Kilka lat temu najstarsza córka zaprosiła mnie do odtańczenia studniówkowego poloneza. Po tańcu stanęliśmy przed podium, z którego uczestników zabawy, rodziców i nauczycieli witała pani dyrektor. Po przywitaniu zaczęła dziękować swoim współpracownikom, nauczycielom liceum. 

Za każdym razem, gdy pani dyrektor wymieniła nazwisko z grona profesorskiego (jak ja się cieszę, że to zacne określenie się utrzymało w dzisiejszych czasach!) rozlegały się gromkie brawa braci uczniowskiej, które w pewnym momencie przeobraziły się właściwie w nieustający aplauz.

Szczególnie gorąco oklaskiwani byli dwaj profesorowie, którzy czując sympatię uczniów, wcale nie ukrywali swej radości i dumy. Uświadomiłem sobie wówczas, nie pierwszy raz zresztą, jak wielką siłę niesie w sobie „dziękuję”, tu wyrażane oklaskami.

Myślę, że każdy z nas miał w życiu mnóstwo powodów, by dziękować. Każdy z nas miał, i zapewne jeszcze wiele razy mieć będzie, powody do wdzięczności za pomoc – Stwórcy, rodzicom, swoim najbliższym, gronu koleżeńskiemu, po prostu innemu człowiekowi. A to za uratowanie zdrowia, a to za znalezienie pracy, a to za rozwiązanie trudnej sytuacji życiowej (teraz, w czasach wojny wdzięczność za pomoc nabiera jest większej mocy). 

I zapewne każdy z nas zna poczucie radości za otrzymany prezent, poczynioną miłą niespodziankę. Ale jednak najbardziej uniwersalną, całkiem darmową, obok uśmiechu, formą wdzięczności jest właśnie to „dziękuję”, prawda?

Ale czy umiemy korzystać z tego daru, z tej mocy? Czy umiemy dziękować? Czy rzeczywiście jest tak, że to co dzieje się dookoła nas wydarzyłoby się bez życzliwości innych, czyjegoś uśmiechu, pomocnego gestu, najmniejszej nawet porady, czy wskazówki? 

Wiele razy zdarzało mi się spotykać na swej drodze ludzi, którzy nie mieli w ogóle żadnego poczucia wdzięczności, którzy traktowali wszystko dookoła za coś oczywistego, co nie wymaga żadnego „dziękuję”. Nie mnie podziękowania dotyczyły, ale po każdym takim spotkaniu na długo w pamięci pozostawał gorzki smak.

Parę lat temu natknąłem się na wypowiedź jakiegoś mnicha, który twierdził, że szczęśliwym jest ten, kto umie dziękować. Że w umiejętności dziękowania jest jakaś nadzwyczajna moc, która pomaga. I wzmacnia.

Popatrzmy ile to nasze „dziękuję” sprawia radości dookoła. Ktoś poczuł się dzięki temu lepiej, ktoś poczuł się ważny i potrzebny. Ktoś, kto zechciał nam pomóc, otrzymał w ten sposób potwierdzenie, że coś, co sam uznawał za ważne i potrzebne, tak samo ważne i potrzebne jest dla nas. Komuś tym „dziękuję” wywołaliśmy uśmiech na twarzy. Nie bójmy się dziękować, to usługa jeszcze nie opodatkowana, nie wymagająca żadnych formularzy i wzorów.

Ekologia to działanie na rzecz ochrony środowiska naszego życia, na rzecz poprawy komfortu naszego zamieszkania, odpoczynku i przebywania w miejscach dla nas ważnych. Ekologia człowieka to poprawa relacji między ludzkością a naturą, ale również między ludźmi.  

O ile łatwiej przebywa się w gronie życzliwych i szczęśliwych ludzi, o ile łatwiej popada w pesymizm w gronie zgorzkniałych.

Jedno z indiańskich plemion z południowej Kanady ma takie powiedzenie, że jeśli któregoś ranka nie znajdziesz powodów, by dziękować Stwórcy, to jest z tobą coś nie tak. Cieszmy się z mocy każdego „dziękuję”, radujmy z tej otrzymywanej mocy i umiejmy być wdzięczni za wszelkie dary – te płynące z nieba i te darowane przez ludzi.

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!