Z pewnością dyskusja na temat ekologii doprowadziła do powstania dwóch wzajemnie zwalczających się obozów. Pierwszego, który podchodzi do problemu w sposób ewolucyjny, twierdząc, że jest to problem jak każdy inny. Oraz drugi obóz, który traktuje ten problem jako realne zagrożenie dla swojej przyszłości, w perspektywie nadchodzących 80 lat.
To czemu obydwie grupy ulegają, to radykalizacja. Nie jest moim celem wybór, kto ma racje a kto nie. Chcę zwrócić uwagę populizm jaki występuje po obu stronach, który sprawia, że dwa obozy się wzajemnie się nie rozumieją.
W świecie, w którym fake newsy rozprzestrzeniają się szybciej niż artykuły naukowe, możemy bać się o brak wzajemnego zrozumienia. W internecie i gazetach łatwiej przeczytać nagłówek artykuły, niż go faktycznie rzetelnie ocenić. I tak z jednej strony spotykają się dwie strony które na pierwszy rzut oka mówią. Planety nie da się ocalić, nie ma perspektyw, chyba że już zaczniemy radykalną zmianę. Wielkie korporacje drenują świat, wyłącznie w celach materialnych. Z kolei druga strona twierdzi, że nic złego się nie dzieje i że są to naturalne zjawiska. Abstrachuje od grup które faktycznie twierdzą co powyższe i pozostawiam czytelnikom naukowe sprawdzenie tego w jakim stanie jest nasza planeta. Jednak powyższy przekaz jest często mylony z nadmiernym pesymizmem lub nadmierną ignorancją. To co jest wspólnym mianownikiem dla obu grup jest zgoda, że problem istnieje. Różnią się tym, jak dany problem rozwiązać.
Działania populistyczne poszczególnych jednostek opierają się na manipulowaniu informacjami dotyczącymi naszej planety. Wykorzystują strach ludzi aby szerzyć radykalne poglądy. Niejednokrotnie spotkałem się z twierdzeniami, że obecnie 4 osoby na 12 metrów kwadratowych, to wymóg aby planetę uratować. jeździć samochodami minimalnie w 2 osoby. Całkowicie odejść od konsumpcji mięsa. Niezależnie od moich poglądów, mogę stwierdzić jedno. Wprowadzanie tak drastycznych zmian, jak powyższe i nie tylko, powinno wprowadzać się miarowo, powoli i spokojnie. Inaczej takowe zmiany się nie przyjmą a ich sens zostanie wypaczony przez ich samych twórców. Aby osiągnąć punkt ekologiczny w którym będziemy mogli usiąść na fotelu i powiedzieć “jest bezpiecznie”, będzie trzeba zrobić to metodą małych kroków. Rozpocząć implementacje alternatywnych źródeł energii. Zmieniać część codziennych nawyków, itp.
Nie dajmy sobie wmówić, że od jutra należy zrezygnować ze wszystkiego lub nic nie robić. To jest paradoksalnie prostsze, niż prowadzenie życia z codziennymi drobnymi zmianami.