Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię (Rdz 1, 1). Słowa otwierające Księgę Rodzaju należą do objawienia, jakie chrześcijaństwo dzieli wspólnie z judaizmem. To pierwsze słowa, które niosą w sobie przesłanie i które staną się fundamentem patrzenia na świat w obu wspomnianych tradycjach. Niebo i ziemia to dwa ekstrema świata stworzonego, które dla autora natchnionego wyrażając całość stworzenia. Bóg uczynił nie tylko niebo i ziemię, ale również wszystko to, co może się na nich i między nimi pomieścić. Wszystkie byty zostały przez Boga stworzone i dlatego także wszystkie są dobre. Stwierdzenie o dobroci stworzenia powraca o opisie biblijnych początków świata jak refren.
Cokolwiek Bóg czyni, wszystko jest dobre, dobre i piękne. Pismo święte opisuje przede wszystkim dzieje zbawienia, którego głównym podmiotem jest człowiek. Na marginesie tych dziejów mówi o stworzeniu, które jest koniecznym, choć nie[1]mym, świadkiem najważniejszych wydarzeń zbawczych. Dla autorów natchnionych świat stworzony jest absolutnie zespolony do tego stopnia, że to, co dotyczy jednej części stworzeń, wpływa także na pozostałe. Ostatecznie wszystkie uczestniczą w grzechu i w odkupieniu na tyle, na ile sam człowiek wchodzi w tajemnicę zła i misterium łaski. Przez człowieka całe stworzenie znosi skutki przestępstwa pierwszego Adama, ale już przez nowego Adama, przez Chrystusa, uczestniczy w nadziei ukazania się synów Bożych i zniknięcia grzeszników. Świat stworzony przez Boga jest rzeczywistością złożoną. Składa się nie tylko z tego, co widzialne, lecz również z tego, co niewidzialne. Byty stworzone są i materialne, i duchowe lub – w przypadku człowieka – złożone z obu. Uznanie tej podwójnej natury stworzenia postawiło przez obiema tradycjami pytanie, o wzajemną relację tych wymiarów.
Czy oba należy traktować równorzędnie, czy też faworyzować jeden wymiar na niekorzyść drugiego? Odpowiedź na takie pytanie została szybko ustalona w judaizmie, a następnie przejęta także przez Kościół. Z jednej strony, nieustannie podkreśla się dobroć materii, która sama w sobie nie jest zła. Z drugiej strony, rzeczywistość widzialną uznaje się za bardziej szlachetną i godniejszą z racji wolności od zmiany. Byty złożone z materii ulegają nieustannie przemianie, podczas gdy byty duchowe pozostają niezmienne. Z tej racji wymiar duchowy stworzenia uznano za lepszy, to znaczy bardziej wartościowszy, a uzasadnienia takiej tezy szukano w porządku tekstu Księgi Rodzaju. Najpierw Bóg uczynił niebo, które otrzymało przywilej pierwszeństwa, a dopiero później ziemię, która w porządku stworzenia zajmuje drugi stopień. Dobroć stworzenia, jego udział w historii zbawienia oraz prymat ducha nad materią to trzy istotne cechy świata stworzonego, do których dodać należy jeszcze jeden: pochodzenie i przeznaczenie.
W tradycji biblijnej świat stworzony nie jest dziełem samoistnym. Został uczyniony przez Boga i tylko w Nim znajduje on wytłumaczenie swego istnienia oraz własny cel. Akt stwórczy nieprzerwanie rozumiano jako zaistnienie tam, gdzie wcześniej niczego nie było. Ten akt nie tylko nadawał istnienie rzeczom, ale również tłumaczył takie, a nie inne ich istnienie. Każdy byt stworzony posiada określone cechy, które określają go w jego istnieniu i sprawiają, że różni się także od innych bytów. Ponieważ racji takiego istnienia nie można znaleźć w samych bytach, które są zmienne, dlatego konieczne wydaje się wprowadzenie przyczyny zewnętrznej wobec całego stworzenia. Ta przyczyna musi być wystarczająca i skuteczna przez swoje istnie[1]nie oraz działać według ustalonego porządku, aby uniknąć chaosu.
Świat stworzony nie jest zbiorem przypadku, ale odbija zamysł mądrości Stwórcy, który nie tylko sprawia istnienie konkretnych rzeczy według ich natury, lecz także każdej z tych rzeczy wyznacza cel. Tym celem jest wspólnota ze Stwórcą, który stwarzając nie przekreśla swoich stworzeń, nie traktuje ich jako gorszych i nie odcina się od nich Stwórca jest ze swoim stworzenie, a stworzenie powinno być ze swoim Stwórca. Tam, gdzie ten związek ustaje, Dobroć stworzenia w tradycji chrześcijańskiej ks. Tomasz Nawracała 53 zanika zarówno piękno jak i cel stworzenia. Byty tracą swój sens. Wielkość świata i jego harmonia odbijają wielkość Boga Stwórcy, który już w pierwszym akcie istnienia zna koniec całego stworzenia. Podobnie jak artysta, który zanim przystąpi do pracy, wie, co chce osiągnąć i jakie będzie jego dzieło, tak również Bóg stwarzając, wyznacza cel temu, co pojawi się jako skutek Jego działania.
Świat stworzony jest piękny od początku aż do końca, a nadzieja chrześcijańska nic nie mówi o zniszczeniu tego świata, tylko o jego przemianie. Tych kilka wątków dotyczących stworzenia wyrosło z analizy dzieła stworzenia zapisanego w Księdze Rodzaju. Były one dziedzictwem judaizmu i weszły na trwałe do tradycji chrześcijańskiej. Niestety wraz z rozprzestrzenieniem się Ewangelii, pojawiły się również prądy, dla których materia nie przedstawiała żadnej wartości lub nawet postrzegana była jako zło. Doketyzm, gnostycyzm, manicheizm to tylko starożytne przykłady nurtów filozoficzno-religijnych, które materialność postrzegały jako skutek grzechu, a życie człowieka jako nieustanny wysiłek wyzwalania się z niej. Choć Kościołowi udało się je przezwyciężyć, to o całkowitym zwycięstwie nie było mowy.
Katarzy i albigensi w wiekach średnich ponownie widzieli w materii element zła i głosili potrzebę uwolnienia się od niej. Ciekawe, że w takich właśnie momentach Bóg w inny sposób przypomina o wartości świata materialnego. Kiedy w starożytności chrześcijańskiej pojawiają się pierwsze nurty heterodoksyjne, a Kościół stara się określić doktrynę o grzechu pierworodnym i jego skutkach, równocześnie ukazują się wspaniałe komentarze i homilie od Księgi Rodzaju, a zwłaszcza do Hexaemeronu. Od Orygenesa i Bazylego Wielkiego, poprzez Ambrożego i Augustyna aż Bedy Czcigodnego wszyscy autorzy chrześcijańscy podkreślają pozytywną wartość stworzenia. W jednej ze swoich homilii wygłoszonej w Antiochii, św. Jan Chryzostom stwierdza: ”A czy i nas dotyczy opowiadanie o stworzeniu?”. Właśnie nas dotyczy, umiłowany. Jeśli bowiem poprzez wielkość i piękno stworzeń odpowiednio kontempluje się Twórcę (Mdr 13, 5), w takim razie: w jak wielkim stopniu poświęcimy czas pięknu i wielkości stworzeń, w tak wielkim zostaniemy poprowadzeni do Stwórcy. Jest wielkim dobrem wiedzieć: czym jest stworzenie, czym zaś Stwórca; czym dzieło, czym Wykonawca.
Jeśli wrogowie prawdy umieliby dokładnie oddzielać jedno od drugiego, nie pomieszaliby wszystkiego, przestawiając to, co jest na dole, z tym, co jest na górze: nie w tym sensie, iżby gwiazdy i niebo ściągnęli na dół, a ziemię wynieśli do góry, lecz w tym, że Króla niebios sprowadzili z tronu królewskiego i postawili razem ze stworzeniem, zaś stworzeniu przyznali pierwsze miejsce, należne bóstwu… Niebo jest piękne, abyś oddał pokłon Temu, kto je stworzył; słońce jest świetliste, abyś był pełen uszanowania dla jego Wykonawcy; jeśli zaś chcesz pozostawać w podziwie dla stworzenia i zatrzymać się na pięknie dzieł: światło stało ci się mrokiem, a raczej posłużyłeś się nim, by wejść w mrok. Czy już pojmujesz, jakim dobrem jest rozumienie wypowiedzi na temat stworzenia?1 W księdze stworzenia odczytuje się piękno Stwórcy.
Z tego powodu teologia scholastyczna wprowadzi podział w teologicznym spojrzeniu początki stworzenia i oddzieli akt stwórczy od dzieła rozdzielania i rozróżniania bytów, nazywany często aktem ozdabiającym. Bogactwo stworzeń świadczy o potędze Stwórcy, a one same nie są wrogie człowiekowi. Przykład św. Franciszka z Asyżu pokazuje jak wspaniały mógł być zachwyt nad światem przyrody: Pochwalony bądź, o mój Panie z wszystkimi Twymi stworzeniami // a szczególnie z panem bratem Słońcem // bo światłem dnia jest i oświecasz nas poprzez niego // I jakże piękny i promienny z wielkim splendorem // Ciebie, Najwyższy, daje nam wyobrażenie. Pochwalony bądź, o mój Panie, przez siostrę Księżyc wraz z gwiazdami // na niebieś uformował bezcenne i jasne i piękne.
- Jan Chryzostom, Homilia I: Rdz 1, 1n, 1, w: Jan Chryzostom, Homilie na Księgę Rodzaju (seria pierwsza: Rdz 1-3), wprow., przekł. i oprac. S. Kaczmarek, Kraków 2008, s. 52-53. 54 Pochwalony bądź, o mój Panie, przez brata Wiatr // i przez powietrze i pochmurną i pogodną i każdą aurę // bo Ty w każdy czas Stworzeniom Twoim dajesz utrzymanie. Pochwalony bądź, o mój Panie, przez siostrę Wodę // bo ona jest bardzo przydatna i pokorna i bezcenna i czysta. Pochwalony bądź, o mój Panie, przez brata Ogień// bo przez niego dla nas nocy mrok rozświetlasz// i jest on piękny i radosny i odporny i mocny. Pochwalony bądź, o mój Panie, przez panią naszą, matkę Ziemię // bo ona nas odżywia i dogląda // i wytwarza różne owoce i kolorowe kwiaty i trawy.
- Zachwyt nad stworzeniem daje się zauważyć w sztuce średniowiecza. Do dekoracji kościołów oraz ksiąg coraz śmielej wprowadza się nie tylko ozdoby roślinne, ale i zwierzęta, często w formach bardzo fantastycznych i opartych wyłącznie o wyobraźnię autorów. Niestety, koniec średniowiecza przynosi także rozejście między Pismem świętym, teologią, a naukami przyrodniczymi. Te ostatnie zaczną zajmować się stworzeniami według własnych metod i z coraz większą indywidualizacją. Traci się ogólną perspektywę stworzenia, a do tego każdy byt traktowany jest bez powiązania ze środowiskiem, w którym występuje. Cena poznania oznacza często degradację i wyniszczenie. Człowiek w imię własnej, źle pojętej, dominacji na stworzeniem, czuje się nieskrępowanym panem. Wszystko mu wolno i wszystko jest dozwolone. Odnowa teologii stworzenia dokonuje się pod wpływem dwóch impulsów. Pierwszy pochodzi z tradycji wschodniej.
Przełom wieku XIX i XX przynosi szeroko zakrojone badania nad starożytnością i wielki powrót do źródeł, a stopniowe udostępnianie tekstów chrześcijańskich teologów wschodnich wnosi bogactwo spojrzenia na dzieło Boga. Akt stwórczy w tradycji wschodniej pojmowany jest według innej koncepcji Boga. Chodzi w niej o oddzielnie, bardziej logiczne niż realne, tego, kim jest Bóg sam w sobie od Jego działania. To działanie nazywane jest energią (gr. enèrgeia) i jest drogą do objawiania się Boga w świecie. Sama zaś istota Boga pozostaje niedostępna dla człowieka. Bóg w swoich energiach dokonuje przebóstwienia świata, a przez to, działając, tworzy płaszczyznę harmonii między sobą samym a stworzeniem. Badanie świata stworzonego nie jest celem odseparowanym od pewnej religijności, gdyż sam przedmiot badania jest poddany Bogu i Nim przeniknięty. Stworzenie jest rzeczywistością odsłaniającą Boga i do Nie[1]go prowadzącą, a zajmowanie się stworzeniem ma coś z liturgii: jest działaniem na rzecz świata – kosmosu i Jego Stwórcy. Drugi impuls pochodzi z teologii protestanckiej, a jej najważniejszym momentem jest publikacja książki Jürgena Moltmanna Bóg w stworzeniu
3 . Była ona pierwszą książką chrześcijańską mówiącą o ekologii. Już we wstępie autor pisze: Stojąc w obliczu postępującej przemysłowej eksploatacji natury pociągającej za sobą nieodwracalne straty, zadajemy sobie pytanie, co to dziś znaczy, że wierzymy w Boga Stwórcę, a ten świat mamy za Jego stworzenie? To, co nazywamy kry[1]zysem środowiska naturalnego, dotyczy nie tylko naturalnego otoczenia człowieka. Jest to przecież nic innego jak kryzys w samym człowieku; jest to kryzys życia na naszej plancie, tak bardzo ewidentny, że bez cienia przesady można go nazwać apokaliptycznym. Nie jest to zjawisko tymczasowe. Wydaje się, że to dopiero początek walki na śmierć i życie o przetrwanianie Błękitnej Planety
4 . Jednocześnie, rozwijając myśl o szabacie i nowym początku stworzenia jakim było zmartwychwstanie Chrystusa, niemiecki teolog proponuje, aby przywrócić światu stworzonemu dzień odpoczynku, „dzień bez zanieczyszczania środowiska”
5 , dzień celebrowania szabatu stworzenia. Oto antidotum dla świata: 2. Franciszek z Asyżu, Pieśń słoneczna, w: Pisma św. Franciszka z Asyżu. Teksty łacińskie i starowłoskie w polskim przekładzie, Kraków 2009, s. 237-239. 3. Książka ukazała się w Niemczech w 1985 r. Tłumaczenie na język polski ukazało dziesięć lat później. 4. J. Moltmann, Bóg w stworzeniu, przekł. Z. Danielewicz, Kraków 1995, s. 25-26. 5. Tamże, s. 487. 55 Przez długi czas ludzie spoglądali na naturę i siebie samych jedynie pod kątem swojej pracy. Dostrzegali tylko jedną stronę – użytkową stronę natury. (…) Według opisu stworzenia Stwórca dopełnił swego dzieła stworzenia dniem szabatu. Bóg odpoczął po wszystkich swoich dziełach. Swoją ,,odpoczywającą obecnością” pobłogosławił stworzenie. Bóg nie działał już więcej, ale był w pełni obecny. To szabat właśnie jest prawdziwą koroną stworzenia, a nie człowiek. (…) Poprzez odpoczynek szabatowy stwarzający Bóg osiąga swój cel, a ludzie, celebrujący szabat, postrzegają naturę jako Boże stworzenie i pozwalają światu być Bożym stworzeniem
6 . Od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku podobne refleksje pojawiają się, w mniejszym zakresie, w Kościele katolickim. Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł II oraz Benedykt XVI przypominają o roli stworzenia i potrzebie troski o nie, by zachować jego bogactwo dla przyszłych pokoleń. Podobnie czyni papież Franciszek, który opublikował w 2015 roku encyklikę Laudato si’. Papieski dokument nie ma adresatów, albo inaczej: jego adresatami są wszyscy ludzie. Wszystkich musi przecież obchodzić sprawa planety, która ginie na skutek wymierania gatunków, zmian klimatycznych, niszczenia środowiska i nadmiernej eksploatacji bogactw naturalnych. Jeśli ona, ziemia, zginie, zginie również człowiek. Podjęcie działań jest sprawą naglącą i wspólną. Wszystkie narody i państwa musza podjąć odpowiednie i skuteczne kroki, które zagwarantują przetrwanie bogactwa stworzenia dla przyszłych pokoleń. Stąd papież proponuje „ekologię integralną”
7 , tzn. ekologię otwartości i zachwytu, proste gesty „przełamujące logikę przemocy, wyzysku i egoizmu”. Ekologia integralna wymaga, aby poświęcić trochę czasu na odzyskanie spokojnej harmonii ze stworzeniem, na refleksję o naszym stylu życia i naszych ideałach, na kontemplację Stwórcy, który żyje pośród nas i w tym, co nas otacza, a którego obecności ,,nie powinno się wytwarzać, lecz odkrywać, odsłaniać”
8 . Świat stworzony przez Boga jest darem dla człowieka, za który ponosi on odpowiedzialność. Tego daru nie wolny mu zmarnować lub zniszczyć, lecz skutecznie o niego się troszczyć. Jeśli przez wieki chrześcijaństwo broniło dobroci stworzenia, to dlatego, że jako dobre zostało stworzone i jako dobre uczestniczyło w dziejach zbawienia. Bóg objawiał siebie w stworzeniu; w nim także ukazywał swoją wszechmoc. Ostatecznie w Chrystusie, swoim umiłowanym Synu, Bóg stał się człowiekiem i przyjął ludzką naturę. Choć życie Chrystusa zamknęła męka krzyża, to nie było to ostatnie słowo Boga Ojca. Poranek dnia po szabacie przynosi radość ze zmartwychwstania, w którym tak kruche stworzenie jak ciało człowieka, uczestniczy. Nowe ciało Chrystus jest znakiem i gwarancją przemiany świata materialnego, które, przebóstwione, będzie uczestniczyć w chwale Boga. Wtedy całe stworzenie osiągnie swój cel i będzie chwalić swego Stwórcę, tak jak czyni to już teraz: Chwalcie Pana z niebios, chwalcie Go na wysokościach! Chwalcie Go, wszyscy Jego aniołowie, chwalcie Go, wszystkie Jego zastępy! Chwalcie Go, słońce i księżycu, chwalcie Go, wszystkie gwiazdy świecące. Chwalcie Go, nieba najwyższe i wody, co są ponad niebem: niech imię Pana wychwalają, On bowiem nakazał i zostały stworzone, utwierdził je na zawsze, na wieki; nadał im prawo, które nie przeminie (Ps 148, 1-6).