Las to nie tylko przyroda, ale także zwierciadło naszych wartości, emocji i społecznych sporów. To przestrzeń konfliktów i projekcji, gdzie ekologia spotyka się z polityką, historią i tożsamością. Rozmowa o lesie to w gruncie rzeczy rozmowa o tym, kim jesteśmy jako społeczeństwo – i co chcemy zachować lub zmienić w naszej relacji z naturą. Rozmowa z dr Agatą Konczal (*), antropolożką lasu.

 

Katarzyna Kamyczek: Pani leśna historia?

Agata Konczal: Wychowałam się w Borach Tucholskich, pośród sosnowych drzew. Mój tata był leśnikiem, aż do studiów mieszkałam w osadzie leśnej. Kiedy myślę o domu, widzę właśnie sosnowy las – który dla niektórych może wydawać się monotonną monokulturą ,ubogim drzewostanem. A jednak dla mnie to miejsce odpoczynku i ukojenia w trudnych chwilach. Dziś widzę, jak na ten – trwający jeszcze – krajobraz wpływają zmiany klimatyczne. Trąby powietrzne, wichury, gradacje owadów niszczą całe hektary. Ekolodzy lasu ostrzegają – w przyszłości z powodu zmian klimatu, bory sosnowe w tej części Polski mogą po prostu zniknąć. Rozpadną się.

Czemu las tak nas porusza? 

fot. Markus Winkler | unsplash.com

Zainteresowanie trwa nieprzerwanie – medialnie od czasu konfliktu wokół Puszczy Białowieskiej, ale tak naprawdę lasem jako społeczeństwo interesujemy się od wieków. A od symbolicznego zamknięcia lasów podczas pandemii temat ten stał się jeszcze bardziej dyskusyjny. Zaczęliśmy pytać: jak chcemy wykorzystywać lasy? To, co w nich widzimy, to nie tylko drzewa i ścieżki – ale także nasze wartości. Spory o las są odbiciem głębszych napięć społecznych. To, co się w nim ujawnia, jest lustrzanym odbiciem polaryzacji, jaka zachodzi w naszym społeczeństwie.

Istnieje kilka dyskursów, sposobów myślenia o lesie, czy szerzej naturze. Jeden, który można by określić jako „tradycyjny” czy „konserwatywny”, który skupia się  na połączeniu idei lasu i dobra narodowego, które powinno być odpowiednio chronione i zarządzane jako część dziedzictwa narodowego. Ten dyskurs związany jest również po części z ideą polskiej wsi i rolą rolników. Drugi – bardziej otwarty, często wiązany z nurtem proeuropejskim i podejściem liberalnym – promuje koncepcję lasu jako przestrzeni dostępnej, otwartej również dla innych, w tym uchodźców.

A co z połączeniem lasu i wsi?

Tu chodzi o coś więcej – o kwestie światopoglądowe. Rolnicy, zwłaszcza starsze pokolenie, wciąż nosi w sobie doświadczenia transformacji ustrojowej i często są rozczarowani nowymi realiami współczesnej wsi. Podobnie jak inne grupy społeczne, czują się nie wysłuchani i niezrozumiani przez polityków. Dlatego szukają przestrzeni, w której ich głos może wybrzmieć – i znajdują ją właśnie w tematach takich jak sprzeciw wobec nowych polityk pro-środowiskowych, kwestie zarządzania lasami, ojcowizna, własność. Tutaj leśnicy pojawiają się jako ich sojusznicy.

W tej układance dużą rolę odgrywa Kościół katolicki, który przez dekady był dominującym głosem na wsi i wskazywał m.in. czym jest natura i jak należy się nią opiekować. To wciąż ma wpływ na postawy społeczne – i jest to temat słabo zbadany w Polsce: jak wartości chrześcijańskie, zwłaszcza katolickie wpływają na postawy pro-środowiskowe, ale także to, jak relacje Kościoła, rolników i leśników zostały przechwycone i wykorzystane przez polityków. 

Na wsi przez długi czas autorytetami byli ksiądz, wójt, nauczyciel i leśnik. Po wojnie ta struktura zaczęła się zmieniać, ale wiele z jej elementów pozostało. Specyfika polskiego leśnictwa, splecionego z historią państwa i Kościoła, wciąż odciska się na relacjach społecznych. Te instytucje – Kościół i Lasy Państwowe – nadal są aktywnymi graczami w codziennych sprawach na wsi.

Lasy Państwowe zarządzają blisko 80% lasów w Polsce…

fot. Erdei Greta | unsplash.com

To oznacza, że obejmują około jednej trzeciej terytorium kraju. Na terenach wiejskich i leśnych przez wiele lat były – i w wielu miejscach nadal są – jedynym z niewielu stabilnych pracodawców. Lasy Państwowe to nie tylko instytucja zatrudniająca dużą liczbę osób, ale także dostawca drewna, który buduje lokalny rynek drzewny i stanowi oś lokalnej gospodarki.

To firma z potężnymi zasobami – finansowymi, infrastrukturalnymi, kapitałem społecznym i politycznym. Dzięki temu mogą dofinansowywać lokalne inicjatywy: ochotnicze straże pożarne, szkoły, koła gospodyń wiejskich, infrastrukturę, drogi. Przez lata współpracowały też blisko z kościołem katolickim – nie tylko symbolicznie, ale i finansowo. To ważny element specyfiki tej instytucji i jej zakorzenienia w lokalnych społecznościach.

Mamy kryzys moralny…

… i społeczny. Doszło do odwrócenia się od dotychczasowych autorytetów – zarówno Kościoła, jak i Lasów Państwowych jako instytucji. Ale to temat na osobną rozmowę. Trzymajmy się lasów. Lasy Państwowe są dziś nie tylko monopolistą w zarządzaniu lasami, ale też w ich udostępnianiu. Kilka lat temu obywatele się przebudzili – zaczęli zadawać pytania, domagać się wpływu na zarządzanie lasami. Zrozumieli, że skoro lasy państwowe należą formalnie do nas wszystkich, to chcą współdecydować o tym, co się w nich dzieje. Tyle że Lasy Państwowe nie były na to gotowe.

Instytucja ta działa jak wojsko.

Tak, noszą mundury, są silnie zhierarchizowani. Decyzyjność w tej instytucji jest upolityczniona i nieprzygotowana do współpracy ze społeczeństwem. To wywołało falę krytyki. Po konflikcie wokół Puszczy Białowieskiej zaczęto dyskutować wiele aspektów działalności tej instytucji. Oliwy do ognia dolewały raporty, takie jak te publikowane przez Najwyższą Izbę Kontroli, czy informacje medialne np. te pokazujące strażników leśnych w starciu z ekologami. To wszystko podważyło zaufanie do tej instytucji. Leśnik przestał być moralnym autorytetem – a przecież przez lata cieszył się zaufaniem społecznym. Podobny proces dotknął kościół katolicki. Te dwie instytucje, od dekad ważne na polskiej wsi, zaczęły się chwiać w fundamentach. Ich pozycja została poważnie naruszona.

To komu oddać las?

Jest wielu leśników, którzy mają lata doświadczenia, są otwarci na dialog społeczny, mają dobre pomysły i naprawdę się nad tym głowią. Ale Lasy Państwowe jako instytucja są zabetonowane. Jest to z jednej strony twierdza, a z drugiej, nadal pozostają łupem politycznym. Współpracuję z organizacjami pozarządowymi i coraz częściej słyszę: potrzeb zmiany, ale trzeba ją przeprowadzić  mądrze i wspólnie. Mówimy przecież o zarządzaniu jedną trzecią terytorium kraju. Brakuje jednak woli politycznej do wprowadzenia realnych, przemyślanych i zaplanowanych zmian. Działania są powierzchowne, często PR-owe – pojawiają się dopiero wtedy, gdy konflikt już wybuchnie. Tak było choćby z tzw. lasami społecznymi czy słynnym powyborczym memorandum – wiele osób te gesty krytykuje. Na razie nie ma trwałych, przemyślanych rozwiązań.

Pani pomysł na las?

Przede wszystkim wielogłosowy dialog. Potrzebujemy o lasach rozmawiać. Dla mnie, jako antropologa, ważne jest także to, aby dopuścić lokalne społeczności do współzarządzania lasami. Wykorzystać ich wiedzę, ich historię – to, jak żyli kiedyś z lasem, jakie miał dla nich znaczenie społeczne, kulturowe, ekonomiczne. Pracuję też z artystami, którzy przez swoją twórczość opowiadają o lasach, o osobistych doświadczeniach. O znikających krajobrazach – wskutek zmian klimatycznych, pożarów, burz. Nagle znika las, który był dla kogoś punktem odniesienia, częścią tożsamości. To często są historie o traumie, o braku. I o tym, jak z tym brakiem sobie radzić. Te wszystkie historie są ważne i powinny mieć miejsce w przestrzeni publicznej i dialogu o lasach. 

Natura jest miejscem konfliktu?

fot. Ann Gogoleva | unsplash.com

Może być. Ale może też być miejscem otwarcia. Przestrzenią dla wielu – nie tylko dla państwa i instytucji mu podległych. Chodzi o to, by różne historie mogły współistnieć. To mogą być projekty artystyczne, wiersze, lokalne happeningi organizowane przez koła gospodyń wiejskich. Razem z moją doktorantką badamy duchowe relacje z lasem – czym ta duchowość była kiedyś, czym jest dzisiaj i czym może być w czasach zmian klimatu i wszelkich kryzysów. Każdy z nas ma swoją osobistą historię związaną z lasem – czasem z konkretnym drzewem czy miejscem. I warto się nimi dzielić. Potrzebujemy wielogłosowej, różnorodnej opowieści o lesie. Lasy Państwowe powinny dać jej przestrzeń.

Po co nam, jako społeczeństwu, las?

Każdy ma tu inną rolę. Organizacje pozarządowe powinny patrzeć Lasom Państwowym na ręce, a Lasy – zarządzać i chronić to, co wspólne. Mamy ogromne szczęście, że tak wiele lasów w Polsce jest państwowych – to potencjalnie wielka zaleta, bo oznacza, że należą do nas wszystkich. Możemy je wspólnie kształtować. Ale potrzebujemy mądrej i odpowiedzialnej zmiany w sposobie zarządzania. To powinna być otwarta debata społeczna.

Czy las może połączyć podzieloną Polskę?

To już się dzieje. Mimo, że się kłócimy – to się w tym lesie wszyscy spotykamy. Walczymy o niego, bo widzimy w nim wartość. Las może być punktem otwarcia – miejscem, od którego zaczyna się rozmowa. Każdy troszczy się o niego inaczej, wnosi inne doświadczenia i oczekiwania. Chcemy o nim mówić, pisać wiersze, zażywać kąpieli leśnych, słuchać opowieści lokalnych mieszkańców, czy nawet wspinamy się na drzewa, jak ekolodzy w Puszczy Białowieskiej czy Bieszczadach, gdy naszym zdaniem lasom dzieje się źle. Wszyscy się o niego troszczymy. Bo w nim widzimy coś wspólnego – dla siebie i dla kolejnych pokoleń.

 

(*) Dr Agata Konczal: 

Antropolożka, doktor nauk humanistycznych, pracowniczka naukowa na Wageningen University and Research w Forest and Nature Conservation Policy Group. Zajmuje się antropologią lasu, antropologią środowiskową i polityką ekologiczną. W badaniach podejmuje problematykę zarządzania zasobami naturalnymi, dyskursów dotyczących przyrody i lasu, koncepcji rewilding oraz etnografii wielogatunkowej. Autorka książki „Antropologia Lasu. Leśnicy a percepcja i kształtowanie wizerunku przyrody w Polsce” (2017).

fot. tytułowa: Kris Moklebust | unsplash.com

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

pięć − dwa =