W dawnych czasach popularnym upomnieniem było: nie wrzeszcz, nie jesteś w lesie! Przypominam sobie o tym za każdym razem, gdy mam zajęcia edukacyjne z małymi dziećmi, które obecnie – na szczęście – są oburzone tym, że ktoś mógłby krzyczeć w lesie. Przypominam sobie również wtedy, gdy słyszę narzekania kierowców na organizację imprez biegowych w polskich miastach. Wówczas słyszę narzekania, że biegi uliczne blokują ulice, zwiększają korki i inne niedogodności dla kierowców. I prawie zawsze słyszę: niech biegają po lesie!
Ten sam postulat, dotyczący lasu, pojawia się w sąsiedztwie komunikatów dotyczących innych imprez masowych w miastach – nie blokujcie ulic, idźcie z tym do lasu! Okazuje się, że duża część społeczeństwa jest skłonna wyrzucić niedobre ich zdaniem sprawy poza miasto, do lasu właśnie.
Taka postawa stawia las w roli miejsca do upychania wszystkiego co uciążliwe – biegaczy, rowerzystów i śmieci. Las jest uznawany za „świat zewnętrzny” życia ludzi. To oznacza, że nie traktujemy lasu jako „swojego”, jako części naszego środowiska. To coś obcego, nie naszego. Nie traktujemy lasu jako dobra wspólnego albo – niech to ujmę górnolotnie – dobra narodowego.
Na początku pandemii, gdy w Polsce ogłoszono (absurdalny) zakaz wchodzenia do lasu, społeczeństwo na chwilę doceniło wartość lasu, jako miejsca odpoczynku czy odseparowania się od koronawirusa. Ale gdy tylko sytuacja się unormowała (zakaz zniesiono, a pandemia na chwilę się cofnęła) las przestał być centralnym miejscem społecznego zainteresowania. Albo stał się obiektem innego rodzaju zainteresowania – jako miejsca wyrzucania śmieci.
W żadnej mierze nie przemawia do nas fakt, że las jest naturalnym filtrem powietrza, którym oddychamy. Powietrza nie widać, więc taka zależność dla wielu z nas jest abstrakcyjna. Nie pomaga argument, że las jest naturalnym regulatorem obecności czystej wody w danej okolicy, co jest niezwykle ważne na przykład dla gospodarki rolnej albo mikroklimatu miejscowości wypoczynkowych. Skoro wielu z nas jeździ do luksusowych hoteli, nie jest dla nich ważne jak sobie radzą miejscowości wypoczynkowe. A zresztą woda leci z kranu, więc po co te bajki o lesie jako regulatorze poziomu wody?
Niszcząc las niszczymy swoje otoczenie, sami sobie pogarszamy warunki swojego życia. Zależności te nie są oczywiste i niekiedy są trudno dostrzegalne. Ale to nie oznacza, że ich nie ma. Współczesna cywilizacja skupiona na elektronicznych gadżetach odciąga nas skutecznie od poznawana swojego najbliższego otoczenia. Nie wiemy często, jak bardzo ciekawe lasy mamy w bezpośrednim sąsiedztwie naszych osiedli. Zbyt często uważamy las za sferę zewnętrzną dla naszego życia, „nie naszą”, „tamtą”.
Skoro nie znamy, to się boimy, a skoro się boimy, to niszczymy. Docenienie wartości lasu i swobodnego doń dostępu – na równi z dostępem do kina, na basen czy pubu – ułatwi nam jego ochronę. Od czegoś trzeba zacząć, prawda?