1. „Pochwalony bądź, Panie, z wszystkimi Twoimi stworzeniami”. Tę zachętę skierował św. Franciszek z Asyżu poprzez swoje życie, pieśni i gesty. Tak podjął zalecenia psalmów biblijnych i ukazał wrażliwość Jezusa na stworzenia Ojca: „Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich” (Mt6, 28-29). „Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych” (Łk12, 6). Jakże nie podziwiać tej czułości Jezusa dla tych wszystkich, którzy nam towarzyszą na naszej drodze!
  2. Minęło już osiem lat od opublikowania encykliki Laudato si’, w której chciałem podzielić się z wami wszystkimi, siostrami i braćmi naszej cierpiącej planety moim głębokim zaniepokojeniem o nasz wspólny dom. Ale wraz z upływem czasu zdaję sobie sprawę, że nie reagujemy dostatecznie, bowiem goszczący nas świat rozpada się i być może zbliża się do punktu krytycznego. Niezależnie od tego, że może to nastąpić, nie ulega wątpliwości, że wpływ zmian klimatycznych będzie wyrządzał coraz więcej szkód życiu i rodzinom wielu osób. Będziemy odczuwać ich skutki w dziedzinie zdrowia, miejsc pracy, dostępu do zasobów, mieszkań, przymusowej migracji itp.
  3. Idzie o globalny problem społeczny, który jest ściśle związany z godnością życia ludzkiego. Biskupi Stanów Zjednoczonych bardzo dobrze wyrazili społeczny sens naszej troski o zmiany klimatyczne, który wykracza poza podejście czysto ekologiczne, ponieważ „nasza troska o siebie nawzajem i troska o Ziemię są ze sobą ściśle powiązane. Zmiana klimatu jest jednym z głównych wyzwań stojących przed społeczeństwem i wspólnotą światową. Skutki zmian klimatycznych ponoszą osoby najbardziej bezbronne, zarówno w kraju, jak i na całym świecie”[i]. W kilku słowach, biskupi na Synodzie dla Amazonii powiedzieli również: „Ataki wymierzone w przyrodę nie pozostają bez konsekwencji i mają wpływ na życie ludzi”[ii].  Aby dobitnie wyrazić, że nie chodzi już o kwestię drugorzędną lub ideologiczną, ale dramat, który szkodzi nam wszystkim, biskupi afrykańscy stwierdzili, że zmiany klimatyczne ujawniają „szokujący przykład grzechu strukturalnego”[iii].
  4. Refleksja i informacje, które udało nam się zebrać w ciągu ostatnich ośmiu lat, pozwalają nam wyjaśnić i uzupełnić to, co mogliśmy stwierdzić jakiś czas temu. Z tego powodu, a także ponieważ sytuacja staje się coraz bardziej nagląca, chciałem podzielić się z wami tymi stronami.
  5. Globalny kryzys klimatyczny
  6. Niezależnie od tego, jak bardzo staramy się zaprzeczać, ukrywać, maskować lub relatywizować, oznaki zmian klimatycznych są coraz bardziej oczywiste. Nikt nie może zignorować faktu, że w ostatnich latach byliśmy świadkami zjawisk ekstremalnych, częstych okresów wyjątkowych upałów, susz i innych dolegliwości ze strony Ziemi, które są jedynie namacalnymi przejawami milczącej choroby, która dotyka nas wszystkich. Prawdą jest, że nie wszystkie katastrofy można przypisać globalnym zmianom klimatycznym. Można jednak sprawdzić, że niektóre zmiany klimatu wywołane przez człowieka znacznie zwiększają prawdopodobieństwo częstszych i bardziej intensywnych zdarzeń ekstremalnych. Wiemy zatem, że za każdym razem, gdy globalna temperatura wzrasta o 0,5 stopnia Celsjusza, zwiększa się intensywność i częstotliwość ulewnych deszczy i powodzi w niektórych obszarach, poważnych susz w innych, ekstremalnych upałów w niektórych regionach i obfitych opadów śniegu w innych. Jeśli wcześniej mogliśmy mieć fale upałów raz na 10 lat, to co stanie się przy globalnym wzroście temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza, do czego niewiele nam brakuje? Takie fale upałów będą cztery razy częstsze i bardziej intensywne. Jeśli zostaną przekroczone 2 stopnie, całkowicie stopnieją pokrywy lodowe Grenlandii i znacznej części Antarktydy, co będzie miało ogromne i bardzo poważne konsekwencje dla wszystkich.

Opory i nieporozumienia

  1. W ostatnich latach nie brakowało osób usiłujących lekceważyć tę obserwację. Powołują się oni na rzekomo naukowe dane, takie jak fakt, że planeta zawsze miała i zawsze będzie miała okresy ochłodzenia i ocieplenia. Pomijają inny istotny fakt, mianowicie że to, czego obecnie jesteśmy świadkami, to niezwykłe przyspieszenie ocieplenia, z taką prędkością, iż potrzeba tylko jednego pokolenia – a nie stuleci czy tysiącleci – żeby to zauważyć. Podnoszący się poziom mórz i topniejące lodowce mogą być łatwo dostrzeżone przez osobę na przestrzeni jej życia, a za kilka lat wiele grup ludności prawdopodobnie będzie musiało przenieść swoje domy z powodu tych zdarzeń.
  2. Chcąc bagatelizować znaczenie tych, którzy mówią o globalnym ociepleniu, mamy do czynienia z odwołaniem się do faktu, że mogą również wystąpić ekstremalne oziębienia. Zapomina się, że te i inne niezwykłe zjawiska są jedynie alternatywnymi wyrazami tej samej przyczyny: globalnego zaburzenia równowagi, spowodowanego globalnym ociepleniem. Susze i powodzie, wysychanie jezior i populacje wymiatane przez tsunami lub powodzie mają zasadniczo to samo źródło. Z drugiej strony, jeśli mówimy o zjawisku globalnym, nie możemy go mylić z wydarzeniami przejściowymi i zmiennymi, które w dużej mierze tłumaczone są czynnikami lokalnymi.
  3. Brak informacji prowadzi do utożsamiania wielkich prognoz klimatycznych obejmujących długie okresy – co najmniej dziesięciolecia – z prognozami pogody, które mogą obejmować najwyżej kilka tygodni. Kiedy mówimy o zmianach klimatycznych, odnosimy się do globalnej rzeczywistości – ze stałymi lokalnymi wahaniami – która utrzymuje się przez wiele dekad.
  4. Próbując uprościć rzeczywistość, nie brakuje tych, którzy obwiniają ubogich za posiadanie zbyt wielu dzieci i próbują rozwiązać problem poprzez okaleczanie kobiet w krajach mniej rozwiniętych. Jak zwykle wydaje się, że winni są ubodzy. Ale w rzeczywistości niewielki procent najbogatszych mieszkańców planety zanieczyszcza ponad 50 proc. tego, co najubożsi mieszkańcy globu, a emisje per capitaw krajach najbogatszych są nawet dwadzieścia razy wyższe niż w najbiedniejszych. Jak możemy zapominać, że Afryka, w której mieszka ponad połowa osób najuboższych na świecie, jest odpowiedzialna za zaledwie ułamek emisji historycznych?
  5. Często mówi się również, że wysiłki mające na celu złagodzenie zmian klimatycznych poprzez zmniejszenie zużycia paliw kopalnych i rozwój czystszych form energii doprowadzą do zmniejszenia liczby miejsc pracy. W rzeczywistości mamy do czynienia z tym, że miliony ludzi tracą pracę z powodu różnych konsekwencji zmian klimatycznych. Podnoszenie się poziomu mórz, susze i wiele innych zjawisk wpływających na naszą planetę sprawiło, że wiele osób straciło pracę. Z drugiej strony, przejście na dobrze zarządzane odnawialne formy energii, podobnie jak wszelkie wysiłki mające na celu dostosowanie się do szkód spowodowanych zmianami klimatu są w stanie wygenerować niezliczone miejsca pracy w różnych sektorach. Dlatego też politycy i przedsiębiorcy muszą natychmiast zająć się tą kwestią.

Przyczyny ludzkie

  1. Nie można już wątpić w ludzkie – „antropogeniczne” – przyczyny zmian klimatycznych. Zobaczmy dlaczego. Stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze, które powodują globalne ocieplenie pozostawało stabilne do XIX wieku, poniżej 300 części na milion objętości. Jednak w połowie tego stulecia, wraz z rozwojem przemysłu, emisje zaczęły rosnąć. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat wzrost ten dramatycznie przyspieszył, co zostało potwierdzone przez Obserwatorium na Mauna Loa, które od 1958 roku codziennie dokonuje pomiarów dwutlenku węgla. W czasie, gdy pisałem Laudato si’, emisja dwutlenku węgla osiągnęła najwyższy w historii poziom – 400 części na milion – osiągając 423 części na milion[iv]w czerwcu 2023 roku. Ponad 42 proc. całkowitej emisji netto od 1850 r. miało miejsce po 1990 r.
  2. Jednocześnie zauważamy, że w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat temperatura rosła w bezprecedensowym tempie, niespotykanym w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat. W tym okresie trend ocieplenia wynosił 0,15 stopnia Celsjusza na dekadę, dwa razy więcej niż w ciągu ostatnich 150 lat. Od 1850 roku globalna temperatura wzrosła o 1,2 stopnia Celsjusza, co oznacza podwojenie lub potrojenie na obszarach polarnych. W tym tempie zaledwie w ciągu dziesięciu lat osiągniemy pożądaną górną granicę 1,5 stopnia Celsjusza. Wzrost nastąpił nie tylko na powierzchni Ziemi, ale także kilka kilometrów wyżej w atmosferze, na powierzchni oceanów, a nawet setki metrów poniżej. Zwiększyło to również zakwaszenie mórz i obniżyło poziom tlenu. Lodowce cofają się, zmniejsza się pokrywa śnieżna, a poziom mórz stale rośnie[v].
  3. Nie da się ukryć zbieżności tych globalnych zjawisk klimatycznych z przyspieszonym wzrostem emisji gazów cieplarnianych, zwłaszcza od połowy XX wieku. Zdecydowana większość naukowców zajmujących się klimatem popiera tę korelację i tylko niewielki odsetek z nich próbuje zaprzeczyć tym dowodom. Niestety, kryzys klimatyczny nie jest przedmiotem zainteresowania największych potęg gospodarczych, którym zależy na osiągnięciu maksymalnego zysku jak najniższym kosztem i w jak najkrótszym czasie.
  4. Jestem zmuszony dokonać tych wyjaśnień, które mogą wydawać się oczywiste, z powodu pewnych lekceważących i nierozsądnych opinii, które znajduję nawet w Kościele katolickim. Nie możemy już jednak wątpić, że przyczyną niezwykłej szybkości tak niebezpiecznych zmian jest niezaprzeczalny fakt: ogromny rozwój, który miał związek z nieograniczoną ingerencją człowieka w przyrodę w ciągu ostatnich dwóch stuleci. Naturalne elementy, które zazwyczaj powodują ocieplenie, takie jak erupcje wulkaniczne i inne nie wystarczają, aby wyjaśnić tempo i szybkość zmian w ostatnich dziesięcioleciach. Nie można twierdzić o ewolucji średnich temperatur powierzchni nie uwzględniając wzrostu emisji gazów cieplarnianych.

Szkody i zagrożenia

  1. Niektóre przejawy tego kryzysu klimatycznego są już nieodwracalne przez co najmniej setki lat, takie jak wzrost globalnych temperatur oceanów, zakwaszenie i wyczerpywanie się tlenu. Wody oceaniczne charakteryzują się bezwładnością termiczną i trzeba wieków aby temperatura i zasolenie powróciły do normy, co ma konsekwencje dla przetrwania wielu gatunków. Jest to jeden z wielu znaków, że inne stworzenia tego świata przestały być naszymi towarzyszami podróży i stały się naszymi ofiarami.
  2. To samo dotyczy procesu prowadzącego do zmniejszania się lądolodów. Topnienia biegunów nie da się odwrócić przez setki lub tysiące lat. Jeśli chodzi o klimat, istnieją czynniki, które utrzymują się przez długi czas, niezależnie od wydarzeń, które je wywołały. Z tego powodu nie możemy już powstrzymać ogromnych szkód, jakie spowodowaliśmy. Jeszcze możemy uniknąć jeszcze bardziej dramatycznych szkód.
  3. Niektóre diagnozy apokaliptyczne często wydają się nierozsądne lub niewystarczająco uzasadnione. Nie powinno to nas skłaniać do ignorowania faktu, że realna jest możliwość osiągnięcia punktu zwrotnego. Niewielkie zmiany mogą wywołać poważne, nieprzewidziane i być może już nieodwracalne zmiany z powodu czynników inercyjnych. To ostatecznie uruchomiłoby lawinową kaskadę zdarzeń. W takim przypadku zawsze jest już za późno, ponieważ żadna interwencja nie może zatrzymać procesu, który już się rozpoczął. Stamtąd nie ma już odwrotu. Nie możemy z całą pewnością stwierdzić, że stanie się tak w obecnych warunkach. Ale jest to z pewnością możliwe, jeśli weźmiemy pod uwagę już zachodzące zjawiska, które „uwrażliwiają” klimat, takie jak kurczenie się czap lodowych, zmiany w przepływach wód oceanicznych, wylesianie tropikalnych lasów deszczowych, rozmarzanie wiecznej zmarzliny w Rosji itp[vi].
  4. Dlatego pilnie potrzebna jest szersza wizja, która pozwoli nam nie tylko podziwiać cuda postępu, ale także zwracać uwagę na inne efekty, których prawdopodobnie nie można było sobie nawet wyobrazić sto lat temu. Nie wymaga się od nas niczego więcej niż pewnej odpowiedzialności za dziedzictwo, które zostawimy za sobą po naszym przejściu przez ten świat.
  5. Na koniec możemy dodać, że pandemia Covid-19 potwierdziła ścisły związek życia ludzkiego z życiem innych istot żywych i środowiskiem. Ale w szczególności potwierdziła, że to, co dzieje się w jakiejkolwiek części świata ma wpływ na całą planetę. To pozwala mi powtórzyć dwa przekonania, na które kładę nacisk do znudzenia: „wszystko jest połączone” i „nikt nie ocali się sam”.
  6. Problemy paradygmatu technokratycznego
  7. Laudato si’zaproponowałem krótkie rozwinięcie paradygmatu technokratycznego, który leży u podstaw obecnego procesu degradacji środowiska. Jest to „sposób rozumienia życia i ludzkiego działania, który uległ wypaczeniu i przeczy rzeczywistości, aż po jej zniszczenie”[vii]. Zasadniczo polega on na myśleniu „jak gdyby rzeczywistość, dobro i prawda spontanicznie wypływały z samej mocy technologii i ekonomii”[viii]. Logiczną tego konsekwencją jest „łatwe przejście do idei nieskończonego czy też nieograniczonego rozwoju, która tak bardzo zachwyciła ekonomistów, teoretyków finansistów i teoretyków technologii”[ix].
  8. W ostatnich latach mogliśmy potwierdzić tę diagnozę, obserwując nowy postęp tego paradygmatu. Sztuczna inteligencja i najnowsze osiągnięcia technologiczne opierają się na idei istoty ludzkiej nie posiadającej ograniczeń, której zdolności i możliwości dzięki technologii mogą być poszerzane w nieskończoność. W ten sposób paradygmat technokratyczny żywi się jak potwór samym sobą.
  9. Zasoby naturalne potrzebne dla technologii, takie jak lit, krzem i wiele innych, z pewnością nie są nieograniczone, ale większym problemem jest ideologia wspierająca obsesję: zwiększenie władzy człowieka poza granice wyobraźni, dla której rzeczywistość pozaludzka jest jedynie bogactwem na jego usługach. Wszystko, co istnieje, przestaje być darem, który trzeba szanować, doceniać i o który należy dbać, a staje się niewolnikiem, ofiarą kaprysów ludzkiego umysłu i jego zdolności.
  10. Przerażające jest uświadomienie sobie, że ekspansja możliwości technologii „umożliwia tym, którzy posiadają wiedzę – a nade wszystko władzę ekonomiczną, aby ją wyzyskiwać – niezwykłe panowanie nad całym rodzajem ludzkim i nad całym światem. Ludzkość nigdy nie miała tyle władzy nad sobą samą i nie ma gwarancji, że dobrze ją wykorzysta, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki się nią posługuje […] W jakich rękach spoczywa i w jakie ręce może wpaść tak wielka władza? Straszliwie groźne jest to, że leży ona w rękach małej części ludzkości”[x].

Przemyślenie na nowo naszego wykorzystania władzy

  1. Nie każdy wzrost władzy jest postępem dla ludzkości. Wystarczy wziąć pod uwagę „wspaniałe” technologie, które były wykorzystywane do dziesiątkowania ludności, zrzucania bomb atomowych, unicestwiania grup etnicznych. W historii zdarzały się momenty, w których podziw dla postępu nie pozwalał nam dostrzec zgrozy jego skutków. Ale to ryzyko jest zawsze obecne, ponieważ „ogromnemu wzrostowi technologicznemu nie towarzyszył rozwój istoty ludzkiej w odniesieniu do odpowiedzialności, wartości i sumienia […] Jest ona obnażona i bezbronna wobec swojej własnej mocy, która nieustannie rośnie, nie mając właściwych narzędzi jej kontroli. Może dysponować powierzchownymi mechanizmami, niemniej należy stwierdzić, że brak jej dziś odpowiednio solidnej etyki, kultury i duchowości, które rzeczywiście by ją ograniczały i utrzymywały w ryzach”[xi]. To nie dziwne, że tak wielka władza w takich rękach jest w stanie zniszczyć życie, podczas gdy zaślepia nas klisza myśli paradygmatu technokratycznego i nie pozwala nam dostrzec tego bardzo poważnego problemu współczesnej ludzkości.
  2. Wbrew temu technokratycznemu paradygmatowi mówimy, że otaczający nas świat nie jest przedmiotem wyzysku, nieokiełznanej eksploatacji, nieograniczonych ambicji. Nie możemy też powiedzieć, że natura jest jedynie „oprawą”, w której możemy rozwijać nasze życie i projekty, ponieważ „jesteśmy w nią włączeni, jesteśmy jej częścią i wzajemnie się przenikamy”[xii]. Tak więc „nie podziwia się świata z zewnątrz, lecz od wewnątrz”[xiii].
  3. Wyklucza to pogląd, jakoby człowiek był kimś obcym, czynnikiem zewnętrznym zdolnym jedynie do szkodzenia środowisku. Musi on być traktowany jako część przyrody. Ludzkie życie, inteligencja i wolność są częścią przyrody, która wzbogaca naszą planetę i są częścią jej wewnętrznych sił i równowagi.
  4. Dlatego zdrowe środowisko jest również wytworem ludzkiej interakcji ze środowiskiem, jak ma to miejsce w kulturach rdzennych mieszkańców i miało miejsce przez wieki w różnych regionach Ziemi. Grupy ludzkie często „tworzyły” środowisko[xiv], przebudowując je w pewien sposób, nie niszcząc go ani nie zagrażając mu. Obecnie dużym problemem jest to, że paradygmat technokratyczny zniszczył tę zdrową i harmonijną relację. Jednak niezbędne przezwyciężenie tego szkodliwego i destrukcyjnego paradygmatu nie będzie polegało na zaprzeczeniu istocie ludzkiej, ale na interakcji systemów naturalnych „z systemami społecznymi”[xv].
  5. Wszyscy musimy przemyśleć kwestię ludzkiej władzy, jej znaczenia i granic. Rzeczywiście, w ciągu zaledwie kilku dekad nasza władza gwałtownie wzrosła. Dokonaliśmy imponującego i zdumiewającego postępu technologicznego i nie zdajemy sobie sprawy, że jednocześnie staliśmy się bardzo niebezpieczni, zdolni zagrozić życiu wielu istot i naszemu własnemu przetrwaniu. Ironię Sołowiowa można dziś powtórzyć: „wiek tak postępowy, że aż wypadło mu być ostatnim”[xvi]. Potrzeba jasności i uczciwości, aby w porę rozpoznać, że nasza władza i generowany przez nas postęp obracają się przeciwko nam samym[xvii].

Żądło etyczne

  1. Etyczna dekadencja władzy rzeczywistej jest maskowana przez marketing i fałszywe informacje, będące użytecznymi mechanizmami w rękach tych, którzy mają większe zasoby, żeby za ich pośrednictwem wpływać na opinię publiczną. Kiedy planowany jest projekt z silnymi ingerencjami w środowisko i wysokimi skutkami zanieczyszczeń lokalni mieszkańcy są oszukiwani za pomocą tych mechanizmów, gdy mówi się im o lokalnym postępie, jaki może zostać wygenerowany lub o możliwościach rozwoju gospodarczego, zatrudnienia i rozwoju społecznego, które przyniesie to ich dzieciom. Jednak w rzeczywistości ludzie ci nie wydają się być zainteresowani przyszłością tych osób, ponieważ nie mówi się im wyraźnie, że za projektem kryje się zdewastowana ziemia; znacznie gorsze warunki dla życia i rozwoju; opustoszały region, mniej nadający się do zamieszkania, bez życia i bez radości współistnienia i nadziei; oprócz globalnych szkód, które ostatecznie zaszkodzą wielu innym.
  2. Wystarczy pomyśleć o przelotnym entuzjazmie pieniędzy otrzymanych w zamian za składowanie odpadów nuklearnych w danym miejscu. Dom kupiony za te pieniądze zamienił się w grobowiec z powodu rozpętanych chorób. I nie mówię tego z powodu niepohamowanej wyobraźni, ale z powodu czegoś, czego doświadczyliśmy. Można powiedzieć, że jest to przykład skrajny, ale nie można mówić o „niewielkich” szkodach, ponieważ to właśnie suma wielu szkód uważanych za dopuszczalne doprowadza nas do sytuacji, w której znajdujemy się obecnie.
  3. Sytuacja ta ma związek nie tylko z fizyką czy biologią, ale także z ekonomią i sposobem, w jaki o niej myślimy. Logika maksymalnego zysku przy minimalnych kosztach, podszywająca się pod racjonalność, postęp i złudne obietnice, uniemożliwia szczerą troskę o wspólny dom i zwracanie uwagi na promowanie osób odrzuconych przez społeczeństwo. W ostatnich latach zauważyliśmy, że zdezorientowani i zachwyceni obietnicami tak wielu fałszywych proroków, sami ubodzy czasami wpadają w oszustwo świata, który nie jest dla nich zbudowany.
  4. Umacniają się błędne przekonania na temat tak zwanej „merytokracji”, która stała się „zasłużoną” ludzką władzą. Wszystko musi być jej podporządkowane, jest to panowanie tych, którzy urodzili się z lepszymi warunkami do rozwoju. Czym innym jest zdrowe podejście do wartości wysiłku, rozwoju swoich umiejętności i godnego pochwały ducha inicjatywy. Jeśli jednak nie dąży się do prawdziwej równości szans, łatwo staje się ona zasłoną dymną, która jeszcze bardziej umacnia przywileje nielicznych posiadających największą władzę. Zgodnie z tą przewrotną logiką, co ich obchodzi zniszczenie wspólnego domu, jeśli czują się bezpiecznie pod domniemaną ochroną zasobów ekonomicznych, które uzyskali dzięki swoim umiejętnościom i wysiłkom?
  5. We własnym sumieniu i wobec dzieci, które zapłacą za szkody wyrządzone przez ich działania, pojawia się pytanie o sens: jaki jest sens mojego życia, jaki jest sens mojego pobytu na tej ziemi, jaki jest sens mojej pracy i wysiłku?
  6. Słabość polityki międzynarodowej
  7. Podczas gdy „historia pokazuje, że lubi się powtarzać […] każde pokolenie musi utożsamiać się ze zmaganiami i osiągnięciami poprzednich pokoleń i kierować je ku jeszcze wznioślejszym celom. Taka jest droga. Dobra, podobnie jak miłości, sprawiedliwości i solidarności nie osiąga się raz na zawsze; trzeba je zdobywać każdego dnia”[xviii]. Aby osiągnąć solidny i trwały postęp, nalegam, by „preferowano umowy wielostronne między państwami”[xix].
  8. Nie należy mylić multilateralizmu ze światową władzą skoncentrowaną w jednej osobie lub eliciez nadmierną władzą: „Kiedy mówimy o możliwości istnienia jakiejś formy globalnego autorytetu, regulowanego przez prawo, niekoniecznie należy myśleć o autorytecie osobowym”[xx]. Mówimy przede wszystkim o „organizacjach światowych, obdarzonych autorytetem, aby zapewnić globalne dobro wspólne, eliminację głodu i ubóstwa oraz pewną obronę podstawowych praw człowieka”[xxi]. Chodzi o to, że muszą one być wyposażone w rzeczywistą władzę, aby „zapewnić”realizację pewnych niezbywalnych celów. W ten sposób powstałby multilateralizm, który nie zależałby od zmieniających się okoliczności politycznych lub interesów nielicznych kręgów i który miałby stabilną skuteczność.
  9. Godne ubolewania jest to, że globalne kryzysy są marnowane, chociaż mogą być one okazją do wprowadzenia zbawiennych zmian[xxii]. Tak stało się w przypadku kryzysu finansowego z lat 2007-2008 i powtórzyło się w przypadku kryzysu Covid-19. Ponieważ „rzeczywiste strategie, które zostały następnie rozwinięte w świecie, były ukierunkowane na większy indywidualizm, większą dezintegrację, większą wolność dla prawdziwie możnych, którzy zawsze znajdują drogę wyjścia bez szwanku”[xxiii].

Potrzeba zmodyfikowania multilateralizmu

  1. Wydaje się, że dzisiejszym wyzwaniem jest nie tyle ratowanie starego multilateralizmu ile jego rekonfiguracja i odtworzenie w świetle nowej sytuacji światowej. Zachęcam do uznania, że „wiele stowarzyszeń i organizacji społeczeństwa obywatelskiego przyczynia się do zmniejszenia słabości wspólnoty międzynarodowej, jej braku koordynacji w sytuacjach skomplikowanych, braku zainteresowania podstawowymi prawami człowieka”[xxiv]. Na przykład proces ottawski przeciwko stosowaniu, produkcji i wytwarzaniu min przeciwpiechotnych jest przykładem pokazujący, w jaki sposób społeczeństwo obywatelskie i jego organizacje są w stanie stworzyć skuteczną dynamikę, której nie osiąga ONZ. W ten sposób zasada pomocniczościma również zastosowanie do relacji między wymiarem globalnym a lokalnym.
  2. W perspektywie średnioterminowej globalizacja sprzyja spontanicznej wymianie kulturowej, lepszemu wzajemnemu poznaniu i sposobom integracji narodów, które doprowadzą do oddolnego multilateralizmu, nie będącego jedynie decyzją elitwładzy. Żądania pojawiające się oddolnie na całym świecie, gdzie zapaleńcy z najróżniejszych krajów pomagają sobie i towarzyszą sobie nawzajem, mogą w końcu wywrzeć presję na czynniki władzy. Można oczekiwać, że stanie się tak w odniesieniu do kryzysu klimatycznego. Dlatego powtarzam, że „jeśli obywatele nie kontrolują władzy politycznej – ogólnokrajowej, regionalnej i samorządowej – to nie jest również możliwe udaremnienie szkód ekologicznych”[xxv].
  3. Kultura postmodernistyczna zrodziła nową wrażliwośćwobec osób najsłabszych i posiadających mniej władzy. Wiąże się to z moim naciskiem, wyrażonym w encyklice Fratelli tutti, na prymat osoby ludzkiej i obronę jej godności niezależnie od wszelkich okoliczności. Jest to inny sposób zachęcania do multilateralizmu, żeby rozwiązywać rzeczywiste problemy ludzkości, dążąc przede wszystkim do poszanowania godności osób, tak aby etyka przeważała nad interesami lokalnymi lub przygodnymi.
  4. Nie chodzi o zastąpienie polityki, ponieważ z drugiej strony coraz bardziej istotne stają się wschodzące potęgi i są one w stanie osiągnąć znaczące wyniki w rozwiązywaniu konkretnych problemów, co niektóre z nich udowodniły podczas pandemii. Sam fakt, że odpowiedzi na problemy mogą pochodzić z dowolnego kraju, choćby najmniejszego, sprawia, że drogą nieuniknioną staje się multilateralizm.
  5. Stara dyplomacja, będąca również w kryzysie, nadal udowadnia swoje znaczenie i konieczność. Nie udało jej się jeszcze stworzyć modelu dyplomacji wielostronnej, który odpowiadałby nowej konfiguracji świata, ale jeśli będzie umiała się przeformułować, to powinna stać się częścią rozwiązania, ponieważ nie może zostać odrzucone również wielowiekowe doświadczenie.
  6. Świat staje się tak wielobiegunowy, a jednocześnie tak bardzo złożony, że do skutecznej współpracy potrzebne są inne ramy. Nie wystarczy myśleć o równowadze sił, ale także o potrzebie reagowania na nowe wyzwania i reagowania globalnymi mechanizmami na wyzwania środowiskowe, zdrowotne, kulturowe i społeczne, zwłaszcza w celu umocnienia poszanowania najbardziej podstawowych praw człowieka, praw społecznych i troski o wspólny dom. Jest to kwestia ustanowienia powszechnych i skutecznych zasad, aby „zagwarantować” tę globalną ochronę.
  7. Wszystko to zakłada stworzenie nowej procedury procesu decyzyjnego oraz legitymizacji takich decyzji, ponieważ ta ustanowiona kilkadziesiąt lat temu nie jest wystarczająca i nie wydaje się skuteczna. W tym kontekście potrzebne są przestrzenie do rozmów, konsultacji, arbitrażu, rozwiązywania konfliktów, nadzoru i, krótko mówiąc, swego rodzaju większa „demokratyzacja” sfery globalnej, aby można było wyrazić i uwzględnić różne sytuacje. Nie będzie już użyteczne wspieranie instytucji, które chronią prawa najsilniejszych, nie troszcząc się o prawa wszystkich.
  8. Konferencje klimatyczne: postępy i porażki
  9. Od dziesięcioleci przedstawiciele ponad 190 krajów spotykają się regularnie, aby zająć się problemem klimatu. Konferencja w Rio de Janeiro w 1992 roku doprowadziła do ustanowienia Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (UNFCCC), traktatu, który wszedł w życie po osiągnięciu niezbędnych ratyfikacji przez państwa-sygnatariuszy w 1994 roku. Państwa te spotykają się co roku na Konferencji Stron (COP), najwyższym organie decyzyjnym. Niektóre z nich okazały się porażką, jak na przykład konferencja w Kopenhadze, podczas gdy inne umożliwiły podjęcie ważnych kroków, jak na przykład COP3 w Kioto (1997). Jego cennym protokołem jest ten, który wyznaczył cel zmniejszenia całkowitej emisji gazów cieplarnianych o 5 proc. w porównaniu z rokiem 1990. Termin upłynął w 2012 r., ale najwyraźniej nie został dotrzymany.
  10. Wszystkie strony zobowiązały się również do wdrożenia programów adaptacyjnych w celu zmniejszenia skutków zmian klimatycznych, które są już w toku. Zapewniono również pomoc w pokryciu kosztów tych działań w krajach rozwijających się. Protokół faktycznie wszedł w życie w 2005 roku.
  11. Następnie zaproponowano mechanizm strat i szkód (loss and damage) spowodowanych zmianami klimatycznymi, który uznaje najbogatsze kraje za głównych winowajców i ma na celu zrekompensowanie szkód i strat spowodowanych zmianami klimatycznymi w krajach najbardziej bezbronnych. Nie chodzi już o finansowanie „adaptacji” tych krajów, ale o zrekompensowanie im szkód, które już poniosły. Kwestia ta była przedmiotem ważnej dyskusji podczas COP20 w Limie (2014).
  12. COP21 w Paryżu był kolejnym znaczącym momentem, ponieważ wygenerował porozumienie, które włączyło wszystkich. Można to postrzegać jako nowy początek, biorąc pod uwagę nieosiągnięcie celów wyznaczonych w poprzedniej fazie. Porozumienie weszło w życie 4 listopada 2016 roku. Choć było wiążące, nie wszystkie wymogi są obowiązkami w ścisłym tego słowa znaczeniu, a niektóre z nich pozostawiają miejsce na dużą swobodę decyzyjną. Co więcej, nawet w przypadku tych zobowiązań, które nie są przestrzegane, nie przewiduje sankcji w ścisłym tego słowa znaczeniu i nie ma skutecznych narzędzi zapewniających przestrzeganie. Ponadto krajom rozwijającym się zapewnia formy elastyczności.
  13. Porozumienie paryskie ma ważny długoterminowy cel: utrzymanie wzrostu średnich globalnych temperatur poniżej 2 stopni Celsjusza w porównaniu z poziomami sprzed epoki przemysłowej, przy jednoczesnym dążeniu do spadku poniżej 1,5 stopnia Celsjusza. Porozumienie nie umocniło konkretnych procedur monitorowania, ani nie zapewniło ogólnych kryteriów porównywania celów różnych krajów. Utrudnia to bardziej sprawiedliwą (ilościową) ocenę rzeczywistych wyników.
  14. Po kilku konferencjach o słabych wynikach i rozczarowaniu COP25 w Madrycie (2019 r.), miano nadzieję, że ta inercja zostanie odwrócona podczas COP26 w Glasgow (2021 r.). Zasadniczo rezultatem było ożywienie porozumienia paryskiego, które zostało zakwestionowane przez ograniczenia i skutki pandemii. Ponadto pojawiło się wiele „zachęt”, których rzeczywistego wpływu nie dało się przewidzieć. Propozycje mające na celu zapewnienie szybkiego i skutecznego przejścia na alternatywne i mniej zanieczyszczające formy energii nie posunęły się naprzód.
  15. COP27 w Szarm el-Szejk (2022) od początku był zagrożony przez sytuację wywołaną inwazją na Ukrainę, która spowodowała poważny kryzys gospodarczy i energetyczny. Wzrosło zużycie węgla i wszyscy chcieli zabezpieczyć jego dostawy. Kraje rozwijające się postrzegały dostęp do energii i możliwości rozwoju jako pilny priorytet. Wyraźnie uznano, że paliwa kopalne nadal dostarczają 80 proc. światowej energii i że ich zużycie nadal rośnie.
  16. Egipska konferencja była kolejnym przykładem słabości negocjacji. Można by stwierdzić, że przynajmniej przyniosła przełom w umocnieniu systemu finansowania „strat i szkód” w krajach najbardziej dotkniętych katastrofami klimatycznymi. Zdaje się to dawać nowy głos i większy udział krajom rozwijającym się. Ale nawet tutaj wiele kwestii pozostało niejasnych, zwłaszcza konkretna odpowiedzialność krajów, które muszą wnieść swój wkład.
  17. Dziś nadal możemy stwierdzić, że „umowy miały niski poziom realizacji. Nie ustanowiono bowiem odpowiednich mechanizmów monitoringu, okresowego przeglądu i sankcji w wypadku naruszenia postanowień. Wymienione zasady nadal domagają się skutecznych i szybkich dróg praktycznej realizacji” [xxvi]. Co więcej, „negocjacje międzynarodowe nie mogą znacząco postępować z powodu stanowiska krajów, które wyżej stawiają własne interesy narodowe niż globalne dobro wspólne. Ci, którzy ponosić będą konsekwencje, jakie staramy się przemilczać, będą pamiętali ten brak sumienia i odpowiedzialności”[xxvii].
  18. Czego oczekuje się od COP28 w Dubaju?
  19. Gospodarzem kolejnej Konferencji Stron (COP28) będą Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jest to kraj Zatoki Perskiej, który jest charakteryzowany jako wielki eksporter energii kopalnej, chociaż zainwestował znaczne środki w energię odnawialną. Tymczasem firmy naftowe i gazowe mają ambicje wdrażania nowych projektów w celu dalszego zwiększania produkcji. Stwierdzenie, że nie ma na co liczyć, byłoby aktem samobójczym, ponieważ oznaczałoby narażenie całej ludzkości, zwłaszcza najuboższych, na najgorsze skutki zmian klimatycznych.
  20. Jeśli wierzymy w zdolność ludzi do wykraczania poza ich małostkowe interesy i myślenia na wielką skalę, możemy tylko marzyć, że COP28 doprowadzi do wyraźnego przyspieszenia transformacji energetycznej, ze skutecznymi zobowiązaniami, które mogą być monitorowane w sposób stały. Ta konwencja może być punktem zwrotnym, udowadniającym, że to, co zostało osiągnięte od 1992 roku, było poważne i użyteczne, lub będzie największym rozczarowaniem i pogrzebaniem dobra, jakie można było osiągnąć.
  21. Pomimo licznych negocjacji i porozumień, globalne emisje nadal rosną. To prawda, że można twierdzić, iż bez tych porozumień wzrosłyby one jeszcze bardziej. Jednak w innych kwestiach środowiskowych, w których istniała wola, osiągnięto bardzo znaczące wyniki, jak w przypadku ochrony warstwy ozonowej. Z drugiej strony, konieczne przejście od paliw kopalnych do czystych źródeł energii, takich jak energia wiatrowa i słoneczna, nie postępuje wystarczająco szybko. W związku z tym istnieje ryzyko, że podejmowane działania będą interpretowane jedynie jako próba odwrócenia uwagi.
  22. Musimy przezwyciężyć logikę stwarzania pozorów rozsądku, przy jednoczesnym braku odwagi do wprowadzenia istotnych zmian. Wiemy, że w tym tempie za kilka lat przekroczymy maksymalny pożądany limit 1,5 stopnia Celsjusza i wkrótce możemy osiągnąć 3 stopnie, z wysokim ryzykiem osiągnięcia punktu krytycznego. Nawet jeśli ten punkt krytyczny nie byłby osiągnięty, konsekwencje byłyby katastrofalne i konieczne byłoby szybkie podjęcie działań, co wiązałoby się z ogromnymi kosztami oraz niezwykle poważnymi i niedopuszczalnymi konsekwencjami gospodarczymi i społecznymi. Jeśli działania, które podejmujemy teraz, wiążą się z kosztami, będą one tym bardziej uciążliwe, im dłużej będziemy zwlekać.
  23. Uważam, iż niezbędne jest podkreślanie, że „poszukiwanie jedynie technicznych środków zapobiegawczych na każdy problem ochrony środowiska, jaki się nasunie, oznacza wyizolowywanie spraw, które w rzeczywistości są ze sobą powiązane, oraz ukrywanie prawdziwych i głębszych problemów systemu światowego”[xxviii]. Prawdą jest, że wysiłki adaptacyjne są niezbędne w obliczu szkód krótkoterminowych, nieodwracalnych. Również pozytywne są niektóre działania i postęp technologiczny w zakresie pochłaniania lub wychwytywania emitowanych gazów. Grozi nam jednak, że utkniemy w logice łatania, naprawiania, wiązania drutem, podczas gdy pod spodem trwa proces degradacji, który nadal napędzamy. Zakładanie, że każdy przyszły problem może zostać rozwiązany przez nowe interwencje techniczne, jest morderczym pragmatyzmem, jak kopanie kuli śnieżnej do przodu.
  24. Skończmy wreszcie z nieodpowiedzialnymi kpinami, które przedstawiają tę kwestię jako jedynie ekologiczną, „zieloną”, romantyczną i często wyszydzaną przez interesy gospodarcze. Zaakceptujmy wreszcie, że jest to szeroki problem humanitarny i społeczny, na wielu poziomach. Dlatego wszyscy musimy się zaangażować. Często na konferencjach klimatycznych uwagę przyciągają działania grupowe, które są krytykowane jako „zradykalizowane”. Wypełniają one jednak lukę w całym społeczeństwie, które powinno wywierać zdrową „presję”, ponieważ to każda rodzina powinna myśleć, że stawką jest przyszłość ich dzieci.
  25. Jeśli istnieje szczery interes w pragnieniu, aby COP28 stał się historyczny, aby przyniósł nam zaszczyt i uszlachetnił jako istoty ludzkie, to możemy mieć tylko nadzieję na wiążące formy transformacji energetycznej, które miałby trzy cechy: byłyby skuteczne, wiążące i mogły być łatwo monitorowane. Jest to konieczne, żeby zapewnić rozpoczęcie nowego procesu, który zasługiwałby na uwagę pod trzema względami: był drastyczny, intensywny i wspierany przez zaangażowanie wszystkich. Jak dotąd nie stało się to na drodze przebytej do tej pory i tylko poprzez taki proces można przywrócić wiarygodność polityki międzynarodowej, ponieważ tylko w ten konkretny sposób możliwe będzie znaczne zmniejszenie emisji dwutlenku węgla i uniknięcie w porę najgorszego zła.
  26. Ufajmy, że ci, którzy podejmą działania, będą strategami zdolnymi do myślenia o wspólnym dobru i przyszłości swoich dzieci, a nie o partykularnych interesach kilku krajów lub firm. Oby w ten sposób okazali szlachetność polityki, a nie jej hańbę. Ośmielam się powtórzyć to pytanie skierowane do możnych: „dlaczego usiłuje się dziś zachować władzę, która okazała się niezdolna do interweniowania, gdy było to naglące i konieczne?”[xxix].
  27. Motywacje duchowe
  28. Chciałbym przypomnieć wiernym katolikom o motywacjach wypływających z ich wiary. Zachęcam naszych braci i siostry innych religii, aby uczynili to samo, ponieważ wiemy, że autentyczna wiara nie tylko umacnia ludzkie serce, ale przekształca całe życie, przemienia cele, oświeca relacje z innymi i więzi z całym stworzeniem.

W świetle wiary

  1. Biblia mówi, iż „Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz1, 31). Jego jest „ ziemia i wszystko, co jest na niej” (Pwt10,14). Dlatego mówi nam: „Nie wolno sprzedawać ziemi na zawsze, bo ziemia należy do Mnie, a wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami” (Kpł 25, 23). Dlatego „ta odpowiedzialność wobec ziemi należącej do Boga oznacza, że człowiek obdarzony inteligencją musi szanować prawa natury i delikatną równowagę między bytami tego świata”[xxx].
  2. Z drugiej strony, „cały wszechświat, z jego różnorodnymi relacjami, najlepiej ukazuje niewyczerpane bogactwo Boga”. Dlatego, byśmy byli mądrymi, „musimy uchwycić różnorodność rzeczy w ich wielorakich relacjach”[xxxi]. W tym procesie mądrości nie jest dla nas bez znaczenia, że wiele gatunków zanika, że kryzys klimatyczny zagraża życiu tak wielu istot.
  3. Jezus „mógł zachęcać innych do wrażliwości na piękno istniejące w świecie, bo On sam był w stałym kontakcie z przyrodą i zwracał na nią szczególną uwagę, pełną miłości i zadziwienia. Gdy przemierzał każdy skrawek swej ojczyzny, zatrzymywał się, by podziwiać piękno stworzone przez Ojca, zachęcając swoich uczniów do rozpoznawania w rzeczach Bożego orędzia”[xxxii].
  4. Jednocześnie „stworzenia tego świata ukazują się nam już nie jako rzeczywistości czysto naturalne, ponieważ Zmartwychwstały tajemniczo je otacza i ukierunkowuje ku pełni. Te same dzikie kwiaty i ptaki, które podziwiał swymi ludzkimi oczami, są obecnie wypełnione Jego jaśniejącą obecnością”[xxxiii]. Jeśli „wszechświat rozwija się w Bogu, który go całkowicie wypełnia, to istnieje misterium, które trzeba podziwiać w liściu, w ścieżce, w rosie, w twarzy ubogiego”[xxxiv]. Świat śpiewa o nieskończonej Miłości, jak nas to może nie obchodzić?

Podążanie w komunii i odpowiedzialnie

  1. Bóg zjednoczył nas ze wszystkimi swoimi stworzeniami. Jednak paradygmat technokratyczny może odizolować nas od naszego otoczenia i sprawić, że zapomnimy, że cały świat jest „strefą kontaktu”[xxxv].
  2. Światopogląd judeochrześcijański podtrzymuje szczególną i centralną wartość istoty ludzkiej pośród wspaniałego koncertu wszystkich istot, ale dziś jesteśmy zmuszeni uznać, że możliwy jest tylko „antropocentryzm umiejscowiony”. Oznacza to, że ludzkie życie jest niezrozumiałe i niemożliwe do utrzymania bez innych stworzeń. Istotnie „wszystkie byty wszechświata, będąc stworzonymi przez tego samego Ojca, są zjednoczone niewidzialnymi więzami i tworzą rodzaj uniwersalnej rodziny, wspaniałej komunii pobudzającej do świętego, serdecznego i pokornego szacunku”[xxxvi].
  3. Nie jest to wytwór naszej woli, ma inne pochodzenie, które leży u podstaw naszej istoty, ponieważ „Bóg złączył nas tak ściśle z otaczającym nas światem, że wyniszczenie i zatrucie ziemi jest niejako chorobą dotykającą nas wszystkich, i możemy ubolewać nad wymarciem jakiegoś gatunku jak nad jakimś okaleczeniem”[xxxvii]. W ten sposób kładziemy kres idei autonomicznej, wszechmocnej i nieograniczonej istoty ludzkiej i zastanawiamy się nad sobą, aby zrozumieć siebie w sposób bardziej pokorny i dobry.
  4. Zachęcam wszystkich do towarzyszenia tej drodze pojednania ze światem, który nas gości i do ubogacenia jej własnym wkładem, ponieważ nasze zaangażowanie ma związek z godnością osobistą i wielkimi wartościami. Nie mogę jednakże zaprzeczyć, że trzeba być szczerym i uznać, iż najskuteczniejsze rozwiązania nie będą pochodzić jedynie z wysiłków indywidualnych, ale przede wszystkim z wielkich decyzji polityki krajowej i międzynarodowej.
  5. Ostatecznie uniknięcie wzrostu globalnej temperatury o jedną dziesiątą stopnia może już wystarczyć, aby oszczędzić cierpienia wielu osobom. Ważne jest jednak coś mniej ilościowego: pamiętanie, że nie ma trwałych zmian bez zmian kulturowych, bez dojrzewania sposobu życia i przekonań społeczeństw, a nie ma zmian kulturowych bez zmian w osobach.
  6. Wysiłki rodzin, by mniej zanieczyszczać, ograniczać ilość odpadów, mądrze konsumować, tworzą nową kulturę. Sam fakt zmiany nawyków osobistych, rodzinnych i społecznych podsyca niepokój o niespełnione obowiązki sektorów politycznych i oburzenie z powodu braku zainteresowania możnych. Należy zatem zauważyć, że nawet jeśli nie przyniesie to natychmiastowego znaczącego efektu z ilościowego punktu widzenia, przyczynia się do poważnych procesów transformacji działających w obrębie społeczeństwa.
  7. Jeśli zauważymy, że toksyczne emisje na mieszkańca w Stanach Zjednoczonych są trzykrotnie większe niż w Chinach, a nawet dwudziestokrotnie większe niż w innych krajach Azji czy Afryki, potwierdzimy, że powszechna zmiana stylu życia na Zachodzie miałaby znaczący długoterminowy wpływ. W ten sposób, wraz z bardzo potrzebnymi decyzjami politycznymi, bylibyśmy na drodze do wzajemnego uzdrowienia.
  8. List ten jest zatytułowany „Pochwalony bądź, Panie”. Bowiem człowiek, który twierdzi, że zastępuje Boga, staje się najgorszym zagrożeniem dla samego siebie.

W Rzymie, w bazylice św. Jana na Lateranie, 4 października, w święto św. Franciszka z Asyżu, roku 2023, jedenastym mojego pontyfikatu. Franciszek

 

[i] UNITED STATES CONFERENCE OF CATHOLIC BISHOPS, Global Climate Change Background, 2019

[ii] DOKUMENT KOŃCOWY SYNODU DLA AMAZONII, październik 2019, 10.

[iii] THE SYMPOSIUM OF EPISCOPAL CONFERENCES OF AFRICA AND MADAGASCAR (SECAM), African climate dialogues communiqué, Nairobi, 17 October 2022.

[iv] Por. GLOBAL MONITORING LABORATORY, Earth System Research Laboratories, Global Monitoring Division, “Trends in Atmospheric Carbon Dioxide”: https://www.esrl.noaa.gov/gmd/ccgg/trends/

[v] Są to dane IPCC w oparciu o 34 000 ekspertyz: Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC), Synthesis Report of the Sixth Assessment Report (20/03/2023): AR6 Synthesis Report: Climate Change 2023 (ipcc.ch)

[vi] tamże

[vii] Enc. Laudato si’ (24 maja 2015), 101: AAS 107 (2015), 887.

[viii] Tamże, 105: AAS 107 (2015), 889.

[ix] Tamże, 106: AAS 107 (2015), 890.

[x] Tamże, 104: AAS 107 (2015), 888-889.

[xi] Tamże, 105: AAS 107 (2015), 889.

[xii] Tamże, 139: AAS 107 (2015), 903

[xiii] Tamże, 220: AAS 107 (2015), 934.

[xiv] Por. Sverker Sörlin – Paul Warde, “Making the Environment Historical. An Introduction”, w: Sverker Sörlin – Paul Warde (i inni), Nature’s End, Palgrave MacMillan, London 2009, 1-23.

[xv] Enc. Laudato si’ (24 maja 2015), 139: AAS 107 (2015), 903.

[xvi] Por. WŁODZIMIERZ SOŁOWIOW, Krótka opowieść o Antychryście.

[xvii] Por. ŚW. PAWEŁ VI, Przemówienie z okazji 25-lecia FAO (16 listopada 1970): AAS 62 (1970), 833.

[xviii] Enc. Fratelli tutti (3 października 2020), 11:  AAS 112 (2020), 972.

[xix] Tamże, 174: AAS 112 (2020), 1030.

[xx] Tamże, 172: AAS 112 (2020), 1029.

[xxi] Tamże,

[xxii] Por. Tamże, 170: AAS 112 (2020), 1029.

[xxiii] Tamże,

[xxiv] Tamże, 175: AAS 112 (2020), 1031.

[xxv] Enc. Laudato si’ (24 maja 2015), 179: AAS 107 (2015), 918.

[xxvi] Tamże, 167: AAS 107 (2015), 914

[xxvii] Tamże, 169: AAS 107 (2015), 915.

[xxviii] Tamże, 111: AAS 107 (2015), 982.

[xxix] Tamże, 57: AAS 107 (2015), 870

[xxx] TamżeAAS 107 (2015), 874.

[xxxi] TamżeAAS 107 (2015), 881.

[xxxii] TamżeAAS 107 (2015), 886.

[xxxiii] Tamże, 100, AAS 107 (2015), 887.

[xxxiv] Tamże, 233, AAS 107 (2015), 935.

[xxxv] Por. Donna Haraway, When Species Meet, University of Minnesota Press, 2008.

[xxxvi] Enc. Laudato si’, (24 maja 2015), 89: AAS 107 (2015), 883.

[xxxvii] Adhort. ap. Evangelii gaudium (24 listopada 2013), 215: AAS 105 (2013), 1109.

 

Andrzej Stachura, Red. nacz. portalu drzewofranciszka.pl, absolwent geografii, teologii i Public Relations, od 20 lat związany z branżą eko, organizator kilkudziesięciu konferencji i miejskich festynów ekologicznych; założyciel WELLINGTON eco, prezes fundacji AIOŚ; Prywatnie: taternik jaskiniowy WKTJ, nurek techniczny federacji IANTD i licencjonowany instruktor surviwalu SPSS;

Skomentuj. Jesteśmy ciekawi Twojej opinii!