Zazdrościmy ornitologom (lub popularnym u nas ptasiarzom) znajomości ptaków – że wystarczy im jedno spojrzenie na przelatujące osobniki, czy śpiew niewidocznych ptaków w gęstych krzewach, by wiedzieć, co to za gatunek. Okazuje się jednak, że ornitologia może być w miarę łatwym – a w dodatku w miarę tanim – hobby rozpoczynającym fascynującą przygodę związaną z obserwacjami ptaków i ochroną przyrody. Trzeba tylko chcieć.
Różnica między ornitologiem i ornitologią a ptasiarzem i ptasiarstwem (polskie określenie popularnego angielskiego określenia birdwatching) zasadza się tylko na tym, że ci pierwsi zajmują się ptakami zawodowo (najczęściej naukowo), a ci drudzy „amatorsko”, traktując to jako swoiste hobby. Kiedyś istniało nieszczęśliwe określenie „ornitolodzy-amatorzy” sugerujące gorsze ich przygotowanie, co jest nieprawdą, bo ruch ptasiarski (birdwatcherski) jest niezwykle poważnym partnerem dla nauki poprzez swoją mobilność, wielkość (to kilkaset tysięcy obserwatorów w całej Polsce) i ilość danych, obserwacji tej nauce potrzebnych. Krótko mówiąc, bez ptasiarzy „poważna ornitologia” nie istnieje.
A obserwacje ptaków są zajęciem stosunkowo łatwym, zważywszy na to, jak wiele ich pojawia się w pobliżu siedzib ludzkich. Na początku bywają problemy z ich rozpoznawaniem lub liczeniem, jasne, ale nauczenie się tego nie jego trudne. Wystarczy zastosować się do kilku prostych wskazówek, i zostanie ptasiarzem w umowne dziesięć dni nie jest wcale takie trudne.
Dzień pierwszy. Przygotujmy sprzęt.
Lornetka to podstawa. Nie warto sięgać od razu po superspecjalistyczny sprzęt obserwacyjny (bardzo drogi), ale po zwykłe lornetki w przyzwoitych cenach – na otwarte przestrzenie wystarczą o mocy 10×50 (gdzie 10 oznacza siłę przybliżania a 50 jasność obrazu), do obserwacji w przestrzeniach leśnych 7×50. Są i tacy, którzy rekomendują sprzęt o mocy 30×60, 10×42 lub 8×42. Wyboru najłatwiej dokonać osobiście w specjalistycznym sklepie – tam poradzą wielkość lornetki i każdą można dopasować sobie do oczu.
Notatnik i ołówek. Warto notować swoje obserwacje, bo może się okazać, że po powrocie z wyprawy zapomnimy gatunków i ilości widzianych osobników. Jedni notują w smartfonach, bardziej tradycyjni w notatnikach. Warto wówczas pamiętać o zabraniu … ołówka. On nigdy nie zamarza i nigdy nie wysycha. Jest rewelacyjny na każde warunki terenowe.
Jeśli zdecydujemy się notować swoje obserwacje – do czego serdecznie zachęcam! – warto robić to zorganizowany sposób: a) data wyprawy / obserwacji; b) miejsca obserwacji / trasa przejścia; c) godziny rozpoczęcia i zakończenia wyprawy / godzina obserwacji szczególnie interesującego ptaka; d) liczebność poszczególnych gatunków i osobników (jeśli się da rozpoznać, z podziałem na płeć); e) pogoda (ona też ma znaczenie dla liczby obserwowanych osobników – o tym sami się przekonacie po wprawieniu się w fach ptasiarza).
I nawet jeśli to wszystko na samym początku naszej przyrodniczej drogi wydaje się bardzo skomplikowane, to po jakimś czasie stanie się normalnym nawykiem.
Wszystkie te zapisy mają ogromne znaczenie dla naukowych badań ptaków, ale mogą stanowić idealną okazję do stworzenia naszych „prywatnych pamiętników obserwacyjnych” i być okazją do wspomnień.
Wybieramy odpowiedni strój i dodatki. Strój musi być wygodny, ale zależny o pory roku i wybranego miejsca obserwacji ptaków – najlepiej nieszeleszczący i niejaskrawy – wbrew pozorom spacerowicza w szeleszczącym stroju słychać z daleka, a ktoś ubrany w jaskrawe kolory ptaki odstrasza; „oddychający” – nic gorszego niż strój powodujący nadmierne pocenie się; odpowiednie buty (pamiętając, że od czasu do czasu zdarzy nam się przejść przez błoto); warto mieć kamizelkę lub spodnie z wieloma kieszeniami: ułatwia to schowanie niezbędnych podręcznych narzędzi obserwacyjnych: komórki, notatnika, ołówka; dobry nie za wielki plecak – tam można schować lornetkę, przewodniki, duże notatniki, żywność, wodę, ”środki na komary”.
Dzień drugi. Wybieramy miejsca naszych pierwszych obserwacji.
Z czasem nauczymy się chadzać w miejsca, gdzie będziemy chcieli móc zaobserwować konkretne gatunki ptaków. Ale w pierwszych dniach wybierzmy te, które leżą blisko domu, gdzie będzie można łatwo zaobserwować najbardziej pospolite, a więc łatwo rozpoznawalne gatunki ptaków. Może w miejskich parkach, na polach i w sadach? Pamiętajmy, że w takich miejscach można obserwować ptaki bez specjalnego przygotowania sprzętowego. Gatunki tam przebywające nie są mocno płochliwe, więc „pozwalają” na to, by im się dokładniej przyjrzeć.
Z czasem sprofilujemy nasze zainteresowania ptasie, wybierzemy grupę ulubionych ptaków i miejsca naszych ornitologicznych wypraw. Bo obserwować można dosłownie wszędzie. Należy jednak pamiętać o kilku zasadach:
- W rezerwatach, parkach narodowych i innych wybranych obszarach chronionych bezwzględnie należy stosować się do ogłaszanych tam zasad poruszania się po wyznaczonych szlakach (tylko po ścieżkach edukacyjnych lub wyznaczonych trasach).
- Nie tratujemy trzcinowisk, łąk w poszukiwaniu gniazd ptaków tam prowadzących lęgi. Niszczymy w ten sposób ich siedlisko, przyczyniamy się do porzucenia gniazda i odkrywany przed innymi trasę dojścia do miejsc, które powinny być wolne od ludzkiej obecności.
- Nie zbliżamy się do czynnych gniazd, na których ptaki wysiadują jajka lub karmią młode. Niektóre gatunki pod wpływem stresu potrafią porzucić gniazdo przyczyniając się do wychłodzenia jaj lub śmierci narodzonych już piskląt. Dotyczy to gniazd na drzewach, w trzcinowiskach, na otwartej przestrzeni jeziora. Pamiętajmy, że wiele gatunków aktywnie broni swego terytorium, więc nie wahają się przed atakami na człowieka, co może się dla ludzi źle skończyć.
- Obserwacji ptaków lub ich fotografowania – dzięki odpowiedniemu sprzętowi – można dokonywać z pewnej odległości, co nie wymaga zbytniego zbliżania się do gniazd. W każdej sytuacji niedopuszczalne jest „dokonywanie zmian” w otoczeniu, które naszym zdaniem miałyby „poprawić komfort” obserwacji lub fotografowania, np.: nie ścinamy gałęzi i nie usuwamy liści z drzew, nie zmieniamy położenia (lub nie odkładamy na bok) żadnego elementu z otoczenia gniazda, nawet jeśli jest to np. cegła, deska, papa, blacha itp. Musimy pamiętać, że każdy z tych elementów i jego położenie zadecydowały o założeniu gniazda właśnie w tym miejscu.
- Pamiętajmy, że nasze ulubione miejsce obserwacji znajduje się na czyimś prywatnym terenie. Warto pamiętać o uzyskaniu zgody na poruszanie się po nim.
Dzień trzeci. Spróbujmy uczyć się rozpoznawać gatunki ptaków.
Będziemy musieli zaopatrzyć się w dobre przewodniki rozpoznawania ptaków i wydawnictwa, których grafiki ułatwią nam wskazanie gatunku, który widzieliśmy w terenie.
Po to, by móc szukać w książkach – lub aplikacjach – tego, cośmy widzieli, musimy umieć zwracać uwagę (i notować) na podstawowe cechy obserwowanych ptaków.
Wielkość – porównujmy umownie „większy / mniejszy od wróbla”, od kosa, gołębia – co tylko będzie dla nas łatwiejsze.
Wielkość i kształt dzioba – długi, krótki, gruby, cienki, matowy, kolorowy (jaki kolor).
Upierzenie – kolor jednolity (jaki?) czy różnokolorowy (gdzie jakie kolory dominują).
Szyja – długa, wyciągnięta czy schowana? „Zarzucona” na plecy, wyciągnięta do przodu czy „cofnięta” do tułowia?
Ogon – długi, krótki, sterczy pionowo czy ptak nim powłóczy?
Sposób poruszania się – skacze, biega, „chodzi”, zrywa się do lotu do lotu czy rozbiega się i wznosi po chwili?
Lot – jednolity, falisty, szybko macha skrzydłami? Wolno? Kołuje czy mknie do przodu?
Jeśli zapiszemy sobie te cechy, łatwiej będzie nam później precyzyjniej określić gatunek w przewodniku.
Dzień czwarty. Wybieramy przewodnik.
Książek o ptakach wychodzi całe mnóstwo. Są to reportaże o ptakach, pamiętniki przyrodników, poradniki ich ochrony, zasady fotografowania i przewodniki do ich rozpoznawania.
Ja rekomenduję trzy tytuły.
Ptaki. Przewodnik Collinsa autorstwa Larsa Svenssona, Killiana Mullarney’a i Dana Zetterstroma. Opisano w nim 732 gatunki i pokrótce wspomniano o 66 gatunkach zalatujących (pojawiających się rzadko). Opisy zawierają informacje o wielkości ptaków, ich cechach potrzebnych do oznaczania każdego gatunku, w zależności od płci, wieku i pory roku. Do tego przedstawiają siedlisko życia, zasięg występowania, a także najczęstsze głosy. Na mapach, przygotowanych dla większości gatunków, zobrazowano rozmieszczenie ptaków w okresie lęgowym, podczas przelotów i zimowania.
Ptaki Kilona – rysunkowy album Dawida Kilona. Książka zawiera blisko 200 tablic z wiernymi wizerunkami ptaków Polski. Autor inspirował się własnymi obserwacjami i zdjęciami oraz obserwacjami i fotografiami przyjaciół.
Ptaki Europy. Przewodnik do rozpoznawania autorstwa Roba Hume’a, Roberta Stilla, Andy’ego Swasha i Huga Harropa. Autorzy przedstawiają w nim ponad 900 gatunków i 4700 zdjęć. Jest łatwy w użyciu, praktyczny i przystępny, zawiera informacje niezbędne obserwatorom ptaków do nazwania każdego ptaka, którego zobaczą. Krótkie opisy dotyczą wszystkich szat: samca, samicy, wiosennej, zimowej, dorosłej, niedorosłej oraz młodocianej, wspomniane są też podgatunki, jeśli można je odróżnić.
Są jeszcze inne przewodniki bogato ilustrowane, ale te trzy zupełnie wystarczą, by poznać bogaty świat ptaków i umieć rozpoznawać ptaki.
Dzień piąty. Nauczmy się słuchać.
Za pierwszym razem nie rozpoznamy pewnie żadnego głosu, a i po kilku dniach będziemy mieć z tym kłopot. Ale w pewnym momencie zdamy sobie sprawę z tego, że słyszany na naszym osiedlu czy parku głos słyszymy po raz któryś, a za którymś razem „nagle” się okaże, że wreszcie ujrzymy ptaka, który wyśpiewuje tę znaną nam frazę i dzięki temu będziemy wiedzieć co to za ptaki – bo z czasem zaczniemy poznawać coraz więcej ptaków.
Są dziś dostępne aplikacje głosowe, które ułatwiają rozpoznawanie ptaków, ale pamiętajmy, że wiele z nich określa jedynie prawdopodobieństwo gatunku, a nie wyręcza nas w precyzyjnym rozpoznawaniu ptaków. Jedna z aplikacji wprost wskazuje, że taki i taki głos może być głosem gatunku X w 68 procentach. To może być wskazówka, ale aplikacja nie zastąpi naszych doświadczeń, tym bardziej, że jeden ptak może odzywać się kilkunastoma głosami, w zależności od pory dnia, humoru, obecności konkurenta lub wybranki serca, pory roku itp.
Dzień szósty, siódmy i ósmy. Wybierzmy naszą ulubioną porę dnia na obserwacje – ranek, pełnia dnia, wieczór, noc.
Nie ma złej pory dnia do obserwacji. Wszystko zależy od tego co chcemy obserwować. Każda pora dnia „rządzi się swoimi prawami”: czas snu, pobudki, szukania pożywienia, karmienia, odpoczynku, karmienia, poszukiwania jedzenia, szukanie miejsca na sen. Warto jednak pamiętać, że największą aktywność – jeśli chodzi o porę dnia – ptaki przejawiają o poranku i przed zmierzchem.
Ale nawet noc jest dobra na obserwacje – możemy obserwować (nasłuchiwać) życie nocne w siedliskach, poszczególne gatunki aktywne nocą lub niebo.
Jeśli chodzi o porę roku, wiosną, latem, jesienią i zimą, musimy nastawić się na innego rodzaju obserwacje:
Wiosna – czas migracji, „powrotu z ciepłych krajów, toki, początek okresu lęgowego;
Lato – okres lęgowy w pełni, opieka nad młodymi, początek odlotów do „ciepłych krajów”;
Jesień – migracje ptaków poza Polskę, „sejmiki” niektórych gatunków;
Zima – okres pojawiania się w Polsce gatunków zimujących, niekiedy arktycznych (np. nad wielkimi jeziorami, na wybrzeżu Bałtyku), okres zimowego dokarmiania.
Bez względu na to kiedy wyruszymy na naszą wyprawę, musimy nauczyć się cierpliwości. Przyroda to nie kino streamingowe lub smartfon, gdzie obrazy pojawiają się „od razu”. Obserwowanie ptaków to w wielu przypadkach czekanie wiele minut, a może i godzin, by móc zaobserwować jakiegoś osobnika przez kilka minut lub niekiedy sekund.
Jeśli nie jesteśmy pewni z jakim gatunkiem mamy do czynienia, nie zmyślajmy. Nikt z nas nie jest omnibusem. Wiele gatunków ptaków w różnych porach roku ma inne ubarwienie, inaczej się odzywa. O głosie często decyduje otoczenie, w którym ptaki przebywają, stąd skłonność wielu z nich do naśladownictwa odgłosów cywilizacji (jeżdżących samochodów, gwizdów kolei lub pracy warsztatów rzemieślniczych 😊) Sprawdzajmy długo i rzetelnie. Lepiej odpuścić jakąś obserwację niż popełnić błąd.
Wpierw się przyglądajmy, później sprawdzajmy w przewodnikach lub smartfonie! W terenie nie mamy czasu na spoglądanie do ptaka i jednoczesne spokojne porównywanie cech w przewodniku! Ptak nie jest piosenkarzem na koncercie, która pokaże się z każdej strony. Ptak pokręci się przez chwilę, jak będziemy mieć szczęście, obróci się, może rozłoży na chwilę skrzydła i odleci. Wpierw się przyjrzyjmy i potem zapamiętane cechy skonfrontujmy z zapisami w przewodnikach lub internecie.
Podczas kilku-, kilkunastosekundowej lub kilkuminutowej obserwacji nie zawsze można przyjrzeć się ptakom w sposób dokładny. Zwróćmy uwagę na najbardziej charakterystyczne elementy ubarwienia, coś co nam „wpadło w oko”: barwa i kształt głowy, wielkość, kolor i kształt dzioba, ubarwienie skrzydeł, wygląd ptaka podczas lotu (położenie szyi, kształt skrzydła).
Zwracajmy uwagę na zachowanie ptaków, np. na charakter ich lotu: jest płyny czy może „chaotyczny”; ptaki „zawisają” nad łąkami i polami czy kołują; chodzą, biegają czy skaczą? Warto zapamiętać czy ptaki nurkują „do połowy” wystawiając kuper do góry czy może nikną na moment całkowicie zanurzone pod wodą. Jeśli ląduje, to chyba „macha” ogonkiem? Wszystkie te cechy mają potem znaczenie w docelowym oznaczeniu gatunku.
W rozpoznawaniu gatunku znaczenie ma też siedlisko, w którym go obserwujemy – warto i to odnotować w swoim notatniku: czy to otwarta woda, czy trzcinowisko, a może łąka śródleśna lub głębia lasu?
Jeśli liczymy ptaki w dużych stadach, nie skupiajmy się na liczeniu pojedynczych osobników. Takie stado potrafi się mieszać, może się nagle zerwać a lecące ptaki mogą nam szybko zniknąć z pola widzenia. Liczmy dziesiątkami: dokładnie liczymy pierwszych 10 osobników i w myślach „zakreślmy obszar” jaki zajmują i potem ten „obszar przenosimy” (jak swoistego kopię skopiuj-wklej) na kolejne grupki. W ten sposób, licząc „dziesiątkami”, możemy obliczyć, że np. w stadzie gęsi zbożowych znajduje się ok. 230 osobników. Przy takich ilościach ewentualna pomyłka o kilka osobników nie jest problemem.
Zwracajmy uwagę na „generalne cechy sylwetki”, np. czy ptak w czasie lotu lub żerowania wyciągniętą szyję, czy „położoną” na plecach? Sylwetka jest zwarta, „gruba”, czy może smukła i „wyciągnięta”; skrzydła są bardziej z przodu, pośrodku czy z tyłu tułowia; ogon jest długi czy krótki.
Warto też pamiętać o jeszcze jednej zasadzie obserwacji: czasami warto zrobić sobie przerwę w marszu, usiąść w jednym miejscu (przy okazji najeść się i wypić) i obserwować to, co pojawi nam w okolicy. Często właśnie wtedy, gdy nie chodzimy, ptaki pojawiają się zaciekawione tym „co to takiego tu do nas przyszło”.
Dzień dziewiąty. Znajdujemy „przyjaciół od ptaków”.
Nie wiem czy należy czekać aż dziewięć dni, by znaleźć kogoś kto, jak my, lubi „chodzi na ptaki” – może się zresztą okazać, że dzięki komuś takiemu właśnie na ścieżkę ptasiarską wstąpiliśmy – ale warto poszukać ludzi, którzy zajmują się ptakami dłużej niż my. Dzięki nim nasza droga ich poznawania będzie szybsza. Towarzystwa ochrony ptaków – ogólnopolskie, regionalne lub lokalne – działają w całym kraju. W wielu regionach są organizowane co roku zjazdy ornitologiczne, gdzie można poznać całą chmarę obserwatorów ptaków, dowiedzieć się wielu ciekawostek, kupić książki, filmy lub po prostu umówić się na wspólne obserwacje.
Właściwie co roku są ogłaszane akcje liczenia ptaków – na jeziorach i rzekach, w parkach, miastach, zimowe, na przelotach, poszczególnych gatunków. Dzięki poznaniu ornitologów z czasem możemy trafić na obóz, gdzie poznamy tajniki obrączkowania, rozpoznawania gatunków z bliska.
Dzień dziesiąty. Pokora i cierpliwość.
To już wspominałem wcześniej, ale powtórzę – pokora i cierpliwość to właściwie klucz do bycia ornitologiem / ptasiarzem. Można zacząć je ćwiczyć pierwszego dnia naszej przyrodniczej przygody.
Tu nic nie jest „na szybko”, nic nie jest „na tu i teraz”, tu często nie ma łatwych obserwacji. Może się zdarzyć, że podczas wyprawy przyrodniczej nie zobaczymy niczego ciekawego, a może zdarzyć się i tak, że oszalejemy z radości widząc i dużo ptaków, i ciekawe gatunki – paradoksalnie może się okazać, że wietrzna pogoda i zachmurzone niebo będzie lepsze. Czasami warto przysiąść i spokojnie popatrzeć co się dzieje dookoła.
Może się okazać, że będziemy mieli mocne wątpliwości co do gatunku, który widzimy. Często pojawi się pokusa, by te wątpliwości rozstrzygać na rzecz gatunku rzadszego. Jednak strategia lekkomyślnego wskazywania rzadkości – gdy nie pewności – na trasie naszych obserwacji jest zgubna: jest to po prostu nieuczciwe, a poza tym wiele gatunków podlega weryfikacji przez tzw. komisję faunistyczną, która prosi o dokładne opisy, jak się da, to i zdjęcia, i na podstawie tych danych potwierdza trafność obserwacji.
W historii pracy tej komisji zdarzały się takie historie, że „obserwatorzy” podsyłali zdjęcia ptaków ściąganych z Internetu, robionych w ogrodach zoologicznych. Takie oszustwa mają krótkie nogi i poważne konsekwencje – w przyszłości żadne obserwacje dokonywane przez takich „obserwatorów” nie są brane pod uwagę przy żadnych publikacjach, danych z liczeń itp., a oszuści nie są mile widziani w gronie ptasiarzy.
No i cóż, życzę miłych wrażeń, ciekawych obserwacji. A gdy masz wątpliwości, zadzwoń lub napisz do Drzewa Franciszka i podpowiemy co należy robić, gdy nadal masz jakieś wątpliwości.