Najstarszy poznański społecznik, Adam Gatniejewski (95 lat) od blisko 30 lat nie ustaje w staraniach o ochronę jerzyków — niezwykłych ptaków, które z miejskich osiedli znikają w zastraszającym tempie. Organizuje akcje liczenia, tworzy bazę wiedzy, edukuje przedszkolaki, studentów, urzędników i mieszkańców całej Polski. „Jerzyki to najdoskonalszy obiekt latający” — mówi z pasją. Więcej o jego misji można znaleźć na stronie: wwww.jerzykiwpolsce.pl.

Katarzyna Kamyczek: Widział pan jerzyki w tym roku?

Adam Gatniejewski: Nie, jeszcze do Poznania nie wróciły i chyba długo nie wrócą. (rozmowa została przeprowadzona w kwietniu – wyjaśnienie red.)

Dlaczego?

Nie mają co jeść. Susza w Poznaniu potrafi trwać nawet kilkadziesiąt dni. W tym roku dodatkowo było zimno i sucho — owady się nie rozwinęły, nie wykluły. A jerzyki żywią się wyłącznie tym, co złapią w powietrzu.

To co będzie? Nie przylecą?

Nie wiem. Zobaczymy. Dotąd jeszcze się tak nie zdarzyło, żeby nie przyleciały. 

Jak wyglądają jerzyki?

Jerzyk. For. mat. własne Adama Gatniejewskiego

To ptaki o długich, sierpowatych skrzydłach, które mogą osiągać rozpiętość nawet 45 centymetrów. Jerzyki niemal całe życie spędzają w locie. Od wczesnego ranka, od 5:00, do późnego wieczora, nawet do 22:00, są w nieustannym ruchu. W południe trudno je dostrzec, bo wtedy lecą bardzo wysoko.

Jerzyki karmią się w locie — żywią się owadami, głównie meszkami, komarami i tzw. powietrznym planktonem, czyli drobnymi owadami unoszącymi się w powietrzu. Zasada jest podobna, jak w wodzie — tyle że jerzyki polują w powietrzu.

Owady unoszą się dzięki prądom wstępującym, które powstają, gdy słońce nagrzewa ziemię i trawę. Potrafią wznieść się nawet na wysokość 2,5 tysiąca metrów — a jerzyki lecą za nimi.

Są niezwykle szybkie, latają w dużych grupach i mają bardzo charakterystyczny, głośny głos. Gdy przelatuje stado 30–40 jerzyków, słychać wyraźne, ostre dźwięki w stylu „srriii”. Jerzyki to najdoskonalszy obiekt latający. 

Są trochę podobne do szpaków? 

Rzeczywiście, jerzyki mogą przypominać szpaki, zwłaszcza z daleka, ale ich sposób poruszania się w powietrzu jest zupełnie inny. Szpaki również latają w dużych grupach, ale tworzą wtedy zwarte formacje, które przypominają ławice ryb — płynnie zmieniające kształty. Jerzyki natomiast tworzą grupy, które pędzą w jednym, wyraźnym kierunku, z dużą prędkością i precyzją. Szpaki na ziemi poruszają się bardzo sprawnie, jerzyki nie potrafią chodzić. Stąd łacińska nazwa jerzyka Apus apus  czyli „bez stopy”.

Ciekawa jest także niemiecka nazwa jerzyka — Mauersegler, co dosłownie znaczy „żeglarz po murach”. „Mauer” to mur, a „Segler” to żeglarz. Nazwa ta dobrze oddaje sposób, w jaki te ptaki śmigają wzdłuż ścian budynków, niemal jakby żeglowały w powietrzu.

Dlaczego jerzyki wybrały miasta jako swoje miejsce do życia?

To ptaki skalne. Pierwotnie gnieździły się w szczelinach skalnych i dziuplach drzew, szukając bezpiecznych miejsc — zazwyczaj wysoko, gdzie drapieżniki nie miały do nich dostępu. W miastach wysokie budynki przypominają im naturalne środowisko: skały, z ich licznymi szczelinami i zakamarkami.

Dlatego tak ważne jest, by podczas ocieplania i remontów budynków zostawiać im dostęp do miejsc, które kiedyś zasiedliły. Obecnie jerzyki gnieżdżą się przede wszystkim w stropodachach budynków z wielkiej płyty ale także w murach zabytkowych budynków, takich jak wieże kościelne, baszty i mury obronne, zamki i stare kamienice. 

Gdzie aktualnie mogą znajdować się jerzyki?

Pewnie zatrzymały się na dłużej w południowej Francji i wysyłają patrole. Tak było chociażby w zeszłym roku — pierwszy patrol pojawił się 3 maja. Jerzyki pokręciły się chwilę nad miastem i odleciały.

Drugi przyleciał około 8 maja — wtedy też pojawiły się tylko dwa, może cztery ptaki, bardzo mało. Pokręciły się przez jeden dzień i odleciały. Prawdopodobnie wróciły, by „poinformować” czekającą w oddali dużą grupę, że nie ma tu jeszcze warunków do życia, bo po prostu nie ma owadów.

W zeszłym roku jerzyki przyleciały dopiero 15 maja — i to była tylko pierwsza część, może jedna czwarta całej grupy. Wszystkie pojawiły się dopiero 18 maja.

Do Polski jerzyki przylatują w różnych terminach, zależnie od regionu. Na południu kraju, gdzie częściej pada i bywa cieplej, często pojawiają się już w okolicach 23 kwietnia — dokładnie na świętego Jerzego, od którego wzięły swoją nazwę. Przylatują wtedy, by zająć swoje dawne siedliska, co jest bardzo ważnym etapem w ich cyklu życia.

Zawsze wracają do swojego gniazda?

Tak, i to jest ich wielka tragedia. Jeśli miejsce, w którym gniazdowały, zostanie zniszczone lub zamknięte, jerzyki nie odpuszczają od razu. Potrafią przez długi czas bezskutecznie obijać się o ścianę w miejscu, gdzie kiedyś był otwór do gniazda — aż w końcu osłabną.

Fot. Walter Brunner / unsplash.com

Słabszy jerzyk nie jest w stanie sprawnie latać i samodzielnie się wyżywić. Z czasem coraz bardziej opada z sił i ginie. To jest tragedia, o której nikt nie myśli — zwłaszcza ci, którzy decydują o termomodernizacji i zamykaniu dostępu do stropodachów, niszcząc tym samym ich siedliska.

Niestety, taki los czeka wiele jerzyków, które wrócą w miejsca, gdzie prowadzone są prace. Myślę o tym z przerażeniem, patrząc na osiedle Polan w Poznaniu, gdzie jerzyków jest naprawdę dużo, a budynki są właśnie ocieplane.

Podczas prac zwykle wcześniej zamyka się otwory wlotowe do stropodachu. Często dzieje się to już w marcu czy kwietniu, a właściwe ocieplanie zaczyna się dopiero w lipcu. Kiedy jerzyki wrócą na swoje miejsce, będą bezskutecznie próbować dostać się do gniazda.

Dla takich ptaków to wyrok. Nawet jeśli starczy im sił, by polecieć dalej i szukać nowego miejsca, to lęg i tak będzie stracony. O tym trzeba pamiętać.

Decydenci nie mają świadomości?

Mają świadomość, tylko nie chcą się przestrzegać prawa. Zdarzają się przypadki, że ktoś zauważy rozpoczęte prace budowlane, zgłosi do regionalnej dyrekcji ochrony Środowiska, no to wtedy coś tam zaczyna się dziać, ale na ogół jest za późno, bo niestety nasze urzędy, powiedzmy szczerze, nie są w stanie załatwić czegoś, co trzeba załatwić w ciągu najpóźniej 12 godzin. 

Nie ma zakazu wykonywania prac w okresie lęgowym?

Jest, bo prawo ochrony przyrody stanowi taki zakaz w Art. 52 pkt 1, nie jest on jednak tak kategoryczny jak być powinien. Oficjalny zakaz obowiązuje, z tego co wiem, tylko w Warszawie — od 1 marca do 15 października nie wolno niszczyć siedlisk, gniazd ani płoszyć ptaków.

Jeśli chodzi o jerzyki, prace remontowe i ocieplenia nie powinny być prowadzone w ich okresie lęgowym, czyli od 1 maja do 15 sierpnia.

Jerzyki w czerwcu i lipcu składają jajka?

Tak, w tym czasie składają najczęściej jedno jajko, rzadziej dwa. Trzy to już prawdziwa rzadkość — i zwykle nie udaje się wykarmić wszystkich piskląt, bo pogoda bywa zbyt zmienna, a przy chłodzie owadów brakuje.

Młode przebywają w gnieździe około 40-42 dni. Co ciekawe — nie uczą się latać. Gdy osiągną odpowiedni rozmiar i wagę (ok. 50-55 gramów), po prostu wychodzą z gniazda, rozkładają skrzydła i lecą. Dlatego budka dla jerzyków powinna wisieć co najmniej 7 metrów nad ziemią, a najlepiej jeszcze wyżej — to daje im czas na bezpieczny pierwszy lot.

Dorosłe jerzyki mogą poradzić sobie nawet, gdy gniazdo jest nisko, ale młode przy pierwszym locie muszą mieć odpowiednią wysokość, by nie spaść.

Dlaczego jerzyki są ważne dla miasta?

Jerzyki to naturalna ochrona przed komarami i meszkami. Gdy ich brakuje, ludzie sięgają po chemię, która szkodzi wszystkim owadom — także pożytecznym — a przy okazji może być groźna dla zwierząt i dzieci.

Jerzyki działają bezpiecznie, skutecznie i za darmo — o każdej porze, kiedy owady są aktywne.

Dlaczego w Polsce jest coraz mniej jerzyków?

Populacja jerzyków w Polsce, a zwłaszcza w miastach, dramatycznie spada. Głównym powodem jest niszczenie ich naturalnych i sztucznych siedlisk. Jerzyki od lat były stałym elementem miejskiego krajobrazu, szczególnie w osiedlach z blokami z tzw. wielkiej płyty, które masowo budowano w drugiej połowie XX wieku.

Te charakterystyczne betonowe bloki, choć dziś często krytykowane, oferowały jerzykom idealne warunki do życia. W tzw. stropodachach — czyli w przestrzeni pomiędzy ostatnim stropem budynku a płaskim dachem — znajdowały one miejsce do założenia gniazda zaś otwory wentylacyjne miały odpowiedni wymiar by umożliwić bezpieczny dla jerzyków dostęp do środka. Tam, w zaciszu i osłonie przed drapieżnikami, ptaki mogły bezpiecznie zakładać gniazda. Co więcej, jerzyki są gatunkiem, który gniazduje kolonijnie, a więc fakt, że gniazda znajdowały się bardzo blisko siebie, nie stanowił dla nich problemu — wręcz przeciwnie, sprzyjał ich bezpieczeństwu i przetrwaniu młodych.

Niestety, wraz z rozpoczęciem w Polsce programów termomodernizacji budynków, ich siedliska zaczęto masowo likwidować. Otwory prowadzące do stropodachów były i są zamurowywane lub szczelnie zamykane, nie zostawiając ptakom żadnej szansy na powrót. I co gorsza — proces ten trwa nieprzerwanie od wielu lat, ponieważ ustawa o wspieraniu termomodernizacji, która weszła w życie w 1997 roku i mimo wielokrotnej nowelizacji w ogóle nie uwzględnia kwestii ochrony przyrody.

W treści ustawy nie pojawia się ani jedno słowo na temat ochrony środowiska, a tym bardziej ochrony ptaków. Brakuje tam zapisów, które zobowiązywałyby inwestorów lub wykonawców remontów do uwzględniania obecności dzikich zwierząt, w tym jerzyków, przy planowaniu prac ociepleniowych.

Co prawda, ministerstwa i instytucje odpowiedzialne za środowisko często w odpowiedziach na interwencje obywateli odwołują się do istniejących przepisów prawa ochrony przyrody i ochrony środowiska, twierdząc, że są one wystarczająco dobre i nie wymagają uzupełnień. W praktyce jednak te przepisy bywają pomijane lub ignorowane. Nawet ostatnie interwencje — w tym zaangażowanie senatora, który starał się podnieść temat w parlamencie — zakończyły się odpowiedzią, że nie planuje się żadnych zmian w ustawie.

Teoretycznie polskie prawo oferuje bardzo silne narzędzia ochrony przyrody. Przestępstwa przeciwko środowisku reguluje m.in. artykuł 181 Kodeksu Karnego. Przewiduje on karę od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności za niszczenie przyrody, w tym flory i fauny, jeśli skutki takich działań mają znaczne rozmiary. Przestępstwa te ścigane są z urzędu.

W praktyce jednak bardzo często traktuje się je jako czyny o „małej szkodliwości społecznej”, co w konsekwencji prowadzi do tego, że sprawy są umarzane, a problem nie jest rozwiązywany u źródła.

Dlatego tak ważne jest, by mieszkańcy miast i lokalne społeczności upominali się o swoje prawo do życia w otoczeniu przyrody i domagali się przestrzegania przepisów oraz uwzględniania ochrony ptaków podczas wszelkich prac budowlanych i modernizacyjnych. Tylko wspólny nacisk społeczeństwa może realnie wpłynąć na zmianę podejścia do tego tematu.

Co możemy zrobić jako mieszkańcy, żeby wspierać obecność jerzyków?

Najważniejsze jest, by nie ograniczać się do pisania petycji, lecz bezpośrednio apelować do wydziałów w urzędach miast, które zajmują się ochroną przyrody. Petycja to w praktyce narzędzie mało skuteczne, ponieważ zgodnie z artykułem 13 ustawy o petycjach, jeśli zostanie ona odrzucona — co dzieje się bardzo często — nie można ponownie złożyć petycji w tej samej sprawie.

Trzeba jasno sygnalizować urzędnikom, że miasto nie ma planu ochrony siedlisk w budynkach. Problem dotyczy nie tylko jerzyków, które tracą miejsca lęgowe w wyniku ocieplania bloków, ale także nietoperzy, które są niszczone w podobny sposób. Warto pamiętać, że nietoperze również pełnią ważną rolę w ekosystemie — żywią się owadami, w tym dokuczliwymi komarami.

Nadzieja w nowych pokoleniach – mają więcej empatii do natury. A edukacja w szkołach?

Apelowałem do Urzędu Miasta, aby nawiązał kontakt z kuratorium i przekonał ich, że warto wprowadzić temat ochrony ptaków do programu nauczania. Skoro nauczyciele potrafią opowiadać o egzotycznych ptakach, to dlaczego nie mówić o tych, które żyją w naszym mieście na co dzień?

Co jeszcze pan robi, by pomóc jerzykom?

Jerzyk jest objęty najwyższą ochroną, ale aby naprawdę mu pomóc, musimy odbudować stropodachy, które są najlepszym siedliskiem dla tych ptaków. Dzięki temu nie trzeba inwestować w kosztowne budki, które często są za małe dla jerzyków — pamiętajmy, że ich skrzydła mają aż 45 centymetrów rozpiętości, więc w standardowej budce o wymiarach 32 na 16 centymetrów nie mają wystarczająco miejsca.

Współczesne budynki, szczególnie szklane, nie sprzyjają ani ptakom, ani ludziom — latem tworzą mikroklimat, który jest niekorzystny. To kwestia przyszłości, ale trzeba o tym mówić. Co roku mam wykład na Politechnice Poznańskiej, gdzie zachęcam studentów do projektowania przestrzeni z myślą o ptakach.

Przypominam też urzędnikom, którzy odpowiadają za ochronę przyrody. Mają obowiązki w tej kwestii, a dostają za to wynagrodzenie. Myślę tu przede wszystkim o pracownikach wydziału Klimatu i Środowiska, którzy odpowiadają za przyrodę w mieście. Duży wpływ na zachowanie siedlisk jerzyków w budynkach miasta może mieć także wydział Architektury i urbanistyki.

Najważniejsze jest jednak to, by wreszcie zaistniał w Urzędzie program ratowania jerzyków (i nietoperzy) obejmujący to, co przywołuje Ustawa o ochronie przyrody.

 

 

Ustawa o ochronie przyrody 16 kwietnia 2004 r.

Art.  4. Obowiązek dbałości o przyrodę

  1. Obowiązkiem organów administracji publicznej, osób prawnych i innych jednostek organizacyjnych oraz osób fizycznych jest dbałość o przyrodę będącą dziedzictwem i bogactwem narodowym.
  1. Organy administracji publicznej są obowiązane do zapewnienia warunków prawnych, organizacyjnych i finansowych dla ochrony przyrody.

Rozdział  5

Organy ochrony przyrody

Art.  91.  Podmioty pełniące rolę organów ochrony przyrody.

Organami (w miastach) w zakresie ochrony przyrody są:

4) wójt, burmistrz albo prezydent miasta.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

dziewiętnaście − 6 =