W Czarnolesie, w cieniu dawnej lipy Jana Kochanowskiego, do dziś można poczuć spokój i bliskość natury, o których pisał największy poeta polskiego renesansu. Choć samo drzewo już nie rośnie, jego symbol wciąż zaprasza, by na chwilę się zatrzymać i odpocząć od codziennego zgiełku.
Dobrym sposobem na taki odpoczynek jest Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie — miejsce, gdzie historia spotyka się z poezją, a lipa stała się znakiem gościnności i życia w zgodzie z naturą. Warto tu zajrzeć nie tylko z miłości do poezji, ale i po to, by złapać oddech, nabrać dystansu i może odnaleźć własne natchnienie.
„Gościu, siądź pod mym liściem…” — tak zaczyna się jedna z najbardziej znanych fraszek Jana Kochanowskiego, Na lipę. W tych kilku wersach poeta zaprasza, by przysiąść w cieniu rozłożystego drzewa, odpocząć od codziennego zgiełku i wsłuchać się w spokój natury. To prosty, a zarazem głęboki obraz harmonii człowieka z przyrodą i pochwała spokojnego życia blisko ziemi.
Pod „legendarną lipą” w Czarnolesie można usiąść także dziś — choćby na kamiennej ławie, o której opowiadają pracownicy muzeum: Pielęgnujemy także wiedzę o kamieniu-ławie znajdującym się w pobliżu pomnika lipy. Uchodzi on za obiekt, na którym miał siadać pod rozłożystą lipą sam Poeta. Dziś niektórzy sądzą, że ma magiczną moc, objawiającą się tym, że kto przysiądzie na nim, otrzyma dar natchnienia poetyckiego….
Czy rzeczywiście działa? Sprawdźcie sami — usiądźcie pod lipą i posłuchajcie, co ma do powiedzenia.
Choć oryginalna lipa nie przetrwała do naszych czasów, jej miejsce znaczy XIX-wieczny pomnik. We wschodniej części parku lipową aleją można dojść do miejsca, w którym rosła słynna czarnoleska lipa. Dziś stoi tam kamienny obelisk z popiersiem Piotra Kochanowskiego, bratanka Poety, a pod nim — fragment Trenu XIII i symboliczny sarkofag Urszulki, zmarłej córeczki, której śmierć była dla Jana Kochanowskiego wielkim ciosem.
Jak wyglądał park za czasów Poety?
Jan Kochanowski spędził w Czarnolesie kilkanaście lat swojego życia, podczas których powstały jego najważniejsze dzieła. W 1571 roku, po latach spędzonych na dworze królewskim, podjął decyzję o stałym osiedleniu się w Czarnym Lesie.
„Uprawiam łan ojczysty. Żegnaj złudny dworze,
Już żadna z tych obietnic znęcić mnie nie może.
Swoboda jest mi droższa ponad pereł blaski
I nad lidyjskiej rzeki złotodajne piaski.”
Choć nie dysponował ogromnym majątkiem, odziedziczył w 1559 roku połowę Czarnolasu z przyległościami, w tym rudę, młyn i stawy na rzece Grodzkiej. Mimo skromnych zasobów był zadowolony z życia na wsi, co podkreślał w swoich utworach: „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Cenił spokój, ciszę i tradycję ojców, które znalazł w Czarnolesie. W swoich utworach bronił życia ziemiańskiego, którego rytm wyznaczały zmiany pór roku. Dzięki temu mógł poświęcić się twórczości, prowadząc skromne, ale szczęśliwe życie z dala od dworskiego zgiełku.
Jak wyglądał park za czasów Poety? Tego nie wiemy — nie zachowały się żadne plany ani opisy, a badania archeologii ogrodowej nigdy nie były prowadzone. Pozostają nam więc wyobrażenia i literackie tropy — wystarczające, by poczuć ducha tamtych miejsc. Muzeum gromadzi ryciny i pamiątki dokumentujące zespół parkowo-dworski w Czarnolesie — wiele z nich można zobaczyć także w ogólnodostępnych zasobach cyfrowych. W niektórych materiałach można przeczytać, że sędziwe lipy, które rosną wokół wspomnianego obelisku, posadzono ponad 150 lat temu podczas porządkowania otoczenia ówczesnej zabudowy dworskiej.
„Ogród ukształtował w modnym wówczas stylu dendrologicznym Józef Stichy, wybitny czeski ogrodnik planista”. Jemu czarnoleski zespół dworsko-parkowy zawdzięcza zachowany do dziś układ przestrzenny, z pamiętającymi Kochanowskiego trzema stawami i wyznaczającym wschodnią granicę parku strumieniem, układ komunikacyjny z aleją dojazdową, jak też szereg starych, wówczas posadzonych drzew.
Czarnoleski ogród uchodził za jeden z piękniejszych — pełen starych drzew, kwiatów, altanek i starannie zaprojektowanych klombów. W 1907 roku Stefan Celichowski rozwinął wcześniejsze założenia ogrodu krajobrazowego, wprowadzając długą aleję na osi dworu, owalny podjazd, regularne alejki i kręte drogi spacerowe wokół stawów i grup drzew. Park otaczał sad owocowy, a jego granice wyznaczały szpalery grabowe, topolowe, świerkowe i tujowe.
W okresie międzywojennym uchodził za jeden z najładniejszych w Polsce, przypominając mały ogród botaniczny. Niestety, wojna i brak opieki doprowadziły do zaniedbań. Po wojnie ograniczony park liczył tylko 3,37 ha, ale od 1961 roku, kiedy cały zespół stał się częścią muzeum, powiększono go do blisko 10 ha. Przyłączone tereny z historycznymi szpalerami tworzą dziś strefę ochronną, nadając parkowi spójny charakter. W ostatnich latach powstał w Muzeum Jana Kochanowskiego amfiteatr, który jest sceną koncertów, spektakli i występów młodych poetów.
W twórczości Kochanowskiego lipa zajmuje miejsce szczególne. Jej symbolika rozpościera się na wiele znaczeń — łączy w sobie idee harmonii z naturą, ziemiańskiego ładu i poetyckiego azylu. Rozłożysta korona drzewa przypomina altanę, pod którą poeta odpoczywał, rozmyślał i tworzył. W tym cieniu rodziło się słowo — a sam cień stawał się metaforą ochrony, jaką daje język i poezja. Lipa jest więc nie tylko miejscem samotnej kontemplacji, ale też przestrzenią wspólnoty — pod jej gałęziami spotykali się domownicy i goście, tu toczyło się spokojne życie zgodne z rytmem natury.
Zielarz Kochanowski
I właśnie w takim otoczeniu Jan Kochanowski mógł hodować różnorodne zioła o właściwościach leczniczych, które były powszechnie stosowane w domowych apteczkach i dworskich ogrodach lekarskich. Ogród ziołowy pełnił ważną rolę — nie tylko jako źródło naturalnych lekarstw, ale także jako miejsce pielęgnacji tradycji medycyny ludowej. Przykładowo, rumianek rzymski (Anthemis nobilis) stosowano na bóle żołądka i do łagodzenia dolegliwości poporodowych, a ślaz lekarski (Althaea officinalis) był ceniony za korzenie używane na problemy z układem oddechowym. Koper włoski (Foeniculum vulgare) pomagał na kolki, a pietruszka (Petroselinum crispum) łagodziła bóle i wspierała leczenie ran. Popularne były też zioła takie jak krwawnik (Achillea millefolium) na rany i nerwice, seler na zatwardzenia, bylica pospolita (Artemisia vulgaris) na dolegliwości kobiece oraz piołun (Artemisia absinthium) na problemy żołądkowe i wzmacnianie organizmu.
Inne zioła, takie jak melisa, mięta, szałwia czy ruta ogrodowa, stosowano na różne dolegliwości — od bólu po problemy trawienne i infekcje skóry. Takie rośliny nie tylko wspierały zdrowie mieszkańców dworu i okolicznych wsi, ale również świadczyły o szerokiej wiedzy botanicznej i medycznej ówczesnych gospodarzy, którzy często sami przygotowywali nalewki i maści na różne przypadłości.
Dlaczego warto wybrać się w odwiedziny do pana Jana?
Bo czasami wystarczy chwilę posłuchać ciszy, żeby usłyszeć coś więcej — w sobie i wokół siebie.
A jeśli ciekawi Was, jakie jeszcze drzewa zapuściły korzenie w literaturze, śledźcie nasz portal Drzewo Franciszka — już niedługo opowiemy o kolejnych niezwykłych związkach pisarzy i drzew.
Podziękowanie za pomoc przy pisaniu tekstu dla p. Filipa Jaroszyńskiego, Kustosza w Dziale Edukacji, Promocji i Wystaw Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie.
Źródła:
„W parku, sadzie i ogrodzie Jana z Czarnolasu”, S. Rosiński
https://zabytek.pl/pl/obiekty/czarnolas-park/dokumenty/PL.1.9.ZIPOZ.NID_N_14_EN.719168/48
https://rcin.org.pl/Content/68488/PDF/WA248_85670_P-I-30_szastynska-sokolski_o.pdf
„Człek – Boże igrzysko. Jan Kochanowski w Radomskiem”, Tomasz Palacz
Zdjęcia:
Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie
Gotner Linde oraz CC Wikipedia