Wiele kultur ma swoje „święte miejsca”, które są chronione nie tylko dlatego, że są na przykład cennymi zabytkami lub ekosystemami, ale również dlatego, że mają swoje „sacrum”.

 Cywilizacje industrialne pozbywają się świętych miejsc, bo zawadzają im na drodze rozwoju i „nowoczesności”. Wiele z nich ma dziś tylko znaczenie historyczne lub  są „zwykłą” atrakcją turystyczną, które można określić wartościami ekonomicznymi,  udostępnić zwiedzającym za pieniądze, albo – gdy to nie starczy – po prostu sprzedać, nie interesując się tym, co nowy właściciel z nimi zrobi.

Brakuje w nich sacrum, poczucia bliskości do Stwórcy. Gdy płonęła katedra Notre-Dame w Paryżu mówiono, że płonie zabytek; gdy płonęły Bagna Biebrzańskie – wzruszano ramionami. Gdy lobby energetyczne wyburzało w Immerath w Nadrenii Północnej-Westfalii katedrę Świętego Lamberta z 1891 r. pod nową odkrywkę węgla brunatnego, nikt nie zająknął się, że niszczone jest sacrum! Wrażenia nie robi informacja o tym, że kolejny kościół jest zamieniany na dyskotekę lub ta, że wspólnota żydowska odzyskawszy swoją dawną świątynię, zawłaszczoną przez hitlerowców i potem władze PRL, chce ją teraz przeznaczyć na hotel.

Gdy w 1990 na terytorium Mohawków w Oka na granicy amerykańsko-kanadyjskiej chciano zrównać ich cmentarz na pole golfowe, Indianie sięgnęli po broń. Tubylcy z USA protestujący przeciwko rurociągom zagrażającym ich zasobom wody także odwoływali się do sacrum wołając: „Chronimy święte”, „Woda jest święta”.

Apacze z południa USA, Indianie Lakota ze środkowych prerii czy Anishinaabe znad Wielkich Jezior potrafią przejść i przebiec w modlitewnych pielgrzymkach cały swój kraj do Waszyngtonu w obronie swych świętych miejsc. Bo je mają i wierzą, że ich istnienie ratuje ich świat i zachowuje ślady prowadzące do Stwórcy. Święte miejsca i poczucie sacrum dają im poczucie początku, ciągłości i trwałości. I wiarę w przetrwanie.

Powołuję się na te indiańskie przykłady, żywe we współczesnym świecie do dziś, byśmy sami przypomnieli sobie o świętości miejsc w Polsce. Wszak wiele obiektów sakralnych jest symbolem świętego miejsca. Pradawne kręgi modlitewne, późniejsze drewniane kościoły, ceglane katedry i kapliczki przydrożne powstawały w konkretnych miejscach – ku chwale Stwórcy, w podziękowaniu za życie i jako gwarant przetrwania dla lokalnych społeczności.

Wiele  modlitw i pieśni wprost odwołuje się do sacrum miejsca. Znamy przecież Chwalcie   łąki, prawda?

 Chwalcie łąki umajone,
Góry, doliny zielone.
Chwalcie cieniste gaiki,
Źródła i kręte strumyki!

Św. Bonawentura mówił, że niszczenie środowiska to niszczenie śladów prowadzących do Boga, które ten zostawił nam w dziele stworzenia. Niszczymy święte miejsca, zacieramy sobie drogę do nieba?

Dlaczego daliśmy sobie „odebrać” świętość miejsc? Przecież każde miejsce modlitwy jest święte – czasami jest to świątynia, czasami polana nad jeziorem. Pielgrzymi wiedzą, co  mam na myśli.

Chroniąc święte miejsca, chronimy miejsca rozmowy z Bogiem; chroniąc miejsca rozmowy z Bogiem, chronimy nasze dziedzictwo przyrodnicze – spójrzmy na to w ten sposób…  Może wówczas łatwiej będzie nam chronić góry, łąki, doliny i strumyki…

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!