Woda. Według Słownika Języka Polskiego „przeźroczysta, bezbarwna ciecz, niezbędny składnik organizmów żywych”. W ujęciu ścisłym związek chemiczny nierozerwalnie związany z Ziemią, skarbnica minerałów.
Człowiek zaprzyjaźnia się z wodą już w życiu płodowym.
Woda obmywa go podczas chrztu, krople
padające z kropidła znaczą go błogosławieństwem.
W hinduizmie prądy Gangesu unoszą prochy zmarłych
ku wieczności. Woda płynie między życiem a śmiercią.
Woda uspokajająco szumi w strumieniu, sennie faluje
w morzach i oceanach, burzy się, mieni w blasku
słońca, chlupocze, rozbija spienione bałwany o burty
statków i skaliste brzegi.
Woda skrywa bogactwo ziemskiego kosmosu – rafy
koralowe, migotliwe ławice ryb, przedziwne podwodne
stworzenia, dowody nieskończonej boskiej wyobraźni.
Woda spada sznurem deszczu, otula kurtyną mgły,
atakuje gradem, zakwita mrozem na szybie.
Woda to bałwan ulepiony przez dzieci w zimowy
poranek, to igloo, zamieć śnieżna, sztylety sopli
zwisających z dachu.
Woda to tęcza, turkusowe przezrocze Adriatyku, szumiąca kołysanka, kałuża, w której kąpią się wróble.
To poranna rosa, beztroski śmigus-dyngus, spływ
kajakowy, żagle na Mazurach, kostki lodu pobrzękujące w szklance.
Woda to słodki arbuz, soczysty ogórek, pole ryżowe,
filiżanka kawy, miska zupy.
Woda rozgrzewa i odpręża ludzkie ciało, orzeźwia
je, hartuje, oczyszcza.
Woda to termofor przyłożony w obolałe miejsce, to
chłodny okład na rozpalonym czole.
Woda gasi pragnienie. Spływa łzą po policzku, jako
składnik krwi krąży w organizmie.
Woda to namiętny pocałunek i początek życia.
To wzrost roślin i zaranie wszelkiego stworzenia.
Woda to bezlitosny żywioł, ludzki dramat, nieujarzmiona furia, nagła śmierć.
Woda to topniejący lodowiec, zbyt długo płynący strumień w trakcie mycia zębów, ścieki uchodzące do rzeki,
nieczystości wywożone na pole, sklepowe półki pełne
wysokocukrowych napojów, rozbuchany przemysł…
Woda to zasób ograniczony. Jej piękno jest kruche,
a obecność na Ziemi nie tak oczywista, jak mogłoby
się wydawać.
Wiesz o tym, prawda?