Na Facebooku i innych mediach społecznościowych coraz więcej zdjęć z wakacji. Fotografujemy się nad jeziorami, w górach, nad morzem, z kuflem piwa w ręku lub kieliszkiem wina. Uśmiech, swobodny oddech, radość…
Wielu pojechało do „ciepłych krajów” i fotografuje się na tle szpalerów palm, starożytnych budowli i innych egzotycznych zjawisk. Wielu z nas nie lubi zagranicznych wycieczek lub nie może sobie na taki luksus pozwolić. Czy ci, którzy zostali w kraju są pozbawieni dostępu do egzotyki? Wcale nie. Wystarczy uważniej rozejrzeć się w miejscach, które odwiedzamy w Polsce.
Wystarczy zrezygnować z pobytu w wielkich nadmorskich czy górskich kurortach – a nawet będąc tam od czasu do czasu warto wyjechać rowerami poza ich granice – i zapuścić się w miejsca z dala od ludzkiego zgiełku.
Nie namawiam do schodzenia z górskich szlaków, bo wielokrotnie kończy się to tragicznie; nie namawiam też do schodzenia z turystycznych szlaków wytyczanych w parkach narodowych lub w rezerwatach – bo to zawsze szkodzi przyrodzie – ale zachęcam do tego, by uważniej przyjrzeć się temu, co widzimy dookoła na trasach naszych wędrówek.
„Nagle” odkryjemy kawałek zachwycającego krajobrazu nasyconego dodatkowo pięknym zachodem słońca, „nagle” ujrzymy wspaniałą dolinę rzeczną widzianą w wysokiego brzegu. Pobliski wąwóz, wzgardzany przez turystów, bo „pająki, kleszcze i ciemno” może prowadzić przepięknym szlakiem do maleńkiego jeziora ukrytego wśród lasów.
„Nagle” się okaże, że niejeden przystanek na pieszym i rowerowym szlaku jest przepięknym punktem widokowym. Albo „zwykłe” pole pełne zboża, albo „zwykłe” stawy i śródleśne łąki.
O tej porze roku ptaki kończą wysiadywanie jaj i wiodą swoje młode za sobą – nad jeziorami i rzekami łatwo obecnie dostrzec różne gatunki kaczek i mew, łyski, perkozy ze swoją młodzieżą. Obserwacja ich rodzinnego życia to film w wersji premium za darmo.
Nad łąkami motyle uprawiają swoje wymyślne loty – przepiękne, kolorowe stwory noszone przez wiatr często przelatują tuż przed naszymi oczyma lub siadają na wyciągnięcie ręki. Wystarczy przystanąć, popatrzeć w spokoju i zrobić zdjęcie.
Wystarczy uważniej rozejrzeć się dookoła, a egzotyka sama się ujawni.
Wiele z tych miejsc to chronione rezerwaty, parki narodowe i krajobrazowe, ale wiele z nich to po prostu intrygujące przyrodniczo miejsca bez żadnego ochronnego statusu. Są koło nas. Czasami dosłownie.
Zróbcie mały eksperyment: zacznijcie publikować takie zdjęcia nie podając na początku miejsca, gdzie zostały zrobione. Zobaczycie, jak wiele like’ów zdobędą podwarszawskie pola, wielkopolskie jeziora, nadbałtycki piasek czy świętokrzyskie wzgórza. Zobaczycie wielkie pozytywne zdziwienie swoich znajomych i przyjaciół.
Czasami w ten sposób zaczyna się dożywotnia fascynacja sprawami przyrody i zaangażowanie w jej ochronę. Bo chronimy to, co znamy i co lubimy. Ja też tak zaczynałem w wieku dwunastu lat…