Wiem, że jako pięćdziesięciolatek będę dla wielu z Was „starym” – pamiętam, że jako dwudziestopięciolatek za starych uważałem tych po 40. – ale zapewniam, że w tym wieku można się czuć młodo, być w pełni sił, z wieloma pomysłami i marzeniami. Sami zresztą się o tym przekonacie, gdy pięćdziesiątki dożyjecie, czego Wam życzę.
Dlaczego od tego zaczynam? Ano dlatego, że uważnie wsłuchuję się w Waszą opowieść o świecie, słucham o Waszych pragnieniach i marzeniach i jednocześnie wsłuchuję się w Wasze narzekania na starsze pokolenia, które prowadząc świat ku klimatycznej katastrofie odbierają Wam przyszłość. I uznaję, że przynajmniej część tej krytyki jest kierowana do mojego pokolenia.
Początkowo byłem bezkrytyczny w odniesieniu do Waszych oskarżeń, przyznając Wam rację, ale z czasem zacząłem sobie uświadamiać – z pomocą mych przyjaciół, który także zwrócili na to uwagę – że ten pogląd nie jest do końca sprawiedliwy.
Kto chroni, kto szkodzi?
Zgoda, wielu polityków mojego pokolenia, wielu biznesmenów, ludzi finansjery ma sprawy środowiska „głęboko wiadomo gdzie”. I faktycznie wielu z nich potwornie złymi decyzjami i działaniami przyczyniło się bardzo mocno i realnie do degradacji środowiska w wielu miejscach świata. Do tego stanu rzeczy przyczynili się także ci, którzy lekceważąc te zagrożenia nie zrobili zbyt wiele, by je powstrzymać.
Ale z drugiej strony wiele osób z mojego pokolenia bardzo realnie pracuje od wielu lat nad poprawą stanu środowiska. Dzięki nim – niekiedy moim kolegom – powstał cały system gospodarki wodno-ściekowej chroniący polskie zasoby wodne, powstały systemy gospodarki odpadami i oczyszczania powietrza radykalnie zmniejszające zanieczyszczenie środowiska.
Zrobili to, bo los, zawodowe zainteresowania lub Opatrzność postawiły ich w miejscach, z perspektywy których mogli się zaangażować w sprawy polskiej ekologii. Ba, wielu z nich kontynuuje swą proekologiczną działalność do dziś, będąc wzorem dla wielu młodszych pokoleń. Przecież wiele polskich parków narodowych, rezerwatów czy obszarów Natura 2000 powstało właśnie dzięki zaangażowaniu „starszych” lub dzięki ponadpokoleniowej współpracy przyrodników i aktywistów.
I tak jest na całym świecie: rezerwaty biosfery, światowe parki ochrony bioróżnorodności, tereny chroniące cenne gatunki i siedliska są dziełem starszych pokoleń. I, co warto dodać, współpracy starszych z młodszymi.
A jednocześnie widzę jak wielu młodych „rekinów biznesu”, zapatrzonych w słupki ekonomiczne i wskaźniki PKB zabija zasoby przyrodnicze i degraduje środowisko na całym świecie; jak wielu młodych karierowiczów politycznych zapatrzonych w nieco tylko starszych kolegów, z równie młodych pokoleń jak oni, lekceważy sprawy środowiska, jak gardzi tymi, dla których sprawy ekologii są niezwykle ważne; jak wielu młodych publicystów zwyczajnie kłamie stosując antyekologiczną retorykę dla usprawiedliwienia swojego sumienia zaangażowanego w walkę polityczną – gdziekolwiek na świecie.
Pokolenia potrafią ze sobą rozmawiać
Widzę więc wyraźnie, że spór o przyszłość Ziemi nie przebiega między pokoleniami, ale zupełnie na innych polach, nie między starymi a młodymi, a między mądrymi starszymi a głupimi młodymi, między mądrymi starymi a głupimi starymi, między mądrymi młodymi a głupimi starymi, między mądrymi młodymi a głupimi młodymi… Nie wiek, a świadomość i mentalność kształtują obie strony tego ekologicznego i klimatycznego frontu.
Z dużą pokorą podchodzę do oskarżeń o kradzież przyszłości, jaką Wy, młodzi przyjaciele, formułujecie w swoich odezwach i podczas swoich protestów, bo wiem, że zawsze można było zrobić coś i lepiej, i więcej. Słucham i bronię Grety Thunberg, na którą wiele się powołuje, tłumacząc wielu swoim rozmówcom o wyrażanych przez nią obawach i o tym, jak trafnie ujmuje pewne zagrożenia. I zapewniam, że rozumie to wielu rozmówców mojego pokolenia, jak i krytykuje wielu moich zdecydowanie młodszych rozmówców.