Dokładnie 35 lat temu, 2 maja 1989 r. polscy biskupi zebrani na Konferencji Episkopatu Polski ogłosili wiekopomny list pasterski o ekologii. I o nim zapomnieli. Bo jakże inaczej wyjaśnić odpuszczenie tego tematu przez wiele lat? I nim zarzucicie mnie oskarżeniami, że Kościół nie jest od ekologii, ale od zbawiania, pozwólcie, że wyjaśnię o co mi chodzi.

List Pasterski Episkopatu Polski na temat ochrony środowiska, bo tak brzmi jego pełna i oficjalna nazwa, został ogłoszony miesiąc przed pamiętnymi wyborami 4 czerwca 1989 r., kiedy to opozycja skupiona wokół Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” zaczęła zmieniać polską rzeczywistość polityczną. I w tym fakcie można upatrywać powód, że przesłanie biskupów przeszło trochę „obok” polskich problemów, co zresztą przyznał Prymas Polski, ksiądz arcybiskup Wojciech Polak, mówiąc mi parę lat temu, że wówczas ważne było co innego. No dobrze, ale od 1989 r. minęło i pięć lat, i dziesięć lat, i kolejnych -naście i -dziesiąt. A teraz Kościół boryka się z zarzutami o lekceważenie jednego z ważniejszych problemów ludzkości. I o brak wyraźnego przesłania w tej sprawie, co do końca nie jest prawdą, ale po kolei…

List biskupów z 1989 r. zadziwia przenikliwością spojrzenia, odwagą w formułowaniu myśli i pewnego rodzaju proroctwem w odniesieniu do spraw, które dziś są „normalne”. I aż dziwne, że nie stał się motywem głoszenia idei ochrony Dzieła Stworzenia. Ktoś kto przeczyta List (publikuję go pod swoim tekstem) może być lekko rozczarowany, bo zawarte tam sprawy z dzisiejszej perspektywy są oczywiste. No tak, dziś tak, ale List powstał trzydzieści pięć lat temu! A wtedy niewiele spraw było tak oczywistych, jak teraz.

Doniosłość przekazu tego Listu polega na tym, że autorzy łączą wartości przyrodnicze z wartościami narodowej kultury, co dziś jest w wielu kręgach niewyobrażalne i lekceważone: Zły stan środowiska w Polsce powodują zanieczyszczenia powietrza, wody, gleby. W rezultacie giną lasy, obumierają parki narodowe. Wiele uzdrowisk zatraca swój charakter ośrodków leczniczych i regenerujących ludzkie siły. Tracimy wybrzeże Bałtyku i okolice jezior, jako miejsca rekreacji i wypoczynku. Niszczeją pomniki narodowej kultury ze starym Krakowem na czele. Zaśmieca się krajobraz przez przypadkowe rozwiązania architektoniczne. Produkowana żywność w dużej mierze nie odpowiada wymaganej jakości. Coraz bardziej odczuwa się deficyt wody.

Bardzo donośnie brzmi przestroga biskupów

– przypominam: ogłoszona trzydzieści pięć lat temu! – że skażenie środowiska godzi w człowieka i jego prawo do życia w zdrowym środowisku! Skażenie środowiska to nie tylko wymiar ekologiczny, ale i moralny: Degradacja środowiska godzi w dobro stworzenia ofiarowane człowiekowi przez Boga-Stwórcę, jako nieodzowne dla jego życia i rozwoju. Istnieje powinność należytego korzystania z tego daru w duchu wdzięczności i szacunku. Z drugiej zaś strony świadomość, że dar ten przeznaczony jest dla wszystkich ludzi, stanowi dobro wspólne, rodzi również właściwe zobowiązanie względem drugiego człowieka.

Biskupi pisali wprost, że trzeba uświadomić sobie, że istnieje ciężki grzech przeciwko środowisku naturalnemu obciążający nasze sumienia, rodzący poważną odpowiedzialność przed Bogiem-Stwórcą. Tak, tak, to cytat! Dziś natomiast słyszymy – z kręgów katolickich – o „grzechu ekologicznym” jako „lewackim pomyśle” papieża Franciszka.

Biskupi formułując myśli zawarte w swoim Liście odwoływali się do skażonej komunizmem gospodarczej i społeczno-politycznej rzeczywistości końca PRL-u, ale – o dziwo! – gdy się czyta wskazania z 1989 r. zauważalna jest aktualność pewnych spraw również i dziś, choć odnosząca się do innych motywacji i sytuacji.

Jaka jest różnica pomiędzy nieprzemyślanymi budowami gigantycznych ośrodków przemysłowych powodujących takie obciążenie dla środowiska, któremu nie jest ono w stanie podołać, a współczesnymi gigantycznymi pomysłami regulacji rzek i budowy nowych inwestycji energetycznych, co do których już wiadomo, że środowisku zaszkodzą?

Jakżeż aktualnie brzmi napomnienie, że naczelną dewizą stała się produkcja za wszelką cenę że gdy nawet motywy działań były szlachetne to zawiódł rozum, który zlekceważył prawdę głoszącą, iż gdy bardzo obciąży się środowisko, to negatywne skutki przewyższą dobro, które było zamierzone!

Biskupi piszą o ekonomii narzuconej przez obcy system, która paraliżuje aktywność społeczeństwa w zakresie ochrony środowiska, ale dziś mamy do czynienia z taką aktywnością państwa, która co prawda musi uwzględniać aktywność obywatelską, ale nadal foruje rozwiązania szkodliwe dla zdrowia i życia ludzkiego.

Co nieaktualnego jest w tym cytacie z listu: Jakże prawdziwe są słowa cytowanej już encykliki [Solicitudo rei socialis – wyjaśnienie KM.]: „za określonymi decyzjami, pozornie dyktowanymi jedynie przez racje gospodarcze lub polityczne, kryją się prawdziwe formy bałwochwalczego kultu: pieniądza, ideologii, klasy, techniki”?

Nie ma sensu uciekać przed świadomością, że zły stan środowiska

– zły wówczas i nadal zły, choć z innych powodów – to poważny problem. Z roku na rok poważniejszy, ze względu na skalę i nowe rodzaje zagrożeń, nieznane w XX wieku. Również ze względu na lekceważenie ze strony polityków albo jawną dezinformację wielkich korporacji ukrywających swój negatywny wpływ na zasoby naturalne. To problem nie tylko środowiskowy, gospodarczy, ale i moralny.

Nie dziwi więc, że i ten motyw znalazł się w Liście z 1989 r. – że i tu jest potrzebna przemiana moralna: Również Kościół podejmuje tę odpowiedzialność, spełniając misję głoszenia zasad moralnych i kształtowania sumień na tym odcinku. Kościół nawiązuje do swojej tradycji historycznej, ukazuje wspaniałe postacie jak św. Franciszka z Asyżu, dla którego wszystkie ożywione i nieożywione elementy natury były bardziej bratem i siostrą niż rzeczą czy istotą, którą można dowolnie się posłużyć. Głęboki szacunek dla całego dzieła stwórczego, za którym Święty widział Boga-Stwórcę, stanowi wartość na wskroś etyczną, godną dziś naśladowania. W breve „Inter sanctos” ogłaszającym św. Franciszka patronem ekologów, mówi Ojciec Święty Jan Paweł II: „Św. Franciszek z Asyżu słusznie zalicza się między tych świętych i sławnych mężów, którzy odnosili się do przyrody, jako cudownego daru udzielanego przez Boga rodzajowi ludzkiemu. Albowiem on to głęboko odczuł w szczególny sposób wszystkie dzieła Stwórcy i natchniony Bożym duchem, wyśpiewał ową najpiękniejszą „Pieśń Stworzeń”, przez które, szczególnie przez brata słońca, brata księżyc i siostry gwiazdy niebieskie, oddał należne uwielbienie, chwałę, cześć i wszelkie błogosławieństwo najwyższemu, wszechmogącemu i dobremu Panu…”.

Rzec można: brawo! Ale co dalej?

Z wielką uwagą czytam o „narodowym rachunku sumienia” w tej sprawie, o potrzebie przemiany sumień w kierunku solidarności wobec człowieka, jak i natury. Uważnie czytam o tym, że ta wewnętrzna przemiana może być przyczyną wyrzeczeń, które są nieuniknione dla poprawy sytuacji ekologicznej! Tak jak uważnie czytam o prostej zasadzie, że każdy z nas ma zobowiązanie wobec środowiska: To od nas zależy, w jakim stanie pozostawimy miejsce wypoczynku, czy konieczna będzie akcja zbierania śmieci w górach i lasach. Wychowujcie Wasze dzieci od najmłodszych lat do szacunku wobec przyrody, uczcie odkrywania piękna, jakie zawarł w niej Bóg. Zadbajcie o zieleń wokół Waszych domów i mieszkań, chrońcie ją przed wandalami niszczącymi wszystko, co zielone. Polska nie może być jednym wielkim śmietnikiem. Dość w niej piękna, które trzeba widzieć i chronić.

W Liście Episkopatu z 1989 r. można znaleźć to wszystko, czego brakuje mi w przesłaniu współczesnego Kościoła. Znajduję czytelne wezwania i poważne napomnienia przypominające, że Ziemia to dar stworzenia. W przemyśleniach biskupów z 1989 r. znajduję odwagę mówienia o sprawach trudnych i odwagę dopominania się o rozwagę w działaniu.

Ale czy nie jest tak, że Kościół w Polsce początków XXI wieku – poza kilkunastoma chwalebnymi wyjątkami – abdykował z powinności mówienia o sprawach ważnych dla ludzi w tym obszarze?

Najłatwiej narzekać na oddanie ekologii w ręce „lewactwa”, a znacznie trudniej prowadzić mozolną pracę organiczną w tej materii.

Na ile do świadomości katolików przebija się aktywność Ruchu Ekologicznego Św. Franciszka z Asyżu i jego założyciela i przewodniczącego, o. Stanisława Jaromiego OFMConv.,z przesłaniem o ekologii integralnej i o encyklice Laudato Si’, czy Światowego Ruchu Katolików na Rzecz Środowiska, a na ile nieszczęśliwa wypowiedź abpa Marka Jędraszewskiego o „ekologiźmie” jako rzekomym zagrożeniu dla wrażliwych chrześcijańskich dusz? Na ile katolicy mają świadomość, że „zielone przesłanie” głoszą praktycznie wszyscy papieże od Jana VI, a na ile przebijają się niemądre przestrogi, jakoby ekologizm miałby być drogą do piekła, „totalnym ateizmem” czy „nową formą totalitaryzmu”?

Kościół AD 2024, poza nauczaniem papieży, ma encyklikę Laudato Si’ i adhortację Laudate Deum i inne – a wtedy takich jasnych przekazów nie było – a cały czas słychać niemądre wypowiedzi o potrzebie zwalczania „herezji ekologicznej”.

Ileż w Polsce pieśni o dobrym stworzeniu? Jak katolicy rozumieją jedną ze sztandarowych „modlitw ekologicznych” w formie pieśni?

Chwalcie łąki umajone,
Góry, doliny zielone.
Chwalcie, cieniste gaiki,
Źródła i kręte strumyki!

Ilu pamięta, że Jan Paweł II, że do niego tylko się odwołam, o ekologii pisał nie tylko we wspomnianej encyklice Solicitudo rei socialis, ale i Redemptor hominis i Centesimus annus, również w Orędziu na XXIII Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia 1990 r., w adhortacji Ecclesia in America. A jest tego znacznie więcej.

Czy Kościół zapomniał o ekologii? Na ile są nadal ważne przesłania świętych Franciszka i Bonawentury? Na ile współczesny katolicyzm jest wierny papieskiemu nauczaniu – wtedy i teraz?

A co zrobić ze słynnym czyńcie sobie Ziemię poddaną?

Czy będziemy głupawo powtarzać za ideologami różnej maści, że „przecież Bóg dał nam wolną rękę do zarządzania ziemią jak chcemy”, czy może przyjmiemy wreszcie, że jest to oczywiste zaproszenie Stwórcy do przyjęcia przez człowieka roli opiekuna ogrodu, jakim jest Ziemia? Widział kto ogrodnika dewastującego swój ogród?

Można oczywiście narzekać – i to adresuję do moich katolickich przyjaciół – że Kościół „nie jest od ekologii”, ale co wtedy zrobić z całkiem pokaźnym zasobem nauczania z Pisma, Świętych i poszczególnych papieży? Czy to oznacza, że jest nauczanie lepsze i gorsze? Czy odrzucając „ekologizm” nie nawołujecie do powstania dziur w nauczaniu Kościoła?

Można oczywiście narzekać – i to adresuję do moich niekatolickich przyjaciół – że „Kościół od zawsze był antyekologiczny”, ale czy wtedy nie odwracacie się od wielu milionów katolików i chrześcijan i czy aby nie rezygnujecie z przekonania ich do tego, że ekologia jest jednak ważna?

Parę lat temu i ja narzekałem, że „Kościół zapomniał o ekologii”, ale od narzekania nie zmienię rzeczywistości. Wiele razy czułem ogromny zawód postawą księży i katechetów, że nie widzą tego problemu, że go lekceważą. Jednak dziś, przez dialog, jaki prowadzę z wieloma duchownymi, widzę, że wielu księży chciałoby nauczać szacunku do Dzieła Stworzenia, a nie wie jak, boi się reakcji swych konserwatywnych kolegów, wyśmiania i lekceważenia. Widzę, że wielu księży i świeckich angażuje się w dialog religijny, międzyreligijny i całkiem świecki, gdzie jednak motyw inspiracji duchowych dla dobrych postaw proekologicznych jest znaczący.

Jeżeli Kościół w pewnym momencie zapomniał o ekologii, to może nadszedł już wreszcie czas, by mu o niej przypomnieć. A List z 1989 r. niech będzie dobrą lekturą na początek.

 

****

 

 

LIST PASTERSKI EPISKOPATU POLSKI NA TEMAT OCHRONY ŚRODOWISKA z 2 maja 1989 r.

MOTYWY LISTU

Odczuwalne dziś coraz bardziej zagrożenie na skutek dewastacji środowiska, w którym człowiek żyje, budzi powszechny niepokój. Kościół jest zawsze blisko ludzkich spraw, więcej, pragnie być w ich centrum. Niepokój człowieka jest niepokojem Kościoła. To właśnie skłania nas, aby podjąć dziś złożony i trudny problem ekologiczny.

Kierujemy nasze pasterskie słowo do wierzących i wszystkich ludzi dobrej woli, bowiem sprawa dotyczy nas wszystkich i jest niesłychanie ważna i pilna. Ważna – chodzi, bowiem o same fundamenty naszego istnienia, naszego polskiego Domu, o zdrowie i życie. Pilna – gdyż na tej płaszczyźnie zarysowały się groźne pęknięcia, które w konsekwencji doprowadzić mogą do zniszczenia samych podstaw egzystencji Narodu. Niektórzy mówią dziś wręcz o kryzysie, czy katastrofie ekologicznej.

SYTUACJA EKOLOGICZNA POLSKI

Według oficjalnych danych 27 rejonów Polski uznano za ekologicznie zagrożone. Chodzi o teren zajmujący 35,2 tys. km2, na którym mieszka 12,9 mln ludzi, czyli 1/3 Narodu. Wymieńmy, choć kilka: legnicko-głogowski, bełchatowski, gdański, krakowski, tarnobrzeski czy inne. Podkreślić trzeba, że najtrudniejsza sytuacja panuje w Górnośląskim Okręgu Przemysłowym, gdzie na małym obszarze, stanowiącym zaledwie 1% powierzchni kraju zamieszkuje 8,1% ludzi narażonych na trujące wyziewy skoncentrowanego tam przemysłu. Zamieszkujący ten region, zwłaszcza dzieci, chorują częściej i umierają wcześniej. Gwałtowna eksploatacja węgla powoduje, że walą się całe miasta. Podobnej sytuacji nie ma na całym świecie. Dodać trzeba, że zła sytuacja na Śląsku oddziaływuje na cały kraj.

Zły stan środowiska w Polsce powodują zanieczyszczenia powietrza, wody, gleby. W rezultacie giną lasy, obumierają parki narodowe. Wiele uzdrowisk zatraca swój charakter ośrodków leczniczych i regenerujących ludzkie siły. Tracimy wybrzeże Bałtyku i okolice jezior, jako miejsca rekreacji i wypoczynku. Niszczeją pomniki narodowej kultury ze starym Krakowem na czele. Zaśmieca się krajobraz przez przypadkowe rozwiązania architektoniczne. Produkowana żywność w dużej mierze nie odpowiada wymaganej jakości. Coraz bardziej odczuwa się deficyt wody.

Oto zaledwie zasygnalizowane zagrożenia, które godzą w człowieka, w jego podstawowe prawo do życia w zdrowym środowisku.

MORALNY WYMIAR PROBLEMU

Każda działalność człowieka, jako istoty odpowiedzialnej, ma swój wymiar moralny. Degradacja środowiska godzi w dobro stworzenia ofiarowane człowiekowi przez Boga-Stwórcę, jako nieodzowne dla jego życia i rozwoju. Istnieje powinność należytego korzystania z tego daru w duchu wdzięczności i szacunku. Z drugiej zaś strony świadomość, że dar ten przeznaczony jest dla wszystkich ludzi, stanowi dobro wspólne, rodzi również właściwe zobowiązanie względem drugiego człowieka. Dlatego też uznać trzeba, że wszelkie działania, które nie uwzględniają prawa Boga do swego dzieła, jak i prawa człowieka obdarowanego przez Stwórcę, sprzeciwiają się przykazaniu miłości. Ukazuje się tu głęboko moralny wymiar zagadnienia, a przedstawiona powyżej sytuacja faktyczna każe ludzkie działanie oceniać w kategoriach winy. Trzeba zatem uświadomić sobie, że istnieje ciężki grzech przeciwko środowisku naturalnemu obciążający nasze sumienia, rodzący poważną odpowiedzialność przed Bogiem-Stwórcą.

ŹRÓDŁA ZŁA

Jeśli pragnie się uzdrowienia sytuacji należy sięgnąć do korzeni zła. Odnajdujemy je w samym człowieku i grzesznych strukturach, których jest twórcą. Trzeba tu odwołać się do nauki zawartej w encyklice Ojca Św. Jana Pawła II: „Solicitudo rei socialis”. Papież zwraca uwagę, iż „wśród działań i postaw przeciwnych woli Bożej, dobru bliźniego i wśród 'struktur’, które z nich powstają, najbardziej charakterystyczne zdają się dzisiaj być dwie: z jednej strony wyłączna żądza zysku, a z drugiej pragnienie władzy z zamiarem narzucania innym własnej woli” i to, jak dodaje, „za wszelką cenę” (nr 37). To właśnie nastawienie, aby coraz więcej mieć, wyzwala w ludziach egoizm przeciwny miłości, który nie liczy się ani z prawami, ani potrzebami innych. Łatwo zauważyć, że w takim ujęciu gubi się to, co duchowe w człowieku, a dobra materialne praktycznie uznane zostają za jedyne.

Działania ekonomiczne, często inspirowane motywami politycznymi czy ideologicznymi spowodowały, ze gospodarczy model Polski nie jest dostosowany do naturalnych warunków naszego kraju. Nieprzemyślana budowa gigantycznych ośrodków przemysłowych spowodowała takie obciążenie dla środowiska, któremu nie jest ono w stanie podołać. Naczelną dewizą stała się produkcja za wszelką cenę. A jeśli nawet motywy działań były szlachetne to zawiódł rozum, który zlekceważył prawdę głoszącą, iż gdy bardzo obciąży się środowisko, to negatywne skutki przewyższą dobro, które było zamierzone. Narzucone struktury ekonomiczne i społeczne paraliżujące aktywność społeczeństwa sprawiły, że nie było ono zdolne podjąć skutecznych działań nawet na odcinku ratowania zagrożonego środowiska. Zaś nieracjonalna eksploatacja naszych zasobów surowcowych i rozrzutna nimi gospodarka zdaje się w ogóle nie brać pod uwagę potrzeb przyszłych pokoleń.

Jakże prawdziwe są słowa cytowanej już encykliki: „za określonymi decyzjami, pozornie dyktowanymi jedynie przez racje gospodarcze lub polityczne, kryją się prawdziwe formy bałwochwalczego kultu: pieniądza, ideologii, klasy, techniki” (nr 37).

KRĘGI ODPOWIEDZIALNOŚCI

Wszystko to wskazuje, że mamy do czynienia z poważnym problemem moralnym wymagającym wewnętrznej przemiany. Jej konieczność powinni uznać również ci, którzy w swym postępowaniu nie kierują się motywacją religijną.

Odpowiedzialność za stan środowiska spoczywa na całym społeczeństwie i wszystkich organach władzy, a jej stopień określany jest zakresem możliwości działania każdego organu tejże władzy, grupy społecznej, czyli indywidualnych osób.

Również Kościół podejmuje tę odpowiedzialność, spełniając misję głoszenia zasad moralnych i kształtowania sumień na tym odcinku. Kościół nawiązuje do swojej tradycji historycznej, ukazuje wspaniałe postacie jak św. Franciszka z Asyżu, dla którego wszystkie ożywione i nieożywione elementy natury były bardziej bratem i siostrą niż rzeczą czy istotą, którą można dowolnie się posłużyć. Głęboki szacunek dla całego dzieła stwórczego, za którym Święty widział Boga-Stwórcę, stanowi wartość na wskroś etyczną, godną dziś naśladowania. W breve „Inter sanctos” ogłaszającym św. Franciszka patronem ekologów, mówi Ojciec Święty Jan Paweł II: „Św. Franciszek z Asyżu słusznie zalicza się między tych świętych i sławnych mężów, którzy odnosili się do przyrody, jako cudownego daru udzielanego przez Boga rodzajowi ludzkiemu. Albowiem on to głęboko odczuł w szczególny sposób wszystkie dzieła Stwórcy i natchniony Bożym duchem, wyśpiewał ową najpiękniejszą „Pieśń Stworzeń”, przez które, szczególnie przez brata słońca, brata księżyc i siostry gwiazdy niebieskie, oddał należne uwielbienie, chwałę, cześć i wszelkie błogosławieństwo najwyższemu, wszechmogącemu i dobremu Panu…”.

KU LEPSZEJ PRZYSZŁOŚCI

Alarmująca sytuacja ekologiczna skłania do narodowego rachunku sumienia i rewizji życia. Dopiero poznanie zła i uznanie winy może zapoczątkować właściwe działania. Stoimy przed koniecznością zmiany naszego ekologicznego myślenia i działania, „przemiany sumień” – jak powie Ojciec Święty, by być bardziej solidarnym wobec człowieka, jak i wobec natury. Owa wewnętrzna przemiana może przygotować grunt dla wyrzeczeń, które są nieuniknione dla poprawy sytuacji ekologicznej.

Każdy kraj ma swoje ekologiczne uwarunkowania, swoje własne doświadczenia historyczne na drodze rozwoju. Kierunek rozwoju gospodarczego, jaki obrała Polska nie harmonizuje z przyrodniczymi warunkami. Należy zatem apelować o właściwe kierunki rozwoju, co wymaga zmiany przemysłowego wariantu rozwoju kraju, rezygnacji z dalszej rozbudowy przemysłu ciężkiego. Ten właśnie przemysł jest najbardziej energochłonny, pochłania ogromne ilości zasobów naturalnych i powoduje największe obciążenie środowiska. Wszystkimi możliwymi, także nadzwyczajnymi środkami trzeba doprowadzić istniejący przemysł do stanu bezpiecznej i oszczędnej eksploatacji. A jeśli nie, to konsekwentnie go likwidować.

Wobec rodzącej się energetyki jądrowej trzeba jeszcze raz dokładnie rozważyć, czy jest nam naprawdę niezbędna, a – co najważniejsze – czy jesteśmy w stanie tak opanować jej technologię, by ustrzec kraj od potencjalnego skażenia znanego nam zresztą z niedawnej przeszłości. Obawy i protesty społeczeństwa w tej kwestii zasługują w pełni na uwagę i respekt władzy, oraz na rzeczywisty dialog nacechowany troską o przyszłość, ogólne dobro i bezpieczeństwo.

Nie bez znaczenia jest, by równo traktować wszystkie podmioty gospodarcze, które mają udział w zanieczyszczaniu środowiska. Jeśli wobec małych i prywatnych przedsiębiorstw prowadzi się inną politykę egzekwowania zasad ochrony środowiska niż wobec wielkich przedsiębiorstw państwowych, to rodzi to poczucie niesprawiedliwości społecznej.

Dopuszczających się zanieczyszczeń winno się zobowiązywać do stosowania urządzeń zabezpieczających środowisko oraz konsekwentnie egzekwować zobowiązania lub stosować sankcje karne. Natomiast obiekty gospodarcze o dużej i nieusuwalnej uciążliwości powinno się ze stanowczością likwidować. Niech nowe inwestycje staną się przedmiotem ekspertyzy specjalistów, którzy w sposób rzeczowy i swobodny wydają właściwą ocenę.

Kościół pragnie również ustosunkować się do znanego faktu, że w Europie problemy ekologiczne stały się sprawą wspólną państw i narodów, gdyż skutki zanieczyszczenia atmosfery i wód rozprzestrzeniają się ponad wszelkimi granicami. Południowo-zachodni region Polski skażony został nie tyle przez rodzimy przemysł, ile przez działalność naszych południowych i zachodnich sąsiadów. Należałoby zatem zadbać o właściwe międzynarodowe umowy chroniące nasz kraj przed zanieczyszczeniem.

Kościół nawołuje do podjęcia skutecznej współpracy międzynarodowej dla zwalczania tego zła i współpracę taką gotów jest wesprzeć swoim autorytetem, a gdzie to będzie możliwe – także praktycznym działaniem.

Nowe myślenie ekologiczne winno przenikać działanie wszystkich szczebli zarządzania i organizacji gospodarki, od robotnika obsługującego najprostsze urządzenie, czy wchodzącego na teren budowy, poprzez kierownictwo zakładu, aż po gremia decydujące o dalszych kierunkach rozwoju.

ZAKOŃCZENIE

Dzielimy się z Wami, Bracia i Siostry, tymi niepokojami, jakie rodzi zła sytuacja ekologiczna. Apelujemy do wszystkich odpowiedzialnych za stan środowiska, by w imię wspólnego dobra podejmować decyzje, które zahamują lawinowy proces degradacji i zapoczątkują proces jego odbudowy.

Wszyscy jednak możemy podejmować starania w ramach tzw. „małej ekologii”. To od nas zależy, w jakim stanie pozostawimy miejsce wypoczynku, czy konieczna będzie akcja zbierania śmieci w górach i lasach.

Wychowujcie Wasze dzieci od najmłodszych lat do szacunku wobec przyrody, uczcie odkrywania piękna, jakie zawarł w niej Bóg. Zadbajcie o zieleń wokół Waszych domów i mieszkań, chrońcie ją przed wandalami niszczącymi wszystko, co zielone. Polska nie może być jednym wielkim śmietnikiem. Dość w niej piękna, które trzeba widzieć i chronić.

Wszystkim, którzy podejmują trud dla ochrony i właściwego kształtowania środowiska, naszego wspólnego ojczystego dobra, z serca błogosławimy.

 

Jasna Góra, 2 maja 1989 r.

Podpisali:

Kardynałowie, arcybiskupi i biskupi obecni na 234 Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski.

 

 

 

 

 

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!