Zrywaliście kiedyś maliny? Teraz jest dobry czas na zbiory, więc jeśli chcecie posmakować świeżych owoców, to jeszcze teraz, bo za chwilę będzie za późno.

Rodzice mojej żony mają takie cudowne miejsce, gdzie malin potrafi być naprawdę dużo – z których potem mama robi przepyszne soki i dżemy – więc jakiś czas temu miałem okazję zrywać je do woli.

Sztuka polega na tym, by gałązki z malinami chwytać delikatnie, by się nie pokłuć (i ich nie połamać) i owoce zrywać równie delikatnie, by nie mieć w koszyczku brei, a całe owoce. Gdy maliny są bardzo miękkie wówczas sok potrafi oblepić palce i jest okazja, by bez specjalnych wyrzutów sumienia zjadać je od razu albo zlizywać słodko-kwaskowaty sok.

Jednak największy bajer polega na tym, by owoce znajdować między rozległymi liśćmi. Czym niżej się schylasz, tym więcej dostrzegasz owoców. Czym bardziej zegniesz kark, tym zbiory są obfitsze.

Może uznacie to za lekką przesadę, ale w tym geście – zniżania się i zginania karku – ujrzałem alegorię pokory wobec natury. Czym niżej się schylisz, widzisz więcej. Czym pokorniej podchodzisz do natury, tym hojniej ona się odwdzięcza. Przyrodnik, fotografik, chcący obserwować przyrodę uzbraja się w cierpliwość, by cokolwiek zobaczyć – musi przejść kilometry lub przesiedzieć w czatowni wiele godzin. Musi mieć pokorę w sobie. Kto jej nie ma, niewiele widzi, niewiele wie.

Myślę, że wiele problemów współczesności wynika z pychy człowieka. Braku pokory. Wojny, zmiany klimatu, pandemie. Człowiek – przepraszam za to uogólnienie – myśli, że wszystko może, wszystko umie i jest stanie pokonać każdą przeszkodę. Człowiek lata w kosmos, skonstruował najsprytniejsze aplikacje, dzięki którym nie tylko dotrzemy w najbardziej wymyślne miejsca na świecie, ale którymi możemy na odległość zarządzać temperaturą w pomieszczeniu, oświetleniem czy intensywnością podlewania w ogrodzie… Człowiek posiadł zdolność produkcji sztucznego mięsa, poprzez inżynierię genetyczną potrafi produkować nowe odmiany zbóż. Człowiek produkuje urządzenia, dzięki którym wzlatujemy niezwykle wysoko i potrafimy zejść pod powierzchnię Ziemi na wielkie głębokości. Człowiek coraz szybciej się porusza, wynajduje coraz to nowsze leki na coraz to nowsze choroby…

Człowiek popada w pychę – wobec innego człowieka, wobec natury, wobec Stwórcy. Ba, czasami wydaje mu się, że potrafi być jak Stwórca. Stawia się w jego miejsce. Jednak życie co jakiś czas przywołuje zarozumiałego człowieka do porządku. Człowiek może wymyślać jeszcze lepsze urządzenia poprawiające jeszcze bardziej komfort życia, ale jednocześnie jest bezradny wobec powodzi, susz i silnych tornad.

Zarozumiały człowiek potrafi więcej zniszczyć. W przyrodzie i w relacjach z innym człowiekiem. Pokora otwiera oczy do lepszego postrzegania otaczającej rzeczywistości: ułatwia dostrzeżenie problemów w środowisku i wzmaga jego siłę w działaniu.

Pokora otwiera oczy na drugiego człowieka, poznaje jego potrzeby i ułatwia działanie. Papież Franciszek w encyklice o braterstwie i przyjaźni FRATELLI TUTTI pisze: Św. Franciszek, który czuł się bratem słońca, morza i wiatru, wiedział, że jest jeszcze bardziej zjednoczony z tymi, którzy tak samo żyją w ciele jak on. Wszędzie rozsiewał pokój i podążał u boku ubogich, opuszczonych, chorych, odrzuconych, ostatnich.

Zatem: chcesz działać na rzecz środowiska, popraw swoje relacje z innym człowiekiem. Znam takie sytuacje, gdy skonfliktowani ekolodzy blokowali wzajemnie swoje działania. Ze szkodą dla środowiska. Tylko dlatego, że jedni uważali swoje metody działania za lepsze od innych.

Pokora nie jest oczywiście jedyną receptą na poprawę stanu środowiska i relacji międzyludzkich – tak ważnych również dla ekologii – ale niezwykle istotna.

Ale pokora drażni. Jest utożsamiana ze spolegliwością wobec zła. Są tacy, którzy pokorę utożsamiają ze słabością. Ale to nie słabość. To siła uznać, że nie jest się najlepszym, najbardziej wyjątkowym. To siła uznać swoje szczere zadziwienie wobec natury. To siła przemóc swoje niechęci i swoje przekonanie o byciu najlepszym i zdecydować się na współdziałanie z innym człowiekiem.

Będąc pokornymi, jesteśmy, jak ci, którzy zbierają maliny – czym niżej (pokorniej) schylą głowy, tym więcej zobaczą (zrobią). Z korzyścią dla Ziemi i siebie samych.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!