczne i zasoby zdobnicze;
– usługi regulujące, do których należą m.in. regulacja jakości powietrza, regulacja klimatu, amortyzacja ekstremalnych zjawisk pogodowych, regulacja cykli hydrologicznych, pochłanianie opadów, zapobieganie erozji, kontrola płodności gleb i cyklu składników odżywczych, zapylanie i kontrola biologiczna upraw;
– usługi przestrzeni życiowej, przede wszystkim utrzymywanie różnorodności w puli genetycznej;
– usługi kulturalne, takie jak bodźce estetyczne, możliwości do rekreacji i turystyki, inspiracja dla kultury, sztuki i designu, duchowe doświadczenia.
Patrzcie, ile „dobra ekonomicznego” daje nam przyroda!
Podmiotem „dóbr ekosystemowych” mogą być miejskie parki, a nawet pojedyncze drzewa, podmokłe łąki, torfowiska, jeziora, rzeki, praktycznie każdy cenny element środowiska przy czym pojęcie „cenny” nie ograniczam do obszarów chronionych.
Mimo ewidentnych korzyści ekologicznych, gospodarczych i społecznych, wdrożenie świadczeń ekosystemowych do programów rozwoju samorządów nie będzie łatwe. Może się bowiem okazać, że te świadczenia będą tą częścią analiz ekonomicznych dla inwestycji, które będą kwestionować sensowność wybranych inwestycji, ich wielkość i lokalizacje, lub też – całkowicie kwestionować sens całych inwestycji.
Krótko mówiąc, czasami trzeba poświęcić jedno osiedle deweloperskie, gdyby się okazało, że będzie przyczyną zagrożenia dla torfowiska, będącego naturalnym regulatorem zasobów wodnych i ratunkiem w sytuacjach powodziowych lub suszy.
Mam jednak nadzieję, że obecny postulat stanie się (szybko) standardem analizy ekonomicznej rozwoju miast i gmin, że da większy pogląd na wszystkie czynniki rozwojowe (poza ekonomicznymi również środowiskowe i społeczne); stanie się elementem kształtowania polityk rozwoju krajowego, regionalnego i gospodarczego.
Tylko kiedy?