O wróblach, które nie mają co do miski włożyć,  dokarmianiu sikorek zimą, wywinięciu orła, zapuszczając żurawia podczas obserwacji łabędzia… to tylko niektóre lekkie jak piórko tematy, o których rozmawiamy z Markiem Maruszczakiem, który przedstawia się tak: „Przeżyłem do tej pory 36 wiosen i czasami podglądam ptaki w kąpieli. Zawodowo zajmuję się robieniem gier, a obrażanie ptaków i innych żywych stworzeń to moje hobby, pasja i czasami wymówka od obowiązków domowych”. Pan Marek jest autorem książki „Głupie ptaki Polski. Przewodnik świadomego obserwatora”.

 

 

Katarzyna Kamyczek: Dlaczego jesienią, zimą nie śpiewają ptaki?

Marek Maruszczak: To nie jest do końca tak, że zimą ptaki nie śpiewają. Śpiewają tylko rzadziej, bo mają mniej ku temu powodów. Wiosną i latem ptaki śpiewają przede wszystkim w celach zapoznawczo rozrodczych. Większość treli, które słyszymy, a już szczególnie te najbardziej złożone to po prostu ptasi podryw.

Poza tym jesienią i zimą jest u nas mniej ptaków, bo co mądrzejsze odlatują do ciepłych krajów. Są jednak ptaki, które śpiewają cały rok, jak kruki i mewy. Niestety.

Część spośród ptaków, które popełniły ten nietakt i zostały jednak jesienią w naszych okolicznościach przyrody, wybiera ten czas na pierzenie się. Wtedy starają się zachować względną ciszę, aby nie ściągać na siebie uwagi, bo mają mocno ograniczone możliwości ucieczki.

Niektórym szkoda lata, innym wróbli. Dlaczego jest ich coraz mniej? Przegrywają z gawronami, krukami i innymi czarnymi wielkoludami?

Faktycznie wróbli jest mniej niż było ich na przykład 20 lat temu. Mam wprawdzie wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku lat sytuacja lekko się poprawia, ale są to moje subiektywnie odczucia.  Jeżeli chodzi o głównych wrogów wróbli, to jesteśmy nimi jednak my ludzie. Jasne, większe ptaki jak gołębie czy kawki konkurują z wróblami o pożywienie, ale więcej szkody przynosi im na przykład współczesne rolnictwo i budownictwo. Mniej dzikich ogrodów, parków i terenów zielonych w miastach to mniejszy dostęp do pożywienia. Bardziej szczelne budynki to z kolei mniej szpar, w których można się schronić, szczególnie zimą.

Współczesne rolnictwo nastawione na monokultury i wykorzystanie środków owadobójczych (na szczęście jest mniej pestycydów niż kiedyś) również sprawia, że wróble czasami  nie mają co do miski włożyć. Kolejnym winnym jest zanieczyszczenie środowiska i hałas w miastach. Wróblom w takich warunkach nie za bardzo chce się rozmnażać. Zresztą pod tym względem bierzemy z nich przykład.

Jesień modne są sikorki. Pisze pan w książce, że są dwie: bogatka (potrafi zjeść 75 kilogramów owadów) i  modraszka. Jak początkujący fan może je odróżnić?

Na pewno nie warto pytać samych zainteresowanych, bo tylko człowieka zbluzgają po ptasiemu. Najłatwiej rozróżnić sikory po kolorze i wielkości. Bogatka jest większa i poza żółtym ma więcej czarnych akcentów. Z kolei modraszka w miejsce czarnych ma niebieskie elementy. Stąd zresztą jej nazwa. Mogłoby się wydawać, że od darcia mordy, ale tak naprawdę od koloru. Modra, czyli niebieska.

Czym je karmić – a tak przy okazji – sikorki to kobiety? Kule z ziarnami, słonina, ziarna w butlach po wodzie?

O nie, na pewno mnie Pani nie złapie na narzucaniu sikorom zaimków. To wyjątkowo agresywne ptaki i wolę im nie podpadać. Jeżeli chodzi o dokarmianie to tylko zimą. Trzeba przy tym pamiętać, że jeżeli chcemy dokarmiać konkretnie je, to karmnik np. tubowy powinien mieć niewielkie otwory tak, aby inne większe ptaki nie wyjadły im śniadania.

Sikory są wszystkożerne, ale najlepiej sprawdzą się produkty bogate w tłuszcze np. ziarna słonecznika. Orzechy również będą odpowiednie trzeba tylko pamiętać, że nie mogą być solone. Można również kupić gotowe kule tłuszczowe albo zrobić je samodzielnie mieszając smalec z nasionami, orzechami i płatkami owsianymi.  Wbrew obiegowej opinii nie warto zostawiać sikorom nietoperzych mózgów i gałek ocznych. Ptaki radzą sobie z ich pozyskiwaniem same.

Nie powinno się dawać chleba, wspomnianych solonych produktów i ryżu, bo pęcznieje sikorom w brzuszkach.

Jako specjalista od ptaków, wystarczy, że pan rzuci okiem i już wie czy leci facet czy babka?

Na pewno chciałbym zdementować złośliwe plotki jakobym był specjalistą od ptaków. Nie jestem ani z wykształcenia, ani nawet z wiedzy, której więcej ma moja partnerka i ilustratorka książki. Chociaż ona też zajmuje się ratowaniem ptaków nie zawodowo tylko w ramach wolontariatu. Ja jestem tytułowym świadomym obserwatorem, a przynajmniej chciałbym się za takiego uważać, ale wiadomo, że różnie to u ludzi bywa z tą świadomością. Obsmarowywanie w sieci i na papierze ptaków oraz innych żywych stworzeń to moje hobby i prawdopodobnie powód, dla którego mój samochód wygląda jak tynkarz po pracy.

Wracając do pytania. To zależy od ptaka. W przypadku tych z nich, u których występuje wyraźny dymorfizm płciowy oraz pozwalają na to okoliczności przyrody, czyli dranie nie są w 99% zasłonięte przez jakieś krzuny, to wtedy tak. Np. kaczkę krzyżówkę dość łatwo odróżnić od kaczora po zielonej skarpecie na głowie u tego drugiego. No, chyba że kaczor jest młody to wtedy trudniej i trzeba niestety podejść bliżej. To samo z bażantami, pawiami, trznadlami, ziębami itd. Ptaki, które nie mają dosyć przyzwoitości, żeby się różnić np. kolorami, da się niekiedy rozpoznać po odgłosach dziobowych. Zwykle samce są głośniejsze i wyśpiewują bardziej złożone melodie. Nie z miłości do sztuki bynajmniej tylko po prostu z miłości, tzn. chęci przystąpienia do rozrodu.

Skoro jesteśmy przy panu. Ptaki to zawód czy pasja?

Na razie szkalowanie żywych stworzeń to tylko hobby. Zawodowo zajmuję się grami wideo, co przy okazji również jest moim hobby. Mówi się, że jeżeli człowiek robi to co kocha to nie przepracuje ani godziny w życiu, ale to nie prawda. Czeka go praca 24h na dobę i jeszcze o zgrozo będzie się z tego cieszył.

W książce pojawiają się też porady jak obserwować ptaki. Miał pan jakąś przygoda mrożącą krew w żyłam podczas wypraw?

Kiedyś wywinąłem orła, zapuszczając żurawia podczas obserwacji łabędzia.

Pozostaje nadzieja, że jakich ptak uchwycił wtedy pana w locie. Wracając do aury. W Polsce mamy ostatnio dwie: ciepło i zimo. Czy te zmiany, wpływają na ptaki?

Na pewno wpływają i to na kilka sposobów. Po pierwsze zmieniają się czasy przylotów z zimowisk. Takie ptaki jak np. bociany pojawiają się u nas szybciej. Niektóre z ptaków zresztą w ogóle odpuszczają sobie migracje i zostają przez cały rok w Polsce. Pojawiają się u nas również gatunki, które za zimnem nie przepadają np. Aleksandretta Obrożna, która gniazduje na coraz większym obszarze Polski. Inne zimnolubne gatunki znikają jak ostatnie powody, żeby odwiedzać Zakopane.

Z jakim ptakiem czuje pan szczególną więź? Z którym mógłby zamieszkać?

Te dwa pytania niestety nie są ze sobą powiązane. Nie wiem, czy można powiedzieć, że czuję z jakimś ptakiem więź, to jednak potomkowie dinozaurów. Lubię wróble, może dlatego, że jest stosunkowo małe prawdopodobieństwo, że mnie zjedzą kiedy tylko stracę czujność. Co do mieszkania to mamy dwie ary miniaturowe. Dranie są niszczycielskie jak trzylatek z obcęgami tylko, że żyją 60 lat i nie wyprowadzą się po osiągnięciu pełnoletności. Serdecznie polecam.

Kiedy widzi pan kanarki czy papugi w  marketach, nie ma pan ochoty zabrać je i wywieźć w ciepłe kraje, by wreszcie rozwinęły skrzydła. Nie są dostosowane, nie znają wolności, ale może kontakt z naturą zrobiłby swoje.

Oswojone ptaki wypuszczone na wolność mają bardzo małą szansę na przeżycie. Jeżeli już zrobiliśmy z nich pupili, to teraz naszą odpowiedzialnością jest o nie zadbać. Także nie czuję takiej potrzeby. Ale czasami mam na odwrót, kiedy oglądam obrady sejmu (sam nie wiem czemu to sobie robię) to mam ochotę zamykać w klatkach.

Czy są jakieś symbole, typu spotkam dzięcioła – będę miał szczęście. Bocian-wiadomo, w które pan wierzy?

Podobno sikorka, która pojawia się na parapecie to dobry znak i zwiastuje szczęście. Jeżeli jednak wleci do domu no to już gorzej, bo właścicieli czekają znój i choroby. To by się mniej więcej zgadzało, szczególnie jesienią i zimą. Jeżeli ktoś był na tyle głupi, żeby zostawić okno otwarte na mrozie, aż mu sikorek nawiało to grypę ma jak w banku.

Jaki jest pana ulubiony region Polski, gdzie jest najwięcej ptaków, na które warto się pogapić?

Najbardziej lubię te regiony, które już odwiedzałem, że tak pozwolę sobie parafrazować z Rejsu. Człowiek ma wtedy czas oswoić się z tą całą przyrodą, która czyha na niego w krzakach. Dlatego chętnie obserwuję ptaki na własnym podwórku (Warmia i Mazury). Przez całe dzieciństwo mieszkałem przy lesie, więc miałem okazję napatrzeć się na różnych przedstawicieli fauny i flory. Niedługo znowu przeprowadzam się w bardziej zielone okolice (niektórzy nigdy się nie uczą) i mam nadzieję gapić się na ptaki z miejsca, z którego będę mógł się w razie potrzeby łatwo wycofać na z góry upatrzone pozycje.

Mam wrażenie, że jesienią i zimą czarne ptaszory, od których zaczęliśmy  rozmowę są wyjątkowo bezczelne. Siadają na głowach ludzi, czasem atakują małe pieski.  Trzeba się bać?

To pewnie zależy czy jest się małym pieskiem. Przyznam, że jeszcze żaden ptak, który nie byłby moją papugą nie usiadł mi na głowie, ale z tych ograniczonych doświadczeń wiem, że faktycznie może to być traumatyczne przeżycie. Dlatego przede wszystkim zapobiegać i nie włazić między wrony, żeby potem nie trzeba było krakać jak i one.

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

1 × 3 =