Dramat ludzi tracących życie i dobytek, doszczętnie zalane i zniszczone miasta, przerażające informacje i obrazy rozrywanych tam, wałów i mostów nakazują bardzo ostrożnie formułować poglądy związane z powodzią. Tym bardziej, że wiele spraw nie jest jasnych, a na ostateczne wnioski przyjdzie czas długo po niej. Ustające deszcze nie gwarantują spokoju – powódź trwa i przenosi się w górę Polski. Kulminacja fali powodziowej mknąca wielkimi rzekami, np. Odrą, może wywołać nowe negatywne zjawiska tam, gdzie powodzi dotąd nie było lub też deszcze nie były tak uciążliwe – np. w ujściu Warty do Odry, gdzie „efekt cofki” może wywołać powodzie w Słońsku, Kostrzynie nad Odrą, Świecku i innych nadodrzańskich i nadwarciańskich miastach. A nagła zmiana pogody z nawrotem wielkich deszczy może wywołać podobne negatywne zjawiska w innych częściach kraju.
Jednak pewne sprawy są oczywiste już dziś.
1.
Zmiany klimatu to nie radosne oczekiwanie na zakładanie upraw bananów, produkcji wina i organizacji ciepłych wakacji nad Bałtykiem, ale realny dramat ludzi i środowiska na skutek powodzi, susz, tornad, gwałtownych deszczy i innych nagłych zjawisk atmosferycznych.
2.
Jak słyszymy, obecne powodzie w dużej mierze są efektem tzw. niżu genueńskiego powstałego daleko od Polski, ale przynoszącego negatywne efekty w naszej części Europy, które skutkują również dramatami w Polsce. To pokazuje, że polityka klimatyczna to sprawa (również) współpracy międzynarodowej, ponadgranicznej integracji działań prewencyjnych, ratunkowych i adaptacyjnych oraz unijnego wsparcia politycznego i finansowego. Myślę tu np. o unijnych politykach środowiskowych (np. Nature Restoration Law, prawa nakazującego m.in. odtworzenie naturalnych obszarów mokradłowych, wzmocnienie bioróżnorodności – pomocnych w długofalowej polityce wodnej) jak też o zapowiadanej pomocy finansowej z unijnego Funduszu Solidarności.
3.
Dotychczasowe planowanie przeciwpowodziowe było planowane na tzw. „wodę stuletnią”. Powodzie ze strony rzek i z powodu deszczy nawalnych zdarzają się coraz częściej, co kilka / kilkanaście lat i dlatego obecnie zupełnie innego wymiaru nabiera nie tylko planowanie ochrony przeciwpowodziowej, ale również zrównoważone gospodarowanie wodą i ochrona zasobów wodnych.
4.
Powódź rzadko kiedy ma zasięg lokalny. Płynące wielkie masy wody z wielkimi szybkościami tworzące nowe rozlewiska, napotykające na nowe zurbanizowane przeszkody, dodatkowo wywołujące u ujścia rzek do rzek „efekt cofki” mogą doprowadzić do wtórnego zalewania nowych miast i obszarów i tworzyć nowe zagrożenia daleko od obszarów „pierwotnej powodzi”.
Powódź to nie tylko degradacja miast i obszarów rolniczych, ale również problem zanieczyszczenia wód poprzez przelewanie się oczyszczalni ścieków, wypłukiwanie cmentarzy, zalewanie składowisk odpadów, miejsc przechowywania chemikaliów, stacji paliw itp.
5.
Musimy pamiętać, że powódź ma niejedno oblicze. Znamy – i teraz skupiamy się na nich – powodzie od strony rzek, ale też mamy w Polsce do czynienia z powodziami wywołanymi podwyższeniem poziomu wód gruntowych (podsiąknięcia), jak również z powodziami z powodu deszczy nawalnych, a więc gwałtownych ponadnormatywnych opadów deszczów, które powodują zalewania miejsc położonych nawet daleko od rzek i cieków wodnych. Każda z nich wywołuje ten sam negatywny skutek: zalewania domostw, ulic, firm, instytucji użyteczności publicznej.
6.
Trudno w to uwierzyć, ale duża skala powodzi jest również wynikiem … suszy. Wysuszona ziemia twardnieje i zamienia się w skorupę. Nagły opad nie wsiąka w ziemię, a woda płynie szybko dalej, rozlewa się szeroko wywołując znane nam efekty powodzi. Przeciwdziałanie powodziom to również zapobieganie suszom poprzez ochronę terenów podmokłych.
7.
Informacje o pękających wałach i tamach uświadamiają nam, że nie są one jedynym gwarantem ochrony przeciwpowodziowej w Polsce. W wielu miejscach widać, że te wały są zlokalizowane zbyt blisko koryt rzecznych i mimo tego, że – wydaje się – są wysokie, nie chronią przed przelewaniem się wody i wdzieraniem do miast. W wielu miejscach wały powinny zostać rozebrane i zbudowane na nowo w oddaleniu od rzeki, by mogły mieścić w międzywalu większe masy wody w trakcie podwyższonych stanów. Jednym z dodatkowych rozwiązań powinny być też rozległe poldery zalewowe poza miastami, które „pozwolą” na wylanie wody bez negatywnych skutków dla miast i obszarów użytkowanych gospodarczo, obniżenie i osłabienie fali powodziowej.
8.
Wiele w ostatnich dniach mówiło się o niezbudowanych zbiornikach retencyjnych – z wielu z nich zrezygnowano na skutek populizmu polityków „broniących” ludzi przed wysiedleniami. Może to ostatni dzwonek, by ponownie przyjrzeć się mapie powodziowej z tego roku, nałożyć na to siatkę map poprzednich powodzi i zdecydować o budowie tych najbardziej potrzebnych. Mieszkańcy muszą mieć oczywiście gwarancje należytego odszkodowania / zapłaty umożliwiającego odtworzenie dotychczasowych warunków życia w nowym miejscu.
9.
Wiele obrazów z terenów powodziowych pokazuje bezmyślne planowanie przestrzenne w tych gminach albo jego brak: w wyprostowanych korytach rzecznych woda mknie bardzo szybko potęgując efekty zniszczenia; skala zniszczeń z powodu powodzi jest też potęgowana zabudowywaniem terenów zbyt blisko rzek. Obszary nadrzeczne powinny pozostawiać wolne od jakiejkolwiek zabudowy, a samorządy dysponujące danymi o terenach ryzyka lub zagrożenia powodziowego powinny kategorycznie zapobiegać jakiejkolwiek ich zabudowie.
10.
Jednym z rozwiązań, tam gdzie tylko się da, jest odtworzenie naturalnych przebiegów rzek, ich meandrowanie. Rzeka meandrująca ma mniej niszczycielską siłę, płynie wolniej, wylewając na okoliczne tereny tworzy naturalnie podmokłe obszary, regulujące stosunki wodne. Pilną potrzebą jest odbudowa potencjału małych cieków (ich odkopywanie, uwalnianie z betonowych ryz) i ochrona ich zlewni.
11.
Powodzie i susze to awers i rewers zmian klimatu obserwowanych w Polsce od dłuższego czasu. Jednym z narzędzi skutecznej obrony przed nimi powinny być plany adaptacji do zmian klimatu (MPA) – ale nie jako piękne wydane opracowania, ale realne plany, scenariusze, warianty reagowania na zmiany, ale również działania prewencyjne, z gwarancją rezerwy budżetowej na ten obszarach aktywności samorządu. Gospodarowanie wodą, ochrona zasobów wodnych, planowanie przestrzenne są elementami tych planów.
Obszarami, które powinny być uwzględniane w MPA to m.in.:
- ochrona terenów leśnych, mokradłowych, bagiennych;
- eliminacja efektów „miejskiej wyspy ciepła” (MWC) jako generatora ponadnormatywnie wysokich temperatur i miejsc, gdzie jest utrudnione wsiąkanie deszczu;
- ochrona przed zabudową terenów nadrzecznych, podmokłych, zlewni jezior;
- ochrona obszarów leśnych nie tylko jako terenów rekreacyjnych, ale stabilizatora stosunków wodnych w miastach i stabilizatora temperatur;
- działania ochrony przeciwpowodziowej;
- prewencyjne działania ostrzegające przed dotkliwymi zjawiskami meteorologicznymi.
12.
Jednym z prewencyjnych działań jest ochrona zasobów wodnych, również w kontekście ochrony obszarów zasobnych w wodę – leśnych, mokradłowych, bagiennych. Są one naturalnym regulatorem poziomu wody. Tereny mokradłowe, występujące również w miastach, oddają wodę w trakcie suszy eliminując lub ograniczając susze, a pochłaniają nadmiar wody w trakcie podwyższonych stanów wody. Zachowanie ich przed zabudową i wyniszczeniem powinno być jednym z priorytetów polityki adaptacyjnej samorządów.
13.
Działania retencyjne, ochrony zasobów wodnych mają nie tylko walor przeciwdziałania suszom i powodziom, ale są również wsparciem dla gospodarki (w tym rolnictwa), która z zasobów wodnych korzysta.
14.
Obecne powodzie na południu Polski pokazują jak ogromne znaczenie mają tam, choć nie tylko tam, zwarte obszary leśne z całym ich ekosystemem, które ograniczają efekt osuwania się mas ziemnych i schodzenia do miast lawin błotnych, a także chronią przed gwałtownym spływem wody.
15.
Musimy wyzbyć się egoizmu wobec wody. Jeśli potwierdzą się informacje o tym, że jeden z deweloperów, chcąc chronić kompleks rekreacyjny, miał dopuścić się częściowego rozebrania wałów przeciwpowodziowych, to mamy do czynienia z niebywałym skandalem. Jeśli prawdą jest, że jedna z firm energetycznych dokonała nieuzgodnionego zrzutu wody do zbiornika podnosząc poziom zagrożeni powodziowego na osiedlu mieszkaniowym jednego z miast, to również mamy do czynienia ze skandalem. Oba przypadki powinny zostać surowo ukarane – i deweloper, i decydent w firmie. Tolerowanie takich decyzji to zachęta do podobnych „wyczynów” i uprawdopodabnianie tragedii w innych częściach Polski.
Woda jest niezbędna do życia. Odpowiada za wszystkie procesy życiowe u ludzi, wśród zwierząt i w świecie roślin. Wiele obszarów gospodarki – począwszy od wielkiej energetyki na małych usługach turystycznych kończąc – nie zadziała bez wody. Traktowanie jej jako „zwykłego surowca” albo – z drugiej strony – nie doceniając jej znaczenia doprowadzi do tego, że zawsze będziemy nieprzygotowani na jej niedobór lub nadmiar. Podejście do wody musi się zmienić. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, musimy wypracować przyjazne relacje z wodą w naszym najbliższym otoczeniu.
fot. Chris Gallager