Ochroną środowiska zajmuję się zawodowo już kilkadziesiąt lat. Doświadczenia nabierałem w różnych instytucjach, samorządach i organizacjach. I gdy wydawało mi się, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, pojawiło się w moim życiu Drzewo Franciszka.

I pozytywne zaskoczenie.

W Drzewie Franciszka odnalazłem coś nowego, coś, czego zaczęło mi brakować w edukacji ekologicznej: emocje i odwołanie do sacrum. Od dłuższego czasu głoszę, że sukces w kształtowaniu świadomości ekologicznej osiągniemy wtedy, gdy tchniemy w edukację ekologiczną wymiar pozytywnych emocji i uczucia: gdy ktoś polubi „swoje” jezioro, „swoją” łąkę czy las nie pozwoli na ich niszczenie, a będzie starał się chronić, pielęgnować i popularyzować ich walory; i walory sacrum: ktoś, kto przypomni sobie o przyrodzie jako dziele stworzenia będzie miał motywację religijną, cały czas ważną w Polsce.

Bez tego dużo nie osiągniemy.

Zalew złych emocji i złych informacji zaczyna demotywować. A rezygnacja i zwątpienie to ostatnie, co nam jest teraz potrzebne. Uważamy bowiem – ja i moi przyjaciele z Drzewa Franciszka – że potrzeba nam nadziei, siły i motywacji do działania.

Oczywiście, widzę liczne przykłady dewastacji środowiska na skutek złych inwestycji i złych decyzji, ale pamiętam też, że pustą krytyką dla krytyki – tak modną obecnie – niczego nie osiągniemy. Lepsze jest promowanie dobrych postaw i idei, angażowanie się w pozytywną pracę na rzecz ekologii. To one zachęcają, inspirują i dają nadzieję na lepszą przyszłość.

Zapraszam co środę do „Zielonego Pokoju”, gdzie będę pisać o tych dobrych sprawach dla ekologii w formie krótkich felietonów. Jeśli zainspirują – będę się cieszyć; jeśli wesprą w zwątpieniu – będę się cieszyć podwójnie; jeśli uda mi się zaprosić do rozmowy i będę mieć okazję do wysłuchania innych – będę przeszczęśliwy.

Zaczynam w dniu swoich imienin. Nooo, teraz możecie składać mi życzenia!

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!