Muzyka i przyroda mają ze sobą wiele wspólnego. Obie potrafią wzruszać bez słów, opowiadać historie, których nie da się zamknąć w definicjach. Obie też – kiedy są prawdziwe – domagają się uwagi, wrażliwości i ciszy. Nic dziwnego, że od wieków kompozytorzy słuchali śpiewu ptaków, podpatrywali ich loty i poruszenia, a potem przekładali to wszystko na język dźwięków. Ptaki stawały się bohaterami utworów – raz dostojnymi, raz śmiesznymi, raz pełnymi tajemnicy. Jakby natura miała w sobie gotową partyturę, wystarczyło ją tylko zrozumieć.

Niestety niezbyt często zdarzają się takie okazje, by w doskonały muzyczny sposób przedstawiać naturę. Zatem tym chętniej zgodziłem się na współuczestnictwo w komentowanie koncertu „Harmonia natury. Ptaki i muzyka”. W Filharmonii Poznańskiej* zabrzmiały utwory, które nie tylko przedstawiały ptaki, ale wręcz były nimi – ich ruchem, nastrojem, charakterem. W tej muzycznej opowieści spotkały się ptaki rzeczywiste i wyobrażone, znane z łąk i pól, ale też z legend i snów. Nawet nie jestem pewien kolejności utworów, za to pozostał złożony obraz muzyczny – wszędzie ptaki. Zaczęło się od czapli – tej prawdziwej arystokratki w świecie ptaków. W utworze „Ardea cinerea” Violet Dinescu maluje obraz czapli siwej – dostojnej, skupionej, ale w chwili lotu zaskakująco dynamicznej.

Sama kompozytorka ponoć kiedyś skomentowała pozycję natury w następujący sposób: W mojej muzyce natura nie jest ilustracją – jest partnerem rozmowy. Czasem prowokuje, czasem słucha. Potem przyszła zmiana nastroju – w utworze „Kurczak Ko Ko” Roberta Gogola pojawiła się energia i zadziorność. Tu ptak to nie symbol, ale aktor w komediowej scenie podwórkowej – dynamiczny, przekorny, ludzki. Muzyka jako zabawa, a zarazem opowieść o tym, co bliskie.

Ciekawym nawiązaniem do przeszłości była „Kukułka” – najpierw ta XVIII-wieczna, barokowa Louisa-Claude’a Daquina, a potem jej nowoczesne echo w kompozycji Katarzyny Kwiecień-Długosz. Daquin pisał: Wszystko, co mnie zachwyca, słyszę najpierw w przyrodzie, a dopiero potem w sobie. A współczesna wersja tej inspiracji ukazuje, jak jeden ptasi motyw może brzmieć przez stulecia, zmieniając tylko instrument i rytm epoki. „Spóźniony słowik” Witolda Lutosławskiego (do wiersza Juliana Tuwima) to już czysta opowieść – i zarazem portret emocji. W samym śpiewie słychać nie tylko śpiew ptaka, ale także ludzką niepewność, tęsknotę, rozczarowanie. Lutosławski mawiał: Muzyka nie opowiada, ale sugeruje. A czasem sugeruje więcej, niż można powiedzieć słowami.

Ptasie inspiracje to także przestrzeń dla ciemniejszych brzmień. „Gesang des Schwarzen Vogels” Alexandra Muellenbacha to portret tajemniczego ptaka – być może kruka, a może sennego archetypu. Sam kompozytor mówił o tym utworze Czarny ptak nie ma konkretnego gatunku. To cień, echo, cień samego siebie. Tak właśnie brzmi klarnet w jego utworze – niepokojąco i pięknie. Potem przyszła pora na prawdziwego mistrza łączenia ornitologii z muzyką – Oliviera Messiaena, który nie tylko słuchał ptaków, ale też zapisywał ich śpiewy jak nuty. W jego Catalogue d’oiseaux każdy ptak ma swoje terytorium dźwiękowe, barwę i czas.

skowronku – dopowiem: jednym z moich ulubionych gatunków – mówił tak: Skowronek jest czystym światłem. Jego śpiew to promienie słońca zaklęte w dźwięku. I rzeczywiście – słysząc tę część katalogu, można niemal poczuć wiosenny wiatr na policzku. Wreszcie też zabrzmiał „Wróbel i kawka” Tadeusza Kasserna – duet ptaków miejskich, z których każdy ma swoją osobowość. Wrabie rozbiegane, nerwowe, niespokojne. Kawki bardziej stateczne, ale z błyskiem inteligencji. Kassern, znany z lekkości i ironii, potrafił oddać ich charaktery z gracją i humorem.

Nawet szybkie pokazanie kilkunastu przykładów buduje pewien obraz – ptaki w muzyce nie są jedynie ozdobnikami. Są posłańcami emocji, przypowieściami o świecie, którego często nie zauważamy. Słuchając ich obecności w utworach, odkrywamy coś więcej – nie tylko o przyrodzie, ale też o sobie. Bo przecież muzyka ptaków towarzyszyła człowiekowi od zawsze. A dziś – w czasach hałasu i zapomnienia – przypomina, jak ważne są uważność, cisza i zachwyt.

*Esej powstał na podstawie koncertu edukacyjnego „Harmonia natury. Ptaki i muzyka”, zrealizowanego przez Filharmonię Poznańską we współpracy z Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu. Bardzo dziękuję publiczności – zwłaszcza najmłodszym słuchaczom – za uwagę, pytania i entuzjazm. To dzięki Wam ptaki mogły znów przemówić muzyką.

Fot. Heye Jensen.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

dwa × 3 =