Jechałem na długą wyprawę ze zwycięzcami pierwszej dwuletniej ogólnopolskiej edycji konkursu Drzewo Franciszka – uczniów i ich opiekunek ze Szkoły Podstawowej im. S. Grelli z Wrocanki. Właśnie taki wyjazd, do Asyżu, Rzymu i Padwy, był nagrodą główną ufundowaną przez Fundację Zakłady Kórnickie, organizatora konkursu.
Sam konkurs jest elementem szerszego Programu Drzewo Franciszka, którego zadaniem jest popularyzacja ekologii integralnej, kształtowanie dobrych postaw ekologicznych i wrażliwości na sprawy otaczającego świata. W ramach Programu, obok konkursu, realizujemy również cykl konferencji, wydajemy Magazyn Drzewo Franciszka i popularyzujemy pozytywne postawy w ekologii na portalu drzewofranciszka.pl, w Studiu Drzewo Franciszka i wszędzie indziej, gdzie się da.
Wyprawa do Italii, organizowana jako Pielgrzymka Laudato Si’, współorganizowana przez o. Stanisława Jaromiego OFMConv. i Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu, dotarła do miejsc św. Franciszka porozrzucanych w wielu miejscach tego kraju. Mieliśmy okazję być tam, gdzie kształtowała franciszkańska filozofia szacunku dla ludzi i dla przyrody, gdzie kształtowała się franciszkańska symbolika, znana dziś choćby w postaci charakterystycznego krzyża św. Damiana, odnaleziona przez św. Franciszka w świątyni pod Asyżem.
Mieliśmy szansę być w sercu franciszkańskiego przesłania dla świata – w Asyżu. Miejsce to niezwykłe, zarówno pod względem położenia – na zboczach góry Subasio – jak i pod względem atmosfery skupienia, modlitwy, zamyślenia i refleksji, jaka jest, właśnie tu, mocno wyczuwalna.
Nie dziwię się więc, że do Asyżu ciągną nie tylko katolicy przywiązani do filozofii franciszkańskiej, ale także – jak usłyszałem – ludzie nie mający konkretnego religijnego rytu, a szukający dopiero swoich duchowych dróg. Nie dziwi więc też to, że właśnie Asyż stał się w 1986 r. miejscem ekumenicznych modlitw o przyszłość świata, na które zaprosił Jan Paweł II.
Gdziekolwiek stoisz w Asyżu, wzrok przyciągają niesamowite widoki doliny pod Asyżem, wspaniałe ogrody, lasy i aleje drzew ciągnące wzdłuż ulic. Stara architektura – ocalona po trzęsieniu ziemi w 1997 r. – idealnie współgra z naturą. Udowadnia, że nie ma sprzeczności w rozwoju miast i ochronie środowiska. Kto tego nie rozumie, kto uparcie twierdzi, że postęp musi niszczyć przyrodę, może przyjechać właśnie tu. Jeśli i tu tego nie zrozumie, nie zrozumie wielu innych spraw.
Rzym to miejsce całkowicie odmienne. Nie tylko dlatego, że to wielkie miasto (Asyż zamieszkuje przeszło 20 tys. ludzi, Rzym ponad 4 miliony!), jedno z największych w całej Europie, ale również dlatego, że tu życie nabiera znacznego przyspieszenia. W Asyżu jest wyczuwalny spokój, tu pędzi prawie wszystko: ludzie na ulicach, motorini na swoich motorynkach, samochody…
Sam Rzym, architektonicznie przebogaty, docenia chrześcijańskie dziedzictwo, które w przyjazny sposób sąsiaduje z licznymi śladami starożytności. Rzym, co ważne, umie też docenić swoją przyrodę, stąd też dużo obszarów zieleni, wysokich drzew, zagajników i skwerów.
Dzięki o. Jaromiemu, niestrudzonemu gawędziarzowi i wyraźnie wyczuwalnemu miłośnikowi tego miasta, poznaliśmy nie tylko te najbardziej znane miejsca w Rzymie (np. Panteon, Fontanna di Trevi), ale i te, których być może nie ma w najpopularniejszych przewodnikach po mieście, ale mają swoją historię i do dziś zachowują niesamowity urok.
Jeszcze innym miastem jest Padwa. Mimo wspaniałej historii zahaczającej od wieki dawne, mimo obecności 800-letniego uniwersytetu i licznych bardzo wiekowych miejsc i budynków, wyczuwa się w niej więcej „luzu”. Może to zasługa licznej społeczności akademickiej, może obecnej w większym stopniu nowoczesnej architektury.
Dziesiątki księgarń z kupującymi ludźmi (!), przestronne ulice, życzliwie nastawieni ludzie (choć to akurat wspólna cecha wszystkich odwiedzanych miejsc), kolejne przykłady współistnienia przyrody i urbanistyki, tworzą miłe wspomnienia z krótkiego, niestety, pobytu w tym mieście.
Ale nie tylko w tych trzech miejscach byliśmy. Wędrując z miasta do miasta mieliśmy okazję być również w Greccio, miejscu-pustelni św. Franciszka (znanym dziś między innymi z wystawy szopek z całego świata); w Monteluco – sanktuarium św. Franciszka i sąsiadującym „świętym lesie” położonym na wysokości 800 m n.p.m. i bogatym w bujną zieloną roślinność. Co ciekawe, całkiem współcześnie to miejsce zyskało, jako obszar mający znaczenie dla Wspólnoty Europejskiej, status ochronny na mocy dyrektywy siedliskowej Komisji Europejskiej.
Ktoś zapyta: no i gdzie ta ekologia? Wszędzie.
- Stanisław Jaromi jest przewodniczącym Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu, jest nie tylko filozofem przyrody, ale również zajmuje się ochroną środowiska jako taką. Taki profil naszego przewodnika duchowego pozwolił na połączenie tematyki ekologicznej z duchową. Przez cały czas przypominał o wartości natury jako dziele Stworzenia, ale też pokazywał praktyczne rozwiązania związane z ochroną przyrody…
Uczestnicy wyprawy trafili na pierwsze (?) w tym roku upały w Italii – sięgające pod 28 stopni C – i mogli na swoim przykładzie poznać chwalebne znaczenie zieleni wysokiej ewidentnie wychładzającej ulice i trakty. Taki upał – bardziej suchy niż w Polsce – pozwolił też docenić wartość wody.
Okolice Asyżu i Padwy – ale też Ptuja w Słowenii, gdzie spaliśmy pierwszą noc – to miejsca, w których docenia się regionalizmy, zarówno te kulturowe, jak i kulinarne, którymi zresztą byliśmy obficie raczeni. Regionalizm i wyśmiewany czasami ludowy charakter tradycji są dziś jednymi z najpoważniejszych oręży walki o środowisko i bioróżnorodność. I to na całym świecie.
Widzieliśmy przepiękne krajobrazowo drogi regionalne na Słowacji, w Słowenii i Włoszech, i „jałowe” widokowo miejsca wzdłuż węgierskich autostrad – no może poza okolicami Balatonu. Jadąc na południe Europy mieliśmy idealną okazję do poznawania zmieniającego się krajobrazu, też stanowiącego o charakterze mijanych regionów.
Podczas tej wyprawy – pielgrzymki dużo było o ekologii człowieka, o tym, jak ludzkości odnajduje się we współczesnym świecie, a jak powinna; o tym, o relacjach człowieka z przyrodą i człowieka z innym człowiekiem.
Uczestnicy modlili się w świątyniach, kaplicach, ale i w lesie – np. Monteluco, co pokazywało młodym uczestnikom nie tylko wartość kulturową i przyrodniczą odwiedzanych miejsc, ale również ich duchowe znaczenie. Wszak przed nami modlili się tam inni.
To wszystko pokazuje, że współczesna ekologia, by zyskała na znaczeniu, musi odwoływać się do wartości kulturowych i duchowych, do regionalizmów, bo właśnie w tych wartościach i postawach musimy odnajdować nowe inspiracje dla ochrony środowiska
Przypatrywałem się młodym zwycięzcom, laureatom konkursu Drzewo Franciszka 2020-2021, bo to właśnie ich projekt wygrał wśród kilkudziesięciu innych. Ich celem było uświadomienie wartości rzeki Jasiołki, która przepływa przez Wrocankę. Pokazali mieszkańcom swoistego rodzaju cud natury, który mają, a który nie zawsze doceniają. Stąd ulokowane w wielu miejscach tablice przypominające o tym na przykład, by nie śmiecić – które, według ich zapewnień, wiszą do dziś.
Miałem na początku wrażenie, że nie bardzo wierzą w to, że rzeczka i ich projekt jest na tyle dobry, by się nimi chwalić. Gdy przedstawialiśmy się w busie po drodze, o projekcie wspominali jakby niechcąco, ba, czasami miałem wrażenie, że uznawali, że ich zaangażowanie jest niewarte niczyjej uwagi. Z czasem Jasiołki w ich opowieściach było więcej – gdy porównywali ją do innych cieków, które mijaliśmy po drodze.
Gdyby w jednym zdaniu ująć radość tego spotkania na szlakach św. Franciszka, to powiem tak: to była bomba! Posłużyłem się cytatem z o. Jaromiego, który miał w zwyczaju tak mówić, gdy coś mu się spodobało, a co z kolei zyskało wśród młodych status kultowej recenzji na określenie wszystkiego fajnego, co się wydarzyło.
****
Dziękuję wszystkim, dzięki którym ta wyprawa doszła do skutku!
Zacznę od głównych Bohaterów – uczniów ze zwycięskiego zespołu ze Szkoły we Wrocance – cieszę się, że mogłem Was poznać, porozmawiać i poznać Wasz świat. Mam nadzieję – i powtórzę to, co mówiłem w busie – że taka wyprawa zapadnie Wam głęboko w sercu i będzie okazją nie tylko do miłych wspomnień, ale i zachętą do budowy lepszego świata, radosnego i otwartego na sprawy ekologii i szacunku dla Ziemi.
Dziękuję całej załodze Fundacja Zakłady Kórnickie pod przewodnictwem Prezesa Dariusza Grzybka, która wspierała i pomagała na każdym etapie organizacji.
Dziękuję O. Stanisławowi Jaromi, który był nie tylko przewodnikiem duchowym, ale i znakomitym przewodnikiem po Asyżu, Rzymie i Padwie, gawędziarzem, znawcą włoskich realiów i współorganizatorem.
Dziękuję Małgorzacie Baran i Iwonie Kucia, nauczycielkom i opiekunkom uczniów, które były wspaniałymi kompanami podróży.
Dziękuję kierowcom, Jerzemu i Romanowi, którzy bezpiecznie obwieźli nas na trasie Polska-Słowacja-Węgry-Słowenia-Włochy-Słowenia-Węgry-Słowacja-Polska (prawie 5 tys. kilometrów!).
Dziękuję Gospodarzom miejsc, w których gościliśmy: w Ptuju, Asyżu, Rzymie i pod Padwą, dzięki którym mieliśmy poczucie bezpiecznego i komfortowego pobytu.