Termin racji stanu towarzyszy nam w medialnej narracji jak i wielu książkach historycznych od pewnego czasu. Genealogia terminu datowana jest już od XVII Francji. Konkretnie od pierwszego ministra[1] Armand Jean Richelieu, który kierował administracją francuską w oparciu o bilans zysków i strat. Wcześniej wiara i tradycja były głównym źródłem państw i władców. Potocznie rozumiana racja stanu, oznacza realizację takich celów, które dają najlepsze konkretne korzyści danemu państwu. Cele które wzmacniają takie państwo.
Możemy sobie zadać pytanie, czy dzisiaj ekologia, staje się nową racją stanu państw? Aby uzyskać odpowiedź na to pytanie, należy odłożyć na bok wszelkie emocje i kierować się logiką. Wiemy, że dzisiejsze państwa działają racjonalnie. Dlatego wiemy, że będą podejmować wybory dla nich najbardziej korzystne. Czy działania ekologiczne są obecnie jednym z priorytetów państw? Odpowiedź brzmi – w zależności od państwa. Część z nich nie narzuca sobie, często rygorystycznych, norm związanych z wydobyciem czy emisją. Tym samym maksymalizują swoje korzyści wynikające z takich działań. Jednak badania jak i obserwacje potwierdzają jedno. Nieracjonalne wykorzystywanie planety, będzie miało drastyczne długofalowe skutki już wkrótce. Ocieplenie klimatu postępuje znacząco i choć jego skutki nie są dewastujące dla Europy, warto zwrócić uwagę na kontynent na południu. Rośnie obszar, którego ludzkość nie jest już w stanie zamieszkiwać, z racji na brak pól uprawnych lub źródeł wody. Powoduje to migracje w miejsca z bardziej umiarkowaną temperaturą. Czyli np. Europa, Euroazja itp. Czy podobna migracja może pojawić się w granicach Europy. Nie jest to wykluczone. Czy masowe migracje i brak dostępu do wody pitnej lub pustynnienie terenów jest realnym zagrożeniem? Oczywiście, że tak. Tym samym problem ekologii staje się realnym zagadnieniem, z kategorii racji stanu, dla państw. Pamiętajmy, że wszelkie zmiany w ekologii i przyrodzie mają swój naturalny cykl. Cykl ewolucyjny, który dostosowuje się do warunków panujących na planecie. Jednak od ostatniego czasu obserwujemy rewolucje klimatyczną. A jak wiemy, w każdej rewolucji, mamy ofiary. Dlatego państwa muszą uznać ekologię jako swoją rację stanu. Chronić dobrostan wód. Dbać o zbalansowany rozwój i wycinkę lasów. oczyszczać zbiorniki wodne. Mieć świadomość tego, że nasze przyzwyczajenia co do luksusów względnie taniego prądu lub wody, mogą wkrótce się zmienić. I to nie jest czarnowidztwo z mojego punktu widzenia. Jako ludzkość mamy kolejny problem do rozwiązania i na dodatek wiemy jak go rozwiązać. Wystarczy zacząć pojmować problem w innych kategoriach. Pytać czy dana inwestycja na skalę kraju spełnia założenia ekologicznej racji stanu? Czy też wpisuje się w doraźne interesy wąskiej grupy ludzi.
[1] Pierwszego ministra w rozumieniu jego rangi a nie pierwszego stanowiska ministerialnego w historii