Miałem okazję uczestniczyć w Zjeździe Gnieźnieńskim. Reprezentowałem Fundację Zakłady Kórnickie i Program Drzewo Franciszka, można więc rzec, że byłem służbowo. Ale udział w tym wydarzeniu zrobił na mnie wrażenie też prywatnie.

Oto przez 4 dni w Gnieźnie debatowało ok. 1000 (wg zapewnień organizatorów) nad wieloma sprawami – począwszy od bliskiej mi ekologii integralnej, po sprawy migracji, gospodarki, zaangażowania obywatelskiego, idei Solidarności, kultury i budowy więzi i budowy duchowych fundamentów pokoju.

Hasło „Odwaga pokoju” było głównym motywem Zjazdu, co w czasach zbliżającej się do nas wojny, nowych konfliktów zbrojnych na świecie, niegodziwości dziejących się na Bliskim Wschodzie urastało do bardzo wielkiego i wymownego symbolu. Ale nie było puste. Wszystkie rozmowy odbywały się z wielkim szacunkiem dla kontrrozmówców – a było trochę opozycyjnych wobec siebie postaw i poglądów – wyrażane z niezwykłą delikatnością i spokojem.

Prowadząc warsztat „ekologia integralna” wraz z prof. Dariuszem Gwiazdowiczem zorientowałem się, że można mieć niekiedy skrajne względem siebie poglądy, ale można usiąść razem i spokojnie nie tylko ze sobą porozmawiać, ale także w y s ł u c h a ć się wzajemnie i wsłuchać się w to, co mówi inny. Coś niezwykłego! Coś tak bardzo rzadkiego dzisiaj, prawda?

Czy Zjazd był mapą drogową, przewodnikiem? Czy przyniósł jakieś odkrycia, zrodził świeżą ideę? Przewodnik kojarzy się z konkretnymi wskazówkami – a tych nie brakowało. Zaskakujące było raczej to, że kierunek działań był powszechnie podzielany; główne pytanie brzmiało, jak te cele upowszechniać i jak najsprawniej je realizować. Czy można więc mówić o nowej idei w postaci pragnienia pokoju? Samo dążenie do pokoju nie jest nowością – nowa jest raczej świadomość dramatycznie kurczącego się czasu na jego osiągnięcie. Wystąpienia przedstawicieli Ukrainy i Palestyny, opisujących ogrom doświadczanego zła, nie odkrywały nieznanych faktów; te są przecież stale obecne w relacjach dziennikarzy, literaturze czy filmie. Czymś nowym była natomiast wyraźna świadomość rozmiaru tego zła i jego bliskości – bliskości, która dotyczy już nas samych.

W trakcie Zjazdu jedna z moderatorek zaproponowała uczestnikom małe zadanie: trzy słowa, które zabierzesz ze sobą. Poza oczywistymi w takich miejscach i wśród takich ludzi „jednością” czy „wiarą” wygrały: „pokój”, „odpowiedzialność”, 'pokój”, „laudato si'” (!) i „nadzieja”.

Jako niepoprawny piewca nadziei, jako jednego z najważniejszych motywów jakiejkolwiek aktywności ludzi, poczułem się znakomicie. Nie jestem sam.

 

 

fot. Javier Allegue Barros | unsplash.com

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

20 − osiem =