Polacy kochają Morze Bałtyckie, choć  jest dość chłodne i pogoda potrafi zmienić się w mgnieniu oka. Spacery po plaży i słuchanie szumu fal mają nieopisany urok. Morze każdego dnia wygląda inaczej. Czasami jest spokojne i gładkie niczym tafla jeziora, kiedy indziej mroczne i wzburzone. Po sztormie przy odrobinie szczęścia można znaleźć bursztyny.  Pięknie, ale Bałtyk zalicza się do najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie, a jeszcze 200 lat temu był czystym akwenem.

 

Człowieka zawsze ciągnęło do wody, ale teraz o świeżej rybce może zapomnieć

Wraz z rozwojem przemysłu i rolnictwa oraz na skutek wzrostu liczby ludności doszło do poważnego zanieczyszczenia Bałtyku. Nowe metody połowów doprowadziły do przełowienia zasobów ryb. Oznacza to, że wyłowiono już prawie wszystkie. Teraz w czasie wakacji o „przysmaku prosto z kutra” można zapomnieć. W nadbałtyckich smażalniach mogą znaleźć się wyłącznie flądry i śledzie.  Jeśli chodzi o dorsze bałtyckie, to obowiązuje zakaz połowu (powodem jest nadmierna eksploatacja łowisk, nielegalne i destrukcyjne odławianie).  Dorsze, które możemy spotkać w smażalniach, pochodzą z importu bądź tzw. przyłowu, czyli w trakcie łowienia innych ryb, może zdarzyć się, że trafi się i dorsz. Z powodów ograniczeń ryby często łowione są zimą i czekają zamrożone na turystów do lata. Morze Bałtyckie jest płytkie, a przez to silniej się nagrzewa i jest bardziej podatne na konsekwencje zmiany klimatu. Ocieplanie się klimatu, a tym samym wód Bałtyku, powoduje, że stają się one coraz mniej przyjaznym miejscem bytowania gatunków zimnolubnych. Prawdopodobnie jest to też jeden z powodów zanikania dorsza.  A jeszcze w 1980 r. polscy rybacy łowili 123,5 tys. ton dorszy, co stanowiło około 20 proc. całkowitego połowu tej ryby na świecie.

Ryby mają żołądki pełne plastiku

Za sprawą przemysłowego rolnictwa do wód morskich trafiają nawozy, które powodują zbyt bujny wzrost glonów. Przedostają się do ziemi, kiedy rośliny nie mogą ich więcej przyjąć. Wnikają wówczas do wód gruntowych, rzek i rzekami do morza. Kiedy bujne glony umierają, rozkładają je bakterie, które zużywają tlen. W wodach powstają ogromne, niemal beztlenowe obszary, w których potrafią przetrwać tylko nieliczne organizmy. W Bałtyku znajduje się największy obszar deficytu tlenu w wodach Europy. Powierzchnia martwych stref w Bałtyku wzrosła ponad 10-krotnie w ciągu ostatnich 115 lat i zajmuje prawie 1/5 powierzchni dna morza.

W wodzie jest też sporo plastiku. Ryby i ptaki morskie biorą te niewielkie odpadki  za pożywienie i zjadają je. Potem często umierają z głodu, bo żołądki mają pełne tego tworzywa, którego nie da się strawić i wydalić. Plastik stanowi około 70% wszystkich śmieci w Morzu Bałtyckim. Na 100 metrach plaży można znaleźć od 50 do 300 śmieci. W wodach dryfują też stare sieci rybackie, w które zaplątują  się ryby i nie mogąc się wydostać, umierają w mękach.

 

Tykającą bombą  dla Morza Bałtyckiego są wraki okrętów wojennych z okresu II wojny światowej

W ich zbiornikach mogą znajdować się miliony litrów paliwa oraz zatopione pojemniki z bojowymi środkami trującymi. Bałtyk był świadkiem wojen i nieprzewidywalnej pogody, co spowodowało, że na jego dnie spoczywają wraki statków. W polskiej strefie znajduje się około 400. Dwa wraki są szczególnie niebezpieczne. „Stuttgart” to przedwojenny statek pasażerski zamieniony później na szpital. Zatopiony został w wyniku amerykańskiego nalotu na Gdynię i leży na redzie gdyńskiego portu. Paliwo, które wycieka z wraku, znajduje się już nie tylko w zbiornikach, ale i na dnie morza. Obszar skażony to co najmniej 41,5 ha. W próbkach pobranych z okolic wraku znaleziono praktycznie całą tablicę Mendelejewa. Drugi bardzo niebezpieczny wrak to tankowiec ” Franken”. Znajduje się w odległości kilku mil morskich od Półwyspu Helskiego.

Stan wody w Bałtyku jest na bieżąco monitorowany. Trzy lata temu do Komisji Europejskiej trafił list w sprawie powojennych pozostałości na dnie Bałtyku. Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie zatopionej broni chemicznej, która wezwała Unię Europejską do oczyszczenia Morza Bałtyckiego. Problem został zauważony i tyle…

 

Coraz mniej bursztynów

Bursztyn bałtycki jest rzadkim i cennym surowcem. Powstał z żywicy drzew iglastych porastających tereny obecnej Skandynawii. Spływająca z drzew żywica transportowana była rzeką, której ujście znajdowało się na wprost dzisiejszego polskiego wybrzeża Bałtyku i stopniowo zamieniała się w bursztyn. Ten zbierany na polskich plażach jest ceniony ze względu na łatwość obróbki mechanicznej.  Jest go coraz mniej, bo nie jest surowcem odnawialnym, a jego zasoby się kurczą. Najlepiej szukać go po sztormach w rejonie Zatoki Gdańskiej.

Kto uratuje Bałtyk?

Życie milionów ludzi zależy od dobrej kondycji mórz, bo to od niej uzależniony jest przemysł rybny. Praca w branży rybackiej to często jedyna możliwość zapewnienia środków utrzymania dla wielu rybaków i ich rodzin.

„Morze Bałtyckie potrzebuje 30 do 35 lat, by wymienić swoją wodę. Całkowita wymiana wód Morza Północnego trwa zaledwie cztery lata. Zastrzyki bogatej w tlen, świeżej wody z Morza Północnego niosą do Bałtyku przede wszystkim zachodnie sztormy. Ale w międzyczasie eutrofizacja  występuje także w dalekich od brzegu obszarach Morza Bałtyckiego”.  (źródło:  Jochen Lamp, ekspert ds. morskich w organizacji ekologicznej WWF”)

Eutrofizacja oznacza przeżyźnienie środowiska morskiego. Jednym z jej objawów, który sami możemy zaobserwować, jest zakwit glonów i sinic, kiedy to woda staje się mętna jak zupa, a na plaży pojawiają się informacje o zakazie kąpieli.

Morze Bałtyckie boryka się z wieloma problemami. By uchronić nasze morze opracowany został plan-jego zaktualizowana treść przedstawia priorytety na lata 2021-2030.

– Niestety w zaktualizowanym Bałtyckim Planie Działań HELCOM brakuje zdecydowanych zobowiązań i ambitnych celów politycznych – przyznaje Sylwia Migdał, specjalistka ds. Ochrony Ekosystemów Morskich w Fundacji WWF Polska. – Niskie ambicje i pobłażliwość w kontekście wyznaczonych terminów mogą osłabić lub nawet zahamować działania związane z ochroną Bałtyku, jednego z najbardziej zagrożonych ekosystemów morskich na świecie.

Podobno Bałtyk stanie się źródłem czystej energii. Planowana pierwsza w Polsce morska farma wiatrowa: Baltic Power ma zostać uruchomiona w 2026 roku. Obiekt zlokalizowany  3 km od wybrzeży Choczewa i Łeby, ma być jedną z pierwszych na świecie farm, na której zainstalowane zostaną turbiny wiatrowe o mocy 15 MW i pierwszą na świecie, której znaczna część wież turbin zostanie wykonana z niskoemisyjnej stali. Wykonawcy projektu informują o potencjalnych zagrożeniach na dno morskie (osad), jakość wody, populacje ryb, ssaków i ptaków morskich.

„Morska farma wiatrowa została zlokalizowana poza morskimi obszarami chronionymi, około 23 km od brzegu. W fazie budowy podczas prac fundamentowych generowany będzie hałas podwodny”.

Dodają, że może on potencjalnie negatywnie oddziaływać na ptaki morskie na tym obszarze, a także na ryby i ssaki, podlegające ochronie na obszarze Natura 2000 – Ostoja Słowińska, który jest położony w odległości ponad 20 km od obszaru inwestycji.

„Dlatego podczas realizacji prac zostaną wdrożone działania minimalizujące hałas: system redukcji hałasu, odstraszacze akustyczne, nadzór ornitologiczny oraz ograniczenia dotyczące jednoczesnego palowania. Pozwoli to na ograniczenie wszystkich oddziaływań do poziomu nieistotnego”.

Oby!

Jeśli planujesz w tym roku urlop nad Bałtykiem, pamiętaj o kilku ważnych zasadach (*)

 

– Nie hałasuj i nie płosz fok ani ptaków morskich! Zachowaj odpowiednią odległość od dzikich zwierząt i nie zbliżaj się do miejsc lęgowych ptaków. Gdy zobaczysz fokę lub znajdziesz lęgi ptaków, zadzwoń do Błękitnego Patrolu WWF: tel. 795 536 009.

– Nie wchodź na wydmy! To delikatne i ważne środowisko życia dla wielu gatunków roślin i zwierząt, w tym dla składającej tam jaja sieweczki obrożnej.

– W rezerwatach przyrody poruszaj się wyłącznie po wyznaczonych ścieżkach i nie zabieraj do nich psów!

– Nie zostawiaj śmieci na plaży! Pozostawione śmieci mogą stanowić śmiertelne zagrożenie dla ssaków i ptaków morskich.

– Unikaj inwazyjnych form rozrywki morskiej, które generują hałas podwodny i zakłócają spokój zwierząt.

– Reaguj, gdy widzisz, że ktoś nie przestrzega powyższych zasad i edukuj innych.

 (*) źródło: WWF Polska

Piszą tekst korzystałam m.in. z „Materiały niebezpieczne na dnie Bałtyku. Zagrożenie katastrofą ekologiczną, Ewa Jasiurska-Kluczek, Rafał Malcharek, Wojciech Tomczak”.

Katarzyna Kamyczek
Absolwentka wydziału dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Współpracowała m.in. z portalami „Onet”, „Zwierciadło”, „Zieleń miejsca”. Od 2018 roku prowadzi bloga oludziach.com, gdzie pisze o osobach-pasjonatach. W kręgu zainteresowań znajdują się tematy ekologiczne, ochrona środowiska, smart city, duchowość, kultura (książki w duchu eko). Wielbicielka jamników i jamnikopodobnych. Opiekunka adopcjanina w stylu paróweczka na czterech nóżkach. Choć kto wie… kto się w tym związku kim opiekuje. Jest pewna, że zwierzęta mają duszę. „Jasne, jak słońce”.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!