Witajcie, jestem Kamil i aktualnie studiuję na WPiA w Poznaniu. W cyklu felietonów “Studenckie spojrzenie na świat” będę dzielił się z Wami moimi przemyśleniami na tematy związane z ekologią. Czasem będzie to powiązanie luźne, czasem będę rozmyślał o zasadniczych problemach trapiących dzisiejszy świat.
Ekologia w nowym duchu. Co przez to rozumiem? Punktem wyjścia, aby podejść do tego tematu, było określenie siebie jako homo sociologicus (łac. człowiek społeczny). Ja utożsamiam się i chcę się utożsamiać ze społeczeństwem, w którym żyję. Mam pewną obserwację, związaną z zakotwiczeniem w danej społeczności. Wszyscy wzrastamy ze światem i płyniemy prądem rzeczywistości, a przez to wywieramy na nią różnoraki wpływ. Gdy własną wolą chcemy wpłynąć na coś w naszej rzeczywistości, trzeba jasno określic swoje wartości i działać zgodnie z nimi. Rzeczywistość bowiem ma to do siebie, że jest jak wartka rzeka. Gdy do niej wejdziemy, zacznie nas porywać i znosić na skały lub w dół wodospadu. Jednak, jeżeli jest się wystarczająco zdeterminowanym, można ustać w grząskim dnie i zakrzywić płaszczyznę wody, wywrzeć na nią wpływ. Do tego niezbędna jest siła. Siła utożsamiana nie z siłą fizyczną, lecz siłą i odpornością psychiczną. To zdolność wydania wobec społeczeństwa oświadczenia “hej, ja mam takie wartości” i właśnie te wartości wpływają na tą rzeczywistość. Co więcej, skoro już brodzimy po pas w tej rzece, możemy być oparciem dla kogoś, punktem zaczepienia i “złapać” tą osobę, którą porwała ta rwąca rzeka, będąca alegorią rzeczywistości (którą de facto jest szybko zmieniający się dzisiejszy świat). Nie mam możliwości wypowiedzieć się za całe moje pokolenie, ba nawet za cały mój rocznik (1998). Ale wydaje mi się, że postawa związana z byciem ekologicznym, zero-waste czy wręcz po prostu oszczędnym jest niezaprzeczalnie z Nami zrośnięta. Często nachodzi mnie taka myśl, czy ja, będąc kiedyś starszym Panem, będę czuł dumę czy wstyd za aktualną sytuację i kondycję naszej planety? Dobrze wiem, że życie Ziemi będzie trwać jeszcze wiele, wiele lat i nie czułbym się dobrze, gdybym widział na ulicach rosnący problem z zanieczyszczeniami lub odpadami. Nie jestem naukowcem (a szkoda) i nie wymyślę nagle rozwiązań technicznych związanych z obróbką odpadów, segregacją czy utylizacją. Co mogę więc zrobić, aby nie poddać się marazmowi i bezsilności w kwestiach ekologii? Tutaj bardzo ważna jest idea mikrokosmosu. Każdy z nas żyje w swoim środowisku, które składa się z najbliższej rodziny, kilku znajomych oraz partnera czy partnerki. Ustalmy zatem, że w tym porównaniu to Ja będę słońcem a pozostali gwiazdami lub księżycami. I sprawa ma się tak moi drodzy – jeżeli ja (słońce) zakrzywię rzeczywistość pokazując, że warto segregować odpady, że warto być ekologicznym na co dzień (wyemituję światło) i podzielę się tą informacją z moimi przyjaciółmi, rodziną (gwiazdami i księżycami) to zgodnie z tym wszystkim światło od nich się odbije i zostanie przekazane dalej. Nie dość, że oni sami będą mogli skorzystać na tej postawie, przekonać się samemu, że warto to jeszcze dodatkowo przekażą te dobre praktyki swoim gwiazdom. Każdy z nas bowiem pozostaje w takim mikrokosmosie względem innych. W ten sposób rozchodzi się na ogromną skalę przekaz, który miał swój początek w tym, że ktoś stanął w rwącej rzece rzeczywistości, zaparł się i powiedział, że chce żyć zgodnie z ekologicznymi wartościami. I obiecuję wam, że tak działając i postępując Wasz przekaz nie pozostanie bez echa, wśród innych gwiazd. Bo najlepszym co można dać innym, to świadomy przekaz, że posiada się określone wartości i działanie zgodnie ze swoimi przekonaniami. W kolejnym felietonie opiszę Wam jak realizować świadomą postawę ekologiczną i jak prosto sobie nią w sobie wykształcić.
Fot. Andrzej Stachura